W Toronto w Kanadzie rozpoczyna się w sobotę dwudniowe spotkanie na szczycie przywódców państw grupy G20, w skład której wchodzi 20 krajów o największych gospodarek na świecie. Szczyt jest dalszym ciągiem obradującego od piątku "klubu G8", czyli spotkania ośmiu najbardziej uprzemysłowionych państw.
Na szczycie w Toronto oczekuje się kontynuacji rozmów o sposobach zapewnienia stabilizacji rynków finansowych i powrotu gospodarki światowej na drogę trwałego wzrostu po kryzysie i recesji lat 2008-2009.
Spory między bogatymi
Podczas rozmów w Kanadzie zarysowała się już znaczna rozbieżność między USA a Europą w poglądzie na sposób powrotu do wzrostu. W czwartek główny doradca ekonomiczny prezydenta Obamy, Lawrence Summers powiedział, że kraje europejskie muszą uniknąć niebezpieczeństwa "przedłużonej stagnacji".
Waszyngton nalega na stymulowanie wzrostu w Europie, m.in. przez wydatki rządowe, ale napotyka to opór przywódców krajów UE. Niemiecka kanclerz Angela Merkel oświadczyła, że jej rząd będzie kontynuował cięcia wydatków w celu uzdrowienia budżetu.
Nieformalna władza
Grupa G20 istnieje od 2008 r. - ukonstytuowała się po kryzysie finansowym. Oprócz członków G8 należą do niej kraje tzw. wschodzących rynków, z Chinami na czele. Jako osobny członek należy do G20 Unia Europejska, niezależnie od członkostwa największych mocarstw kontynentu, jak Francja i Niemcy.
G20 nie jest organizacją międzynarodową i jej decyzje nie mają charakteru prawnie wiążącego, ale pozycja krajów członkowskich w gospodarce światowej daje jej znaczną nieformalną władzę.
Na poprzednim szczycie G20 w Pittsburghu w USA we wrześniu ub. r. postanowiono, że grupa ta będzie głównym forum podejmowania decyzji w globalnych sprawach gospodarczych, przejmując tę rolę po G8.
Źródło: PAP