Mołdawianie nie poszli do urn

Aktualizacja:

Według opublikowanych oficjalnych, niemal ostatecznych, wyników, niedzielne referendum konstytucyjne w Mołdawii było nieważne z powodu zbyt niskiej frekwencji. Mołdawianie odpowiadali w nim na pytanie czy chcą, aby prezydent ich kraju był wybierany w wyborach powszechnych, czy też - jak dotychczas - przez deputowanych w parlamencie.

Sekretarz Centralnej Komisji Wyborczej Iuri Ciocan poinformował dziennikarzy, że frekwencja w referendum wyniosła 29,67 proc. uprawnionych do głosowania. Aby referendum było ważne przepisy wymagają uczestnictwa w nim co najmniej 33 proc. uprawnionych.

Komisja nie otrzymała jeszcze wyników z Naddniestrza oraz od obywateli republiki przebywających za granicą. Jednak zdaniem analityków nie wpłyną one w sposób istotny na ostateczny wskaźnik frekwencji.

Polityczny impas

Komentatorzy wskazują, że taki rezultat jest porażką dążącej do zbliżenia z Zachodem rządzącej koalicji i zwycięstwem opozycyjnych komunistów, którzy sprzeciwiali się zmianom i apelowali o bojkot referendum.

Komuniści nie mają odpowiedniego kandydata na to stanowisko i dwukrotnie zablokowali już wybór przez parlament Mariana Lupu, kandydata zgłoszonego przez rządzącą Mołdawią prozachodnią koalicję.

Z powodu sprzeciwu komunistów parlament już od 18 miesięcy nie jest w stanie wybrać szefa państwa. Po złożeniu we wrześniu 2009 roku dymisji przez prezydenta Vladimira Voronina pełniącym obowiązki szefa państwa został Mihai Ghimpu, który jednocześnie jest przewodniczącym parlamentu. Voronin sprawował urząd prezydenta od 2001 roku. Nie mógł ubiegać się o ponowny wybór, gdyż konstytucja zabrania sprawowania prezydentury przez tę samą osobę przez więcej niż dwie kadencje.

Z inicjatywą przeprowadzenia referendum wystąpiła rządząca czteropartyjna koalicja, która ma zbyt mało głosów parlamencie, aby przeforsować swego kandydata.

Źródło: PAP, tvn24.pl