MSZ Rosji w komentarzu dotyczącym 70. rocznicy powstania NATO zarzuciło Sojuszowi Północnoatlantyckiemu, że nie rezygnuje "z nasilania konfrontacji wojskowo-politycznej z Rosją", i oświadczyło, że NATO powinno "przestać wskrzeszać zagrożenie ze Wschodu".
Ze swej strony rzeczniczka MSZ Maria Zacharowa powiedziała w czwartek na cotygodniowym briefingu, że NATO "robi wszystko, by znów zająć miejsce głównego zagrożenia geopolitycznego". Wyraziła ocenę, że eskalacja napięć militarnych i politycznych "nie jest wyborem Rosji".
W obszernym komunikacie wystosowanym z okazji 70. rocznicy NATO rosyjski resort spraw zagranicznych ocenił, że program obchodów NATO w Waszyngtonie i "charakter decyzji Rady NATO" świadczą, że sojusz "nie zamierza rezygnować z nasilania konfrontacji wojskowo-politycznej z Rosją".
"W NATO postanowiono nasilić obecność wojskową na flance czarnomorskiej. Wzmacniane są wszystkie komponenty: powietrzny, lądowy i morski" - oświadczyło rosyjskie MSZ.
"Kolejny krok w kierunku destabilizacji"
Zarzuciło NATO, iż potwierdza "kurs na wzmocnienie potencjału wojskowego" Gruzji, a także że wzmacnia intensywność i skalę swych ćwiczeń wojskowych. Zdaniem rosyjskiego MSZ manewry te "przewidują przećwiczenie nawyków prowadzenia operacji nie tylko obronnych, ale i ofensywnych".
"Nie możemy ocenić tych działań inaczej, niż jako kolejny krok w kierunku destabilizacji sytuacji i próby okazania presji siłowej" - oświadczyło MSZ.
Jako "destabilizację sytuacji w sferze bezpieczeństwa" rosyjski resort ocenił decyzję USA o wycofaniu się z układu INF. W komunikacie wspomniano także o takich działaniach USA, jak "omawiane plany rozmieszczenia w Europie Wschodniej nowej dużej bazy wojskowej". MSZ oświadczyło, że plany te są sprzeczne ze zobowiązaniami przewidzianymi w akcie stanowiącym Rosja-NATO z 1997 roku.
W komunikacie MSZ Rosji oceniło, że w okresie istnienia Sojuszu Północnoatlantyckiego postawiono na "natocentryczność", co sprawiło, że "zmarnowano szansę na stworzenie prawdziwie powszechnego, demokratycznego systemu niepodzielnego bezpieczeństwa, bez rozgraniczających linii i stref wpływów".
Rosja wzywa do deeskalacji napięć
Ministerstwo wyraziło ocenę, że "kluczowe zadanie Sojuszu nie zmienia się od momentu jego powstania w 1949 roku" i że tym zadaniem jest "zjednoczenie szeregów sojuszników pod sztandarem powstrzymywania zagrożenia ze Wschodu".
"70 lat to wiek, kiedy mądrość powinna wziąć górę nad ambicjami i fobiami. Czas, by państwa członkowskie NATO przestały wskrzeszać zagrożenie ze Wschodu. Świat potrzebuje deeskalacji napięcia wojskowo-politycznego w interesie pokoju" - oświadczyło MSZ.
W komunikacie zapewniono, że Rosja "pozostaje otwarta na współpracę w celu deeskalacji napięcia i odbudowania zaufania". MSZ dodało, że Rosja nie widzi jednak "żadnych konstruktywnych inicjatyw w tej sprawie ze strony NATO".
"W Norwegii wielu spaliło się ze wstydu"
Na briefingu w MSZ Rosji rzeczniczka resortu nawiązała w czwartek do wypowiedzi sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, która padła w jego przemówieniu w środę w Kongresie USA.
Stoltenberg powiedział, że w przeszłości pokojowe protesty, słowa i dialog nie powstrzymały Adolfa Hitlera, Józefa Stalina i tak zwanego Państwa Islamskiego (IS). Zacharowa oświadczyła, że oświadczenie to "jest nie tyle nie na miejscu, ile głupie", i oceniła, że wielu zachodnich polityków to ludzie "źle wykształceni".
Rosyjskie media wybiły słowa Stoltenberga, a przedstawiciele władz skrytykowali postawienie w jednym rzędzie Stalina wraz Hitlerem i IS. Wiceszef MSZ Aleksandr Gruszko oświadczył, nawiązując do faktu, że Stoltenberg jest Norwegiem, że "w Norwegii, którą Armia Czerwona wyzwalała od niemieckich faszystowskich najeźdźców, wczoraj wielu ludzi spaliło się ze wstydu".
Andriej Klimow, wiceszef komisji spraw zagranicznych Rady Federacji (wyższej izby parlamentu) oświadczył, że "Hitler w odróżnieniu od Stalina został uznany za zbrodniarza przez trybunał międzynarodowy". - Chociaż o Stalinie wszędzie różnie się mówi, to nie urządza się żadnych trybunałów - dodał Klimow.
Autor: asty//now / Źródło: PAP