Polska jest zainteresowana środkami zmierzającymi do efektywniejszej kontroli granic zewnętrznych, ale ma zastrzeżenia do propozycji utworzenia unijnej straży granicznej - powiedział minister ds. europejskich Konrad Szymański. Jako "toksyczną" określił przewidzianą w propozycji możliwość interwencji takiej straży wbrew państwu członkowskiemu.
Komisja Europejska zaproponowała we wtorek utworzenie wspólnej straży granicznej i przybrzeżnej UE, która w sytuacjach zagrożenia dla funkcjonowania strefy Schengen mogłaby być rozmieszczana nawet bez zgody państwa przyjmującego.
Propozycja ta to odpowiedź na kryzys związany z napływającą do UE falą uchodźców.
Wspólna straż graniczna i przybrzeżna
Zgodnie z projektem rozporządzenia, na bazie obecnie istniejącej unijnej agencji Frontex, odpowiedzialnej za zarządzanie granicami zewnętrznymi w UE, powstać ma silniejsza Agencja ds. Straży Granicznej i Przybrzeżnej, dysponująca stałym korpusem w liczbie co najmniej 1500 funkcjonariuszy, oddanych do dyspozycji przez państwa członkowskie strefy Schengen. Agencja będzie mogła dokonywać zakupu sprzętu, a także korzystać ze sprzętu, zapewnionego przez państwa unijne.
KE chce, by wspólna straż graniczna mogła interweniować na problematycznym fragmencie granicy zewnętrznej UE nawet bez zgody kraju, w którym te siły miałyby się znaleźć. Takie działania podejmowano by jednak w ostateczności, gdy właściwe funkcjonowanie strefy Schengen byłoby zagrożone, a państwo członkowskie nie wypełniałoby zaleceń Agencji.
Decyzję o rozmieszczeniu korpusu ma podejmować w takich sytuacjach Komisja Europejska, na podstawie rekomendacji Agencji oraz za zgodą komitetu, w którym zasiadają eksperci z krajów członkowskich.
Polska zgłasza uwagi
Minister ds. europejskich Konrad Szymański wcześniej powiedział dziennikarzom, że co do zasady Polska chce lepszej kontroli granic zewnętrznych, bo to realny warunek przetrwania strefy Schengen. Dodał, że niektóre z koncepcji Komisji mogą iść bardzo daleko i w jego ocenie mogą być przeciwskuteczne. Z projektu dokumentu KE w tej sprawie wynika, że straż mogłaby przejąć kontrolę nad problematycznym fragmentem granicy zewnętrznej UE nawet przy sprzeciwie państwa, w którym te siły miałyby się znaleźć.
- Wydaje mi się, że może to być nieproporcjonalny środek, który może wprowadzać tylko i wyłącznie nieufność wobec tej instytucji i nieufność między państwami członkowskimi. Już dziś widzimy, że państwa mają wątpliwości co do tego - podkreślił Konrad Szymański.
Przyznał, że UE nie powinna być bezbronna wobec niechęci do współpracy jakiegoś kraju. Tak było z Grecją, która ociągała się z zaproszeniem Frontexu, by ten wspomógł ją w ochronie granic w obliczu bardzo dużego napływu imigrantów.
"Wspólna odpowiedzialność"
Szymański jest zdania, że instrumenty, jakimi dysponuje obecnie Wspólnota, są wystarczającym środkiem nacisku, by współpraca w zakresie ochrony granic została podjęta. Jak wyjaśnił, takim sygnałem jest możliwość przywrócenia kontroli na najbliższej (wobec niesubordynowanego kraju - red.) granicy wewnętrznej strefy Schengen.
- W momencie, gdyby, dajmy na to Polska nie wywiązywała się z ochrony granicy wschodniej i załóżmy, że nie chciałaby przyjmować pomocy ze strony europejskiej straży granicznej, Niemcy, Czechy czy Słowacja miałyby prawo przywrócić kontrole na swoich granicach - zaznaczył minister.
Jego zdaniem taki nacisk byłby dużo bardziej efektywny i proporcjonalny niż koncepcje, za jakimi opowiada się KE. Jak podkreślił, każde państwo członkowskie powinno mieć pełną świadomość, że jeśli nie wypełnia obowiązku ochrony granicy zewnętrznej i nie chce przyjąć pomocy ze strony innych państw, może ponieść konsekwencje.
- Ochrona granic zewnętrznych jest wspólną odpowiedzialnością i oddziałuje na całość systemu Schengen, w związku z czym taka reakcja wydaje mi się całkowicie proporcjonalna. Natomiast przechodzenie do etapu, w którym mamy jakąś instytucję centralną, która bez specjalnej kontroli także ze strony państw miałaby podejmować decyzje, że umundurowane służby pojawiają się na terenie jakiegoś państwa członkowskiego bez jego zgody, zaproszenia, bez jakiegokolwiek aktu porozumienia, jest toksyczne - powiedział Szymański.
Zmiana siedziby?
Jak mówił, nie widzi powodu, by nowa służba, która będzie budowana na bazie mającego siedzibę w Warszawie Frontexu, została usytuowana w innym państwie UE.
- Nie wiem, czy takie biurokratyczne przedsięwzięcie w postaci szukania nowej siedziby jest konieczne, natomiast to nie jest kluczowa sprawa. Kluczowe dla nas jest to, jaka będzie zawartość nowego mechanizmu - zaznaczył.
Z projektu dokumentu końcowego na szczyt wynika, że szefowie państw i rządów wezwą ministrów do szybkiego zajęcia się propozycjami KE w tej sprawie. - To jest na pewno paląca sprawa - przyznał Szymański. Jego zdaniem prace będą postępowały bardzo szybko.
Autor: ts,mm / Źródło: PAP