Był tylko jeden kandydat. Kolegium elektorów zdecydowało

Aktualizacja:
Źródło:
PAP, BBC
Gruzja. Protesty w Tbilisi przed parlamentem (29 października)
Gruzja. Protesty w Tbilisi przed parlamentem (29 października)Reuters
wideo 2/10
Gruzja. Protesty w Tbilisi przed parlamentem (29 października)Reuters

Kolegium elektorów wybrało w sobotę prezydenta Gruzji. Został nim polityk i były piłkarz Micheil Kawelaszwili, wysunięty przez rządzące w kraju Gruzińskie Marzenie. Był on jedynym kandydatem na to stanowisko. Prozachodnia prezydent Salome Zurabiszwili, która wspiera demonstrujących, zapowiedziała, że nie opuści urzędu i nie uzna wyboru nowego prezydenta.

To pierwszy raz, gdy prezydent Gruzji nie jest wyłaniany w wyborach bezpośrednich. Zgodnie z przyjętymi w 2017 roku poprawkami do konstytucji, głowę państwa wybiera specjalne kolegium wyborcze, składające się z parlamentarzystów oraz przedstawicieli władz lokalnych.

Jak donosi Echo Kawkaza (filia Radia Swoboda), na Micheila Kawelaszwilego zagłosowało 224 członków kolegium elektorskiego, w którym zasiada 300 osób. Według serwisu w głosowaniu nie wzięli udziału przedstawiciele partii opozycyjnych. Co najmniej dwóch deputowanych Zgromadzenia Ludowego Abchazji również odmówiło udziału w wyborze głowy państwa.

Przeważająca większość, 211 miejsc elektorskich, znajduje się w rękach przedstawicieli rządzącej partii Gruzińskie Marzenie, a 69 należy do reprezentantów partii opozycyjnych. Pozostałe 20 zajmują przedstawiciele Zgromadzenia Ludowego Abchazji, którego członkowie nie mają przynależności partyjnej.

Na 29 grudnia zaplanowana jest inauguracja nowego szefa państwa.

Jedyny kandydat

53-letni Kawelaszwili to polityk związany z GM oraz były członek gruzińskiej reprezentacji w piłce nożnej i były zawodnik klubów krajowych i zagranicznych, w tym Manchesteru City. Jest on jednym z liderów ruchu Siła Narodu, który oficjalnie odłączył się od GM. W październikowych wyborach parlamentarnych startował z listy rządzącego ugrupowania.

Micheil Kawelaschwili Reuters

W przemówieniu wygłoszonym z okazji przyjęcia nominacji Kawelaszwili zobowiązał się do zjednoczenia Gruzji, oskarżając jednocześnie ustępującą prezydentkę o "obrazę i ignorowanie" praw konstytucyjnych.

Cztery główne grupy opozycyjne nie uznały kandydatury Kawelaszwilego i zbojkotowały parlament, twierdząc, że wybory przeprowadzone w październiku zostały sfałszowane.

Micheil Kawelaschwili Reuters

Antyrządowe protesty i polityczny chaos

Od świtu pod budynkiem parlamentu trwa antyrządowa demonstracja. Z każdą godziną tłum gęstnieje. Protestujący mają ze sobą transparenty o treści: "Prezydent – pacynka", "To nie mój prezydent", a także flagi Gruzji i UE. Wokół siedziby parlamentu oraz na pobliskim placu Wolności widać kordon policji oraz armatki wodne. Manifestantom rozdano okulary techniczne, kaski, maski oraz płaszcze przeciwdeszczowe na wypadek pacyfikacji.

Protest zwolenników opozycji przed budynkiem parlamentu w TbilisiPAP/EPA/DAVID MDZINARISHVILI

Antyrządowe protesty trwają w Gruzji od 28 listopada. Gruzini sprzeciwiają się polityce Gruzińskiego Marzenia, które zawiesiło rozmowy o wstąpieniu kraju do Unii Europejskiej do 2028 roku. Demonstracje to oddolna inicjatywa społeczna, odbywają się bez przemówień. Partie opozycyjne podały, że nie organizują tych wystąpień, a ich przedstawiciele nie zabierają tam głosu.

Opozycja, po wyborach parlamentarnych 26 października i wygranej Gruzińskiego Marzenia, ogłosiła, że nie przyjmuje mandatów deputowanych i domaga się rozpisania nowego głosowania w związku z nieprawidłowościami podczas głosowania.

Masowe protesty w Gruzji DAVID MDZINARISHVILI/PAP

Prozachodnia prezydentka Gruzji Salome Zurabiszwili, która wspiera demonstrujących, także nie uznała wygranej GM i zaapelowała o powtórzenie wyborów parlamentarnych. Zapowiedziała też, że nie opuści urzędu i nie uzna wyboru nowego prezydenta.

Salome ZurabiszwiliPAP/EPA/DAVID MDZINARISHVILI

Premier kraju Irakli Kobachidze oskarżył Zurabiszwili o próbę zaszkodzenia interesom Gruzji, twierdząc, że gdy 29 grudnia jej kadencja dobiegnie końca, będzie musiała przejść na emeryturę. - Mamy bardzo silne instytucje państwowe, więc na pewno nie będziemy mieli trudności z pełną kontrolą nad sytuacją - powiedział w piątek.

Autorka/Autor:momo/akw

Źródło: PAP, BBC

Źródło zdjęcia głównego: Reuters