Piątkową debatę prezydencką kandydata KO Rafała Trzaskowskiego i kandydata PiS Karola Nawrockiego komentowała w sobotę w TVN24 prezeska Krakowskiego Stowarzyszenia Mówców oraz akademicka mistrzyni Polski debat oksfordzkich Anna Kulma.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Mocne powitanie Nawrockiego, wygrany uścisk Trzaskowskiego
Jaką ocenę w skali od 1 do 6 ekspertka wystawiłaby kandydatom po debacie? Kulma stwierdziła, że wahałaby się między 3,5 a minus 4. - Na pewno było bardzo dużo oznak stresu, co z perspektywy osób, które się zajmują komunikacją, jest niesamowicie ciekawym i płodnym materiałem badawczym - dodała.
Wspomniała o momencie powitania kandydatów. - Mieliśmy kandydata Nawrockiego, który zaczął trochę bardziej zdecydowanie. Jego "dobry wieczór" wybrzmiało lepiej niż Trzaskowskiego ścięte "dobry". Natomiast później mieliśmy oznakę przewagi, kontroli ze strony Trzaskowskiego podczas uścisku dłoni, gdzie mieliśmy nałożenie jednej ręki na drugą, to znaczy na uścisk, co właśnie ma symbolizować takie poczucie kontroli - mówiła.
Jej zdaniem obaj kandydaci w trakcie debaty okazywali swoją mową ciała stres. - Mam na myśli na przykład oblizywanie warg podczas przemówień, czy takie gibanie się za mównicą. Też to, że jeden z kandydatów stał częściej prosto niż drugi. Drugiemu zdarzało się stąpać z nogi na nogę, przez co na przykład też było odbierane takie wrażenie, że jeden jest celowo niżej niż drugi - stwierdziła.
Kto wypadł lepiej?
- Na początku wydaje mi się, że lepiej wypadał Nawrocki, ale z czasem przebiegu debaty Trzaskowski wydaje mi się, że trochę się rozpędzał. Lepiej się go słuchało, jeśli chodzi o taki poziom opanowania. Wiele osób z publiczności zwraca uwagę na powtarzanie się słowa "nieprawda", co było takim zarzutem w stronę pana Rafała Trzaskowskiego, że zaczynał właśnie wiele swoich zdań od zarzutu nieprawdy - mówiła ekspertka.
Dodała, że z drugiej strony elementem szeroko komentowanym było przywołanie przez Nawrockiego sprawy mieszkania pana Jerzego w odpowiedzi na pytanie o związki partnerskie. - Wielu komentatorów zwraca uwagę, że może niewspominanie o tym byłoby korzystniejsze dla tego kandydata - dodała.
- To, co się pojawia właśnie w komentarzach osób, które głosowały na inne partie, poza PiS-em i PO, to zarzuty, że ta debata to była taka, kolokwialnie mówiąc, "naparzanka" między PO i PiS-em i to zniechęca do wzięcia udziału w kolejnej turze wyborów - powiedziała Kulma.
Oznaki stresu widoczne przez ekspertów
Zwróciła też uwagę na to, jak mowa ciała kandydatów może być oceniania na arenie międzynarodowej. - Jeśli chodzi o pokazywanie się jako potencjalni przyszli prezydenci i jak zarządzają stresem, to tutaj ocenę dałabym raczej słabszą niż lepszą. Dlatego, że to jest już kolejna debata. Umówmy się, mieliśmy ich wiele w różnych stacjach, dla różnych podmiotów, z różnymi formatami. I oczekiwałabym, że na tym etapie nasi kandydaci będą już potrafili stać w odpowiedniej pozycji, to znaczy z nogami na szerokość bioder i tak dalej, pokazywać się jako naprawdę prawdziwi liderzy - stwierdziła gościni TVN24.
Wspomniała również o gestach adaptacyjnych, czyli takich, które wykonujemy w momentach stresowych, kiedy chcemy się uspokoić, kiedy chcemy poczuć większy komfort. - To było na przykład dotykanie się po palcach w momencie, kiedy te ręce były złożone u Trzaskowskiego. Natomiast u Nawrockiego takim gestem zapewniającym poczucie bezpieczeństwa było kurczowe składanie rąk w formie koszyczka. I te ręce były coraz bardziej zaciskane. I to jest coś, co na pewno nie umknie uwadze międzynarodowych ekspertów, którzy przygotowując swoich polityków do różnych dyplomatycznych spotkań, będą zwracać uwagę, że jeden z tych kandydatów właśnie ociera się o palec i wtedy pokazuje swoją niepewność - mówiła Kulma.
Zaznaczyła, że takie rzeczy "są wykorzystywane". - One się mogą wydawać bardzo szczegółowe i niewidoczne dla takiego obserwatora, który tylko ogląda debatę, ale dla wprawionych analityków one są istotne - podkreśliła.
Autorka/Autor: Martyna Nowosielska-Krassowska
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Supernak/PAP