Rosja jest bardzo poważnie zaniepokojona ostatnimi wydarzeniami na Krymie, gdzie w nocy z piątku na sobotę przysłani z Kijowa niezidentyfikowani uzbrojeni ludzie usiłowali przejąć budynek MSW Republiki Autonomicznej Krym - poinformowało w internetowym komunikacie rosyjskie MSZ.
"W nocy na 1 marca nieznani uzbrojeni ludzie, przysłani z Kijowa, podjęli próbę przejęcia gmachu Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Krymu. W rezultacie podstępnej prowokacji ucierpieli ludzie. Dzięki zdecydowanym działaniom oddziałów samoobrony, próbę przejęcia budynku MSW udaremniono. Ostatnie wydarzenia potwierdzają dążenie znanych politycznych kręgów w Kijowie do zdestabilizowania sytuacji na półwyspie" - głosi oświadczenie rosyjskiego MSZ.
"Wzywamy tych, którzy wydają podobne rozkazy z Kijowa, do powściągliwości. Uważamy za skrajnie nieodpowiedzialne dalsze zaognianie i tak napiętej sytuacji na Krymie" - czytamy w oświadczeniu.
"Samoobrona" z kałasznikowami
Wspomniane w komunikacie "oddziały samoobrony" zajęły tymczasem w sobotę pozycje w pobliżu gmachu parlamentu w Symferopolu na Krymie. Jest to kilkudziesięciu (według Interfax-Ukraina 30) uzbrojonych w karabiny mężczyzn w uniformach bez dystynkcji. Ustawili oni też trzy stanowiska karabinów maszynowych.
Uzbrojeni ludzie rozmieszczeni są także przed budynkiem Rady Ministrów Krymu. W czwartek nad ranem gmachy Rady Najwyższej (parlamentu) i rządu Krymu zajęły dwie uzbrojone grupy, liczące po ok.10-15 osób.
Ludzie, którzy opanowali siedziby władz autonomicznej republiki, sami siebie nazwali "przedstawicielami samoobrony rosyjskojęzycznych obywateli Krymu" - oświadczył tego dnia wicepremier Autonomii Rustan Temirgaliew na swoim profilu na Facebooku.