Sześciu protestujący przed parlamentem w Tbilisi trafiło do aresztu - poinformowało gruzińskie MSW. Według doniesień portalu NewsGeorgia i niezależnego kanału Tv Pirveli, policjanci ciągnęli ludzi po ziemi i targali ich za włosy. Wcześniej Micheil Kawelaszwili złożył przysięgę mającą inaugurować jego prezydenturę. W ceremonii udział wzięli wyłącznie posłowie rządzącej partii Gruzińskie Marzenie. Prezydentka Salome Zurabiszwili opuściła pałac i dołączyła do protestujących. Stwierdziła, że to ona ma "legitymację do rządzenia", bo Kawelaszwili nie został wybrany w bezpośrednich wyborach, a wskazali go politycy większości.
Na alei Rustawelego w Tbilisi, niedaleko parlamentu, policja zatrzymała osoby, które uczestniczyły w pokojowej demonstracji - poinformowało Stowarzyszenie Młodych Prawników Gruzji, cytowane przez gruzińską agencję Interpressnews. Na relacjach wideo opublikowanych w gruzińskich mediach widać jak funkcjonariusze dokonujący aresztowań targali ludzi za włosy i ciągąli ich po jezdni. Wśród zatrzymanych były kobiety. Jak dotąd nie potwierdzono, czy były tam też osoby nieletnie.
Według organizacji prawniczej, działania te mają "naruszać wolność pokojowych zgromadzeń i wypowiedzi, są niezgodne z normami prawnymi i stanowią kontynuację trwających od miesiąca represji". Interwencję w sprawie aresztowanych zapowiedział rzecznik praw obywatelskich.
Złożenie przysięgi przez nowego prezydenta
Wcześniej w niedzielę Micheil Kawelaszwili złożył przysięgę w sali sesyjnej parlamentu na specjalnie wydrukowany na tę okazję egzemplarz konstytucji. Budynek był otoczony przez siły bezpieczeństwa. Po raz pierwszy w uroczystości zaprzysiężenia prezydenta Gruzji nie wzięli udziału zagraniczni dyplomaci. Już wcześniej urzędnicy parlamentu oznajmili, że "nie ma dla nich miejsca w budynku".
Kawelaszwili był jedynym kandydatem na urząd głowy państwa. 14 grudnia został wybrany przez kolegium elektorów, w którym zasiadali wyłącznie przedstawiciele Gruzińskiego Marzenia. Opozycja nie wzięła udziału w głosowaniu. Po raz pierwszy prezydent Gruzji nie został wyłoniony w wyborach bezpośrednich.
Jak podał serwis Sova, w swoim pierwszym wystąpieniu Kawelaszwili poruszył m.in. temat wyzwań dotyczących bezpieczeństwa, przed jakimi stoi region i Gruzja. Zwrócił uwagę na polaryzację, do jakiej doszło wewnątrz polityki krajowej, która jego zdaniem spowodowana jest "wpływami zewnętrznymi". Wspomniał także o integracji europejskiej, która jego zdaniem jest ważna, o ile zachowana będzie kultura i samostanowienie Gruzji. Lokalne media odnotowały, że w całym przemówieniu nie pojawiło się żadne odniesienie do Rosji.
Zurabiszwili: legitymację do rządzenia zabieram ze sobą
Liderzy partii opozycyjnych: Zjednoczony Ruch Narodowy, Silna Gruzja, Koalicja na rzecz Zmiany i Dla Gruzji wydali w sobotę wieczorem wspólne oświadczenie, w którym zaapelowali do międzynarodowej społeczności o nieuznawanie legitymacji gruzińskiego parlamentu, rządu oraz Kawelaszwilego jako prezydenta kraju. Opozycja określiła Gruzińskie Marzenie jako "samozwańczy reżim, który uzurpował sobie wolę narodu".
Przed zaprzysiężeniem Kawelaszwilego ustępująca prezydentka Salome Zurabiszwili ogłosiła, że opuszcza rezydencję prezydencką i przyłącza się do demonstrujących, którzy od miesiąca biorą udział w antyrządowych protestach. Prezydentka w niedzielę rano wygłosiła oświadczenie przed tłumem jej sympatyków w Tbilisi.
Mówiła, że Kawelaszwili nie ma legitymacji do sprawowania funkcji prezydenta. - Ja tę legitymację zabieram ze sobą. Zabieram ze sobą tę flagę, zabieram ze sobą wasze zaufanie - powiedziała, wychodząc z pałacu.
- Chcę wam powiedzieć, że sześć lat temu złożyłam przysięgę na wierność konstytucji, ale ważniejsza była przysięga na wierność krajowi i wierność wam. Dlatego jestem tu dzisiaj. Ta wierność nie zmieni się w żaden sposób, niezależnie od tego, czy jestem w pałacu, czy poza nim. Wyjdę stąd do was i będę z wami - mówiła Zurabiszwili. Przywódczyni nazwała rządzącą partię Gruzińskie Marzenie "rosyjską tragedią" i stwierdziła, że "miłość do siebie nawzajem i do kraju da nam zwycięstwo".
Po oświadczeniu Salome Zurabiszwili tłum jej zwolenników przeszedł spod rezydencji Pałacu Orbelani pod gmach parlamentu, gdzie wcześniej zakończyła się uroczystość nominacji Micheila Kawelaszwilego na urząd prezydenta.
Demonstranci mieli ze sobą flagi gruziński, amerykańskie, unijne i natowskie. Gwizdali i trąbili wuwuzelami. Niektórzy mieli transparenty z podobiznami założyciela partii rządzącej Gruzińskie Marzenie Bidzina Iwaniszwilego, premiera Iraklego Kobachidze oraz Kawelaszwilego z napisem "Gratuluję, niewolniku". Wielu protestujących miało ze sobą czerwone kartki. To symboliczny sprzeciw wobec prezydenta, który w przeszłości był piłkarzem.
W trakcie protestu ulice wokół parlamentu były zamknięte, zablokowała je policja.
Protesty trwają od 28 listopada, kiedy to rząd zawiesił do 2028 roku rozmowy o wstąpieniu Gruzji do UE. Demonstrujący żądają rozpisania nowych wyborów parlamentarnych. Razem z partiami opozycyjnymi nie uznają rezultatu październikowych wyborów parlamentarnych ze względu na liczne nieprawidłowości.
Micheil Kawelaszwili - kim jest
53-letni polityk związany jest z Gruzińskim Marzeniem. Wcześniej były reprezentant Gruzji w piłce nożnej i zawodnik klubów krajowych i zagranicznych, w tym napastnik w angielskiej Premier League, gdzie bronił barw Manchesteru City. Występował też w kilku klubach szwajcarskiej Swiss Super League.
Kawelaszwili jest jednym z liderów ruchu Siła Narodu, który oficjalnie odłączył się od partii władzy. W październikowych wyborach parlamentarnych 53-latek startował z listy Gruzińskiego Marzenia. W przemówieniu wygłoszonym z okazji przyjęcia nominacji Kawelaszwili zobowiązał się do zjednoczenia Gruzji, oskarżając jednocześnie ustępującą prezydentkę Salome Zurabiszwili o "obrazę i ignorowanie" praw konstytucyjnych.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Reuters