Kilkaset nekrologów informujących o "tragicznej śmierci" radnych Trzeciej Drogi - Przemysława Jagielskiego i Łukasza Frątczaka pojawiły się w piątek w kilkudziesięciu miejscach w Zgierzu.
Na obu można przeczytać, że do śmierci doszło 25 maja, a msza święta i pogrzeb odbędzie się 29 maja w kaplicy miejscowego cmentarza komunalnego.
Obaj radni często podejmowali niewygodne dla lokalnej władzy tematy. Jagielski nagłośnił między innymi sprawę przemocy w klubie zapaśniczym w Zgierzu, o której również informowaliśmy w serwisie TVN24+. W ostatnim czasie obaj nie zostali też wpuszczeni do schroniska dla zwierząt pod Zgierzem, gdzie przetrzymywane są bezdomne psy z terenu miasta, wraz z innymi radnymi chcieli przeprowadzić kontrolę.
"Dzwonili do mnie i pytali, czy żyję"
Radny i zarazem przewodniczący rady miasta w Zgierzu Przemysław Jagielski, w rozmowie z tvn24.pl mówi, że o sprawie dowiedział się w piątek wieczorem, kiedy był w Warszawie. Odebrał kilka telefonów od rodziny i kolegów z pytaniem, "czy wszystko w porządku i czy żyje?", bo pojawiły się nekrologii z informacją o jego śmierci.
- Okazało się, że cały Zgierz jest oklejony nekrologami moimi i Łukasza Frątczaka - szefa komisji rewizyjnej w Zgierzu. Dość nieprzyjemne zdarzenie, telefony się rozdzwoniły. Odbieram to jako bezpardonowy atak, groźbę i próbę zastraszenia. W ostatnim czasie zajmowaliśmy się drażliwymi tematami, zarówno dotyczącymi przemocy na nieletnich w zapasach, jak i zbadaniem dobrostanu w schronisku, gdzie trafiają zgierskie czworonogi, i do którego dwóch z nas nie chciano wpuścić - komentuje Przemysław Jagielski.
Radny zapowiada, że nie odpuści i będzie "nadal patrzył władzy na ręce". Sprawę zamierza zgłosić na policję w sobotę lub niedzielę.
"Ta sprawa dotknęła mnie i moją rodzinę"
W podobnym tonie mówi radny Łukasz Frątczak. W jego przypadku to nie pierwszy dziwny incydent. Przed miesiącem nieznany sprawca podjechał pod jego zakład fryzjerski i wybił w nim szybę, używając wielkiego młota. Wszystko nagrała kamera, o sprawie została powiadomiona policja.
- Myślałem, że to jest jednostkowa sprawa, że te nekrologi są rozwieszone na dwóch, trzech słupach. Ale okazuje się, że jest ich kilkaset w kilkudziesięciu miejscach w Zgierzu. Ta sprawa dotknęła mnie i moją rodzinę, to jest przekroczenie bardzo cienkiej granicy, to poszło za daleko. Jeśli ktoś myśli, że mnie zniechęci do mojej działalności, to się myli - komentuje Frątczak. Kilkanaście minut po tym, jak dowiedział się o nekrologach rozwieszonych w mieście, sprawę zgłosił policji.
Policyjne czynności wyjaśniające
Zawiadomienie - jak informuje nas oficer prasowy zgierskiej policji - zostało przyjęte.
- Na tę chwilę trwają czynności wyjaśniające w tej sprawie. Zawiadomienie dotyczyło gróźb karalnych. Materiał dowodowy został w tej sprawie zabezpieczony, będziemy też zabezpieczać monitoring, zabezpieczać ślady. Na pewno będziemy prowadzili wszelkie czynności, które wyjaśnią, kto jest sprawcą tych ewentualnych gróźb - przekazuje sierż. sztab. Bartłomiej Arcimowicz z KPP w Zgierzu.
Autorka/Autor: pk/b
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Facebook Przemysław Jagielski