"Moskwa może zaatakować sąsiadów"

 
Demonstracja antywojenna w MoskwiePAP/EPA

Rosja i Zachód to już dwa odrębne światy. Takiej sytuacji nie obserwowaliśmy od dwudziestu lat. Rosja juz w ogóle nie liczy się z opinią Zachodu. (...) A to jeszcze nie koniec. Moskwa będzie jeszcze silniejsza - przewiduje publicysta "Rzeczpospolitej" Jerzy Haszczyński.

Uznanie niepodległości Abchazji i Osetii Południowej w dzień po apelu rosyjskiego parlamentu oznacza, że Rosja już w ogóle nie liczy się z opinią Zachodu i nie dąży do dyplomatycznego rozwiązania konfliktu na Kaukazie. Po uznaniu niepodległości Kosowa, można było spodziewać się takiego kroku ze strony Rosji.

Niewykorzystana historyczna okazja

Przypadek Gruzji pokazuje, że za późno myślano o integracji wielu państw z dawnego bloku wschodniego z Zachodem. To za długo trwało. Nie zdążyliśmy wykorzystać "wakacji historycznych" - czyli niedługiego czasu, gdy na wschodzie nie było jeszcze tak groźnego mocarstwa, jakim jest współczesna Rosja.

Zbankrutowała polityka miłych gestów

Także lubiana przez przywódców Zachodu polityka miłych gestów wobec Rosji, przejażdżek saniami i wizyt w łaźni, oraz zawierania lukratywnych kontraktów - poniosła porażkę. Rosja to państwo, które pod byle pozorem może zaatakować sąsiadów. Takiego państwa nie zaprasza się do elitarnych klubów, nie ułatwia mu się robienia interesów. To odrębny, niebezpieczny świat - politycy Zachodu muszą o tym pamiętać - twierdzi Jerzy Haszczyński.

Trudno będzie odwrócić rozbiór Gruzji

Decyzja Rosji już wywołała ostre deklaracje ze strony Zachodu, który nie godzi się na rozbiór Gruzji. Nie wydaje się jednak, by mogły one odwrócić bieg wydarzeń. Trudno będzie wymusić na Moskwie wycofanie się z uznania Abchazji i Osetii Południowej, bo podważałoby to wiarygodność jej władz wobec własnych obywateli - uważa publicysta "Rzeczpospolitej"

Źródło: "Rzeczpospolita"

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA