Tysiące Mołdawian demonstrowało w niedzielę w Kiszyniowie. Domagali się od rządu przyspieszenia reform koniecznych do wstąpienia do UE, rzetelnego śledztwa w sprawie "zniknięcia" około miliarda dolarów z mołdawskich banków oraz pociągnięcia winnych afery do odpowiedzialności.
Protest był pokojowy i obeszło się bez incydentów. Uczestnicy demonstracji nieśli flagi Mołdawii i Unii Europejskiej oraz wznosili okrzyki "Precz ze złodziejami" i "Chcemy nasze miliardy z powrotem".
Na początku kwietnia mołdawski bank centralny dokonał szokującego odkrycia: trzy krajowe banki udzieliły "pożyczek" o łącznej wartości około miliarda dolarów, czyli mniej więcej 15 procent rocznego PKB Mołdawii. Odbiorcy pieniędzy pozostają anonimowi i wygląda na to, że była republika radziecka już ich nie odzyska.
Wątek rosyjski
Środki wypłynęły z trzech instytucji - Banca de Economii, Banca Sociala i Unibanku - które łącznie przechowują na swoich depozytach jedną trzecią kapitału w kraju.
W kwietniu do prasy wyciekł raport komisji parlamentarnej badającej sprawę. Wynika z niego, że pieniądze trafiły do banków rosyjskich.
Przelewy zostały wykonane na przestrzeni kilku dni przed ostatnimi wyborami parlamentarnymi, które odbyły się w listopadzie zeszłego roku. Stronnictwa prorosyjskie przegrały te wybory. Wygrała natomiast koalicja partii proeuropejskich, uzyskawszy bardzo niewielką przewagę.
Zachód pomaga w śledztwie
- Nie jestem w stanie wyjaśnić, jak można było skraść tak gigantyczną sumę z tak małego kraju - powiedział przedstawiciel Unii Europejskiej w Mołdawii Pirkka Tapiola.
- To jest pewne na 100 procent, że te pieniądze nie zostaną odzyskane, a strata stanie się częścią długu publicznego - skomentował prezes Ligi Banków Mołdawii Dumitru Ursu. Obecny dług publiczny tego kraju wynosi 1,7 miliarda dolarów.
Według Ursu winę ponoszą mołdawska agencja nadzoru finansowego CNPF i prokurator antykorupcyjny, gdyż "te przelewy nie mogły zostać przeprowadzone pod ich nosem tak, aby oni tego nie zauważyli". Szef CNPF został zdymisjonowany w wyniku afery.
Amerykańscy audytorzy pomagają mołdawskiemu prounijnemu rządowi w śledztwie. Dwóch ludzi zostało aresztowanych w związku ze sprawą, ale prokuratura nie ujawniła ich tożsamości.
To jednak dla Mołdawian za mało. Protestujący w Kiszyniowie domagali się dymisji prokuratura generalnego, niektórych sędziów Sądu Najwyższego oraz rezygnacji z mandatów i urzędów tych polityków, którzy są podejrzewani o udział w skandalu.
Autor: fil/ja / Źródło: PAP, Press Trust of India, news.yahoo.com