14 filipińskich żołnierzy zginęło przy próbie odbicia katolickiego księdza z rąk muzułmańskich separatystów. 10 z nich po śmierci rebelianci odcięli głowy.
Do walk na wyspie Basilan doszło, gdy wojsko próbowało sprawdzić, czy znajduje się tam włoski katolicki ksiądz Giancarlo Bossi, którego w ubiegłym miesiącu uprowadzili nieznani porywacze.
Najprawdopodobniej byli oni członkami Grupy Abu Sayyafa, która dąży do oderwania części terytorium Filipin i utworzenie na nim wyznaniowego państwa islamskiego. Armia twierdzi, że to właśnie bojownicy Abu Sayyafa stanowili większość oddziału, z którym się starli. Druga z podejrzewanych organizacji, Muzułmański Front Wyzwolenia Moro, zdecydowanie zaprzeczyła związkom z porwaniem i udziałowi w walkach. Grupa Abu Sayyafa milczy, choć prawdopodobnie zginęło kilkudziesięciu jej członków. Oprócz zabitych, filipińska armia straciła również dziewięciu rannych.
Ostatnia potyczka była najpoważniejszą, jaką w ostatnich miesiącach stoczono w południowo-wschodnich Filipinach. W kwietniu ponad 30 osób zginęło w kilkudniowych walkach na pobliskiej wyspie Jolo.
Zarówno Jolo jak i Basilan należą do archipelagu Sulu, jednej z sześciu filipińskich prowincji, które tworzą Region Autonomiczny na Muzułmańskim Mindanao. Na jego obszarze działa wiele muzułmańskich, separatystycznych i terrorystycznych ugrupowań, dążących do utworzenia na tych terenach państwa islamskiego. Grupa Abu Sayyafa jest uważana za najgroźniejszą spośród nich.
Źródło: BBC, PAP