"Wysłuchaliście cichego wołania tylu kobiet, tylu osób, które żyły we wstydzie"


Pokonanie plagi AIDS nie jest niemożliwe - powiedział papież Franciszek w Maputo. W stolicy Mozambiku papież odwiedził ośrodek, gdzie leczą się chorzy, prowadzony przez rzymską dobroczynną Wspólnotę świętego Idziego wraz z miejscowym Kościołem.

W ośrodku w Zimpeto położonym na peryferiach Maputo, Franciszek powiedział, że "miejsce to jest dowodem na to, iż są ludzie, którzy nie ulegli pokusie powiedzenia 'nie można nic zrobić albo nie można zwalczyć tej plagi', lecz 'odważnie zadali sobie trud, by szukać rozwiązań'".

Zwracając się do personelu placówki, papież podkreślił: - Wysłuchaliście cichego wołania, niemal niesłyszalnego, tylu kobiet, tylu osób, które żyły we wstydzie, zepchnięte na margines, osądzone przez wszystkich.

- Dlatego wznieśliście ten dom, w którym Pan żyje z tymi leżącymi przy drodze - dodał, nawiązując do przypowieści o miłosiernym Samarytaninie.

Dążenie do dobra

Franciszek wyjaśnił, że troska wierzących nie może ograniczać się do pewnej formy pomocy, chociaż w pierwszym momencie jest ona konieczna i opatrznościowa, lecz wymaga wrażliwej miłości, która szanuje drugiego człowieka jako osobę i dąży do jego dobra.

Po wizycie w ośrodku, gdzie leczą się chorzy na AIDS papież udał się na stadion Zimpeto na mszę świętą z udziałem ponad 60 tysięcy osób.

Podczas mszy w intencji "postępu narodów" Franciszek powiedział, że nie można budować państwa i społeczeństwa na przemocy. - Nie mogę podążać za Jezusem, jeśli system, jaki promuję i jakim żyję, oparty jest na zasadzie oko za oko, ząb za ząb - uzasadniał papież. Przywołał słowa Jezusa: - Powiadam wam, którzy słuchacie: miłujcie waszych nieprzyjaciół.

- I mówi to z jasnością, prostotą i stanowczością, wytyczając ścieżkę, wąską drogę, która wymaga pewnych cnót. Jezus nie jest bowiem idealistą, który lekceważy rzeczywistość - dodał Franciszek.

Podkreślił, nawiązując do lat wojny domowej, że wielu Mozambijczyków wie, czym jest przemoc, nienawiść i niezgoda. - Jezus nie zaprasza nas do abstrakcyjnej miłości, eterycznej czy teoretycznej, zredagowanej na biurkach do przemówień. Droga, którą nam proponuje, jest tą, którą On sam przebył jako pierwszy, droga, która sprawiła, że umiłował tych, którzy go zdradzali, niesprawiedliwie Go osądzili, tych, którzy go zabili - wskazywał papież.

"Jezus zachęca do czynienia dobra"

Jak zaznaczył, "trudno mówić o pojednaniu, gdy rany wywołane przez tak wiele lat niezgody są nadal otwarte, czy też zachęcać do kroku przebaczenia, co nie oznacza lekceważenia bólu, lub wymagania, by przekreślono pamięć i ideały". Lecz mimo to, jak dodał, "Jezus zachęca do miłowania i czynienia dobra". To oznacza, jak tłumaczył papież, "bezinteresowną i nadzwyczajną życzliwość wobec tych, którzy nas skrzywdzili", a także modlitwę za nich.

- Poprzez tę zachętę Jezus chce na zawsze położyć kres powszechnej praktyce - zarówno wczoraj, jak i dziś - bycia chrześcijanami i życia według prawa odwetu. Nie można myśleć o przyszłości, budować państwa, społeczeństwa opartego na usprawiedliwianiu przemocy. Nie mogę podążać za Jezusem, jeśli system, jaki promuję i jakim żyję, oparty jest na zasadzie: oko za oko, ząb za ząb - oświadczył Franciszek.

Argumentował, że żadna rodzina, żadna grupa etniczna ani kraj nie ma przyszłości, jeśli siłą, która je jednoczy, jest zemsta i nienawiść. - Nie możemy się godzić i zjednoczyć, by się mścić, aby uczynić temu, kto dopuścił się przemocy, to samo, co on nam uczynił, aby planować możliwości odwetu w formach pozornie legalnych - dodał.

Autor: tas/adso / Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA | Luca Zennaro

Raporty: