Można wygrać miliony...w Niemczech


Za Odrą trwa loteryjne szaleństwo. W niemieckim Lotto do wygrania jest już 35 mln euro, więc kolektury przeżywają prawdziwe oblężenie. Losowanie w sobotę wieczorem.

Zwabieni fortuną do wygrania, w niemieckiej loterii uczestniczą też mieszkańcy sąsiednich krajów, w tym i nasi rodacy.

Przez to tłum oblegający kolektury jest jeszcze większy. A trzeba dodać, że już w minioną środę, gdy po dziesięciu kumulacjach pula wzrosła do 28 mln, liczba grających była o 62 proc. większa niż tydzień wcześniej. Niemieckie media donoszą o 11,5 mln grających, a więc do kolektur poszedł co ósmy Niemiec! Szczęścia próbują nie tylko zwykli obywatele, ale też rządzący. Kupon na loterię ma między innymi minister finansów Peer Steinbrueck. I choć z ekonomią jest za pan brat, to próbuje mimo niewielkiego prawdopodobieństwa wygranej, wynoszącego 1:140 milionów.

Minister bez forów

Dopytywany przez dziennikarzy telewizji n-tv Steinbrueck zapewnił, że kupon dostał w prezencie. Jego rzecznik oświadczył zaś, że ewentualnej wygranej minister nie przeznaczy na wsparcie zadłużonej państwowej kasy. - Udział w loterii to prywatna sprawa ministra - powiedział rzecznik.

Wygrana ministra byłaby niewątpliwie sensacją, ale szanse ma na to takie same jak miliony innych grających. Żeby zdobyć główną nagrodę, każdy z nich musi trafić sześć z 49 cyfr oraz wytypować dodatkową siódmą "superliczbę".

Sobotnia kumulacja jest trzecią pod względem wielkości w historii niemieckiego totolotka. W grudniu 2007 r. pula na wygrane wyniosła 45,3 mln euro.

Źródło: PAP