Kolejny wielki protest przeciwko zaciskaniu pasa w Hiszpanii. Tysiące ludzi wyszły w sobotę na ulice Madrytu, by wyładować gniew z racji podwyżki podatków, obniżki zasiłków i najwyższego w strefie euro bezrobocia.
Tłum zgromadzony w Madrycie pod parlamentem domagał się "demokracji" oraz "dymisji" rządu premiera Mariano Rajoya. Rząd ten przedstawił w czwartek projekt budżetu na rok 2013, który przewiduje oszczędności w wysokości 40 mld euro, zamrożenie pensji urzędników państwowych i pracowników sektora publicznego, obniżenie zasiłków dla bezrobotnych, a nawet zmniejszenie wydatków na rodzinę królewską. Chciałby mieszkać w ojczyźnie, ale... Uczestnik manifestacji, 24-letni student Pablo Rodriguez, który robi magisterium w Danii powiedział, że kiepska gospodarka sprawia, iż większość z jego przyjaciół w Hiszpanii nie ma pracy lub robi co innego, niż wynikałoby to z wykształcenia. Stwierdził, że bardzo by chciał pracować w ojczyźnie, lecz nic tu dla siebie odpowiedniego nie widzi, a czekać aż gospodarka się poprawi byłoby za długo, toteż zamierza osiąść z rodziną gdzie indziej. Nazywa nieszczęściem to, że państwo wydaje sporo na kształcenie ludzi, których potem traci. Bezrobocie prawie 25 proc. Drastyczne oszczędności wywołują oburzenie Hiszpanów; w pogrążonym w recesji kraju bezrobocie przekroczyło 24 procent.
Ponad 60 osób, w tym 27 policjantów, zostało rannych w czasie starć, do których doszło we wtorek wieczorem przed budynkiem izby niższej hiszpańskiego parlamentu w Madrycie między manifestantami a policją.
Autor: jak / Źródło: PAP