Minister chwali policję po masakrze


Norweski minister sprawiedliwości pochwalił we wtorek policję za "fantastyczną" pracę po eksplozji w Oslo i masakrze na wyspie Utoya Wcześniej siły bezpieczeństwa były krytykowane za zbyt wolną reakcję na zamachy.

W ostatnich dniach pojawiło się wiele krytycznych uwag pod adresem stróżów prawa. Zarzuty dotyczyły m.in. tego, że zbyt wolno zareagowali na masakrę przeprowadzoną przez Breivika na obozie młodzieżowym na wyspie Utoya.

- Jest bardzo ważne, byśmy mieli otwarte i krytyczne podejście, ale na wszystko jest właściwy czas - powiedział Knut Storberget po rozmowie z szefem policji w Oslo.

Podziękował za "fantastyczną" pracę

- Wykorzystałem tę okazję, by podziękować policji z Oslo, policji z innych okręgów oraz z innych wyspecjalizowanych organów za ich fantastyczną pracę - stwierdził Storberget.

- To ludzie, którzy pracowali o wiele więcej, niż można od kogokolwiek oczekiwać. To ludzie, którzy przerwali urlop i którzy zgłosili się (do pomocy) w całej Norwegii - wyjaśniał.

Dziękował "funkcjonariuszom i funkcjonariuszkom" za to, że po atakach starali się przywrócić bezpieczeństwo i umożliwić powrót do normalności.

Opóźnienie, bo łódź przeciekała

Odpowiadając na pytania dziennikarzy dotyczące krytyki medialnej, minister stwierdził, że ważne jest "otwarte i krytyczne podejście". - Jednak wszystko w swoim czasie - dodał.

Akcję policji na wyspie Utoya na jeziorze Tyrifjorden opóźniło przeciekanie policyjnej łodzi oraz oczekiwanie na przyjazd jednostki interwencyjnej z odległego o 45 kilometrów Oslo. Według opublikowanej przez policję chronologii wydarzeń, pierwsze doniesienia o strzelaninie policja w Hoenefoss na północ od jeziora otrzymała o godzinie 17.27. Funkcjonariusze przybyli na pomost naprzeciwko wyspy o 17.52, ale musieli "czekać na odpowiednią łódź".

Jednostka specjalna z Oslo dotarła na pomost o 18.09, by w 16 minut później wylądować na Utoya. Po dalszych zaledwie dwóch minutach zamachowiec poddał się bez żadnego oporu.

Storberget wspomniał o zaginionych pracownikach ministerstwa, obok którego w piątek wybuchła bomba. - W ministerstwie mamy zaginione osoby, ludzi, którzy zostali bardzo ciężko dotknięci (tragedią). Nie mamy też biur - mówił.

Źródło: reuters, pap