Priorytetem dla nas jest odstawienie na brzeg ludzi, których mamy na pokładzie. Ale też cały czas prowadzimy dalsze poszukiwania - mówił w sobotę we "Wstajesz i weekend" Wojciech Bojanowski. Reporter "Faktów" TVN od kilkunastu dni znajduje się na pokładzie statku Sea-Watch 3, patrolującego wody Morza Śródziemnego.
Załodze statku Sea-Watch 3, zajmującej się poszukiwaniem na wodzie migrantów, próbujących przedostać się do Europy, udało się uratować 32 osoby. Żaden europejski port, jak dotąd, nie zgodził się jednak, aby ich przyjąć.
Uwięzieni na statku
W sobotę rano w rozmowie telefonicznej we "Wstajesz i weekend" TVN24 Wojciech Bojanowski poinformował, że wciąż trwają zabiegi dyplomatyczne, by któreś państwo zgodziło się przyjąć statek.
- Nie ma cały czas zgody, byśmy mogli dobić do któregokolwiek portu - powiedział.
- Kiedy zbliżyliśmy się do Malty, przyszedł dosyć nieuprzejmy komunikat, że nie mamy zgody na to, by zbliżyć się na mniej niż 22 mile morskie, by wpłynąć na jej wody terytorialne - opowiadał reporter "Faktów" TVN. - Równie wrogie komunikaty płyną z Włoch, gdzie minister spraw wewnętrznych mówił, że nie mamy się zbliżać nawet na tę odległość 22 mil od wybrzeża.
Jak dodał, w pewien sposób próbuje jedynie pomagać Holandia, "bo jesteśmy statkiem pod banderą holenderską, kapitan jest Holendrem". - Wiemy, że jakieś zabiegi są czynione ze strony Holandii, by wreszcie znaleźć bezpieczny port, ale na razie nic się nie zmienia - powiedział. - 22 osoby załogi cały czas są na tym statku w jakimś sensie uwięzione, bo nie ma możliwości, byśmy zeszli na brzeg - zaznaczył.
Wojciech Bojanowski zwrócił uwagę, że dodatkowym problemem mogą stać się pogarszające warunki atmosferyczne. Od poniedziałku ma zacząć wiać silny wiatr, a na morzu pojawią się silne fale.
- Z tymi ponad 30 osobami, które mamy na pokładzie, to może być trudne - powiedział. - Ten statek nie jest w stanie pomieścić wszystkich pod dachem. To jest tak, że z tyłu jest namiot, w którym te osoby mieszkają. W przypadku gorszej pogody, może pojawić się realny problem - podkreślił.
"Nie wiadomo, co się z nimi dzieje"
Poza tym kolejne osoby mogą potrzebować ratunku.
- Do nas cały czas docierają wiadomości o tym, że niestety kolejne łodzie i pontony wyruszają (z Afryki - red.), i nie wiadomo, co się z nimi dzieje - mówił reporter "Faktów" TVN.
- Dwa dni temu rano wypłynął ponton z podobno ponad 70 osobami na pokładzie. Nie ma o nim dalszych wieści. Nie wiadomo, co się z tymi ludźmi stało - poinformował.
W związku z tym załoga statku Sea-Watch 3 szukając portu, do którego mogłaby przybić z już uratowanymi na morzu ludźmi, jednocześnie kontynuuje pracę poszukiwawczą.
- Cały czas pływamy zygzakiem, poszukując tego pontonu - przyznał Bojanowski.
- Priorytetem dla nas jest odstawienie na brzeg tych ludzi, których mamy teraz na pokładzie. Ale też prowadzimy poszukiwania - podkreślił, dodając, że na mostku statku w czasie jego rozmowy z "Wstajesz i weekend" znajdowało się osiem osób z lornetkami, obserwujących morze.
Autor: mm//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24