Niegdyś żołnierze walczący na pustyniach nie mieli wyboru, musieli znosić upał. Teraz za wojskiem wszędzie wozi się klimatyzację i współcześnie niemal każdy z tysięcy namiotów w bazach USA w Iraku czy Afganistanie jest chłodzony przez paliwożerny klimatyzator. Według jednego z amerykańskich generałów, koszty zapewnienia żołnierzom chłodu to 20 miliardów dolarów w ciągu roku. To więcej niż budżet polskiego MON, który wynosi 27,5 miliardów złotych.
Doniesienia generała brygady w stanie spoczynku Steve'a Andersona, który do swojego odejścia ze służby w 2009 roku zajmował się logistyką, nie są całkowitą nowością. Wojskowy już w przeszłości twierdził, że wojsko wydaje niewyobrażalne sumy na dostarczanie paliwa na front. Wiele osób, w tym Pentagon, nie zgadza się z jego wyliczeniami, podkreślając, że Anderson ma w krytykowaniu paliwożerności wojska prywatny interes.
Jednak głos generała, opatrzony wymownymi liczbami, na początku lipca ponownie przebił się do amerykańskich mediów. Dziennikarze wrócili do Andersona, gdy podjęli próby obliczenia, ile pieniędzy pozwoli zaoszczędzić zaplanowane wycofywanie żołnierzy z Afganistanu.
Morze paliwa
Według Andersona, Stany Zjednoczone wydają rocznie 20,2 miliarda dolarów, aby zapewnić żołnierzom przyjemny chłód w bazach. Generał na podstawie swojego doświadczenia w Iraku podaje, że w 2007 roku codziennie dostarczano tam do wojskowych odbiorców około 7,5 miliona litrów paliwa. Z tego morza oktanów 65 procent jest zużywane przez generatory, a około 65 procent energii wytworzonej przez nie w bazach jest pożerane przez klimatyzację.
Pentagon proszony o komentarz w tej sprawie otwarcie przyznał, że nie ma takich danych i nie jest w stanie odpowiedzieć. Wojsko nie śledzi dokładnie tego, co oddziały robią z paliwem. Jeden z podsekretarzy w Departamencie Obrony przyznała jednak, że panuje zgoda co do tego, iż znacząca większość paliwa jest zużywana do generowania prądu. Według wyliczeń Pentagonu, do których dotarły media, jest to od 65 procent do 80 procent paliwa dostarczanego wojsku.
Armia jednak zaprzecza, aby klimatyzacja w Iraku i Afganistanie kosztowała rocznie 20 miliardów dolarów i podaje, że zakupy 1,25 miliarda litrów paliwa na potrzeby oddziałów w Afganistanie pomiędzy listopadem 2010 roku a majem 2011 były warte 1,5 miliarda dolarów, a łącznie w całym 2010 roku zakupiono na potrzeby wojska 19 miliardów litrów, które kosztowały około 13,2 miliarda dolarów.
Marketingowa ofensywa?
Anderson krytykuje jednak takie wyliczenia, ponieważ wojsko nie bierze w nich pod uwagę kosztów dostarczenia surowca do odbiorców, czyli baz rozrzuconych po kraju. To ma jego zdaniem być najbardziej kosztowne. Paliwo musi być transportowane albo powietrzem, albo w silnie eskortowanych konwojach przez tysiące kilometrów. Kosztuje to nie tylko pieniądze, ale też życie. Według Pentagonu pomiędzy 2003 rokiem a 2007 rokiem około trzech tysięcy wojskowych, najemników i cywili zostało zabitych podczas przewozu paliwa.
Liczne media krytykują jednak wyliczenia Andersona. Jeśli rocznie paliwo kosztuje 13,2 miliarda dolarów, to dyskusyjnym jest to, aby koszt surowca do klimatyzacji wynosił aż 20 miliardów. Poważną rysą na osobie generała jest to, iż od swojego odejścia na wojskową emeryturę Anderson zajmuje wysokie stanowiska w firmach, które na rzecz Pentagonu prowadzą prace nad redukcją zużycia paliwa przez wojsko.
Źródło: aviationweek.com
Źródło zdjęcia głównego: ISAF