Zapowiadana na popołudnie demonstracja opozycji w Moskwie nie doszła do skutku - na drodze obrońców konstytucyjnego prawa do zgromadzeń stanęła milicja. Udało się jednak we Władywostoku. "Rosja bez Miedwiediewa, Rosja bez Putina!", "Za wolność słowa!" i "Za wolność po słowie!" - skandowało kilkadziesiąt osób w dalekowschodnim mieście.
W manifestacji w obronie prawa do zgromadzeń zapisanego w artykule 31. konstytucji Federacji Rosyjskiej wzięło we Władywostoku udział 20 osób. Uczestnicy mieli zgodę lokalnych władz na tę akcję, a milicja nie interweniowała.
Próbowała jedynie nakłonić demonstrujących do usunięcia plakatu wymierzonego w prezydenta i premiera.
"Panowie trzymający władzę! Przekształciliście Rosję w państwo policyjne. Obywatelom Rosji odebrano politykę; odebrano wybory wszystkich szczebli - od gubernatorów po lokalnych deputowanych. Próbujemy odbić z waszych rąk niewielki plac. Wy jednak nie chcecie nam ustąpić. Cóż - wasza kosa trafiła na nasz kamień" - napisali organizatorzy akcji w swojej deklaracji.
Ruszy Moskwa
Akcje opozycji w obronie konstytucyjnego prawa do zgromadzeń w niedzielę zapowiedziano też m.in. w Krasnojarsku, Irkucku, Omsku, Murmańsku, Astrachaniu, Petersburgu i Moskwie.
Stołeczna manifestacja opozycji planowana była na godz. 16.00 czasu polskiego na Placu Triumfalnym, w centrum miasta, jednak protestującym przeszkodziła milicja.
Doszło do przepychanek i
Panowie trzymający władzę! Przekształciliście Rosję w państwo policyjne. Obywatelom Rosji odebrano politykę; odebrano wybory wszystkich szczebli - od gubernatorów po lokalnych deputowanych. Próbujemy odbić z waszych rąk niewielki plac. Wy jednak nie chcecie nam ustąpić. Cóż - wasza kosa trafiła na nasz kamień organizatorzy manifestacji
Zatrzymani zostali m.in. lider Ruchu na rzecz Praw Człowieka Lew Ponomariow, szef stowarzyszenia Memoriał Oleg Orłow, przywódcy ruchu Solidarność Borys Niemcow i Ilja Jaszin oraz lider zdelegalizowanej Partii Narodowo-Bolszewickiej Eduard Limonow.
A mógł zabić...
O tym, że milicja nie dopuści do manifestacji w stolicy, mówił już rano za pośrednictwem radia Echo Moskwy szef Głównego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Moskwie, generał Władimir Kołokolcew.
Podkreślił przy tym, że metody stosowane przez jego podwładnych przy rozpędzaniu demonstrantów są humanitarne.
Kołokolcew przypomniał słynny rozkaz generała-gubernatora Petersburga, generała Dmitrija Triepowa, wydany 14 października 1905 roku policji, skierowanej do spacyfikowania robotniczej demonstracji: "Nabojów nie żałować! Ślepymi nie strzelać!".
- U nas czegoś takiego nie ma - zauważył komendant moskiewskiej milicji.
W sobotę Kaliningrad
W sobotę około 10 tys. osób demonstrowało w Kaliningradzie, domagając się dymisji premiera Władimira Putina i kaliningradzkiego gubernatora Gieorgija Boosa. Uczestnicy manifestacji protestowali też przeciwko podwyżce taryf komunalnych, podatku drogowego i opłat skarbowych.
W demonstracji wzięła udział cała opozycja - od Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) Giennadija Ziuganowa po demokratyczną Solidarność Borysa Niemcowa.
Milicja rozbija demonstracje
Opozycja w Moskwie próbowała już zorganizować podobne manifestacje 31 marca, 31 maja, 31 lipca, 31 sierpnia, 31 października i 31 grudnia 2009 roku. Za każdym razem oddziały specjalne milicji OMON brutalnie rozpędzały demonstrujących i zatrzymywały od 25 do 70 osób.
Podczas grudniowej akcji OMON aresztował 82-letnią Ludmiłę Aleksiejewą, znaną dysydentkę z czasów ZSRR, szefową Moskiewskiej Grupy Helsińskiej i współzałożycielkę stowarzyszenia Memoriał. Została zatrzymana i poturbowana, gdy pojawiła się przed choinką na Placu Triumfalnym w stroju Śnieżynki.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Reuters/Fot. EPA/PAP