Mer sennej gminy Saint-Aubin w południowo-zachodniej Francji, który sam obniżył sobie własną pensję, aby zmniejszyć koszty samorządowe, musi ją sobie podwoić, bo wymagają tego przepisy.
Wybrany w 2014 roku socjalista Stephane Delpeyrat ogłosił 505 mieszkańcom Saint-Aubin, że obniża sobie pensję do 400 euro. Pensje merów gmin, finansowane z lokalnych podatków, w założeniu mają raczej służyć do pokrycia wydatków, niż stanowić dochód. 47-letni Delpeyrat, który jest również członkiem Regionalnej Rady Akwitanii i profesorem w Bordoskim Instytucie Studiów Politycznych chciał niżej pensji, aby wykorzystać zaoszczędzone w ten sposób pieniądze na lokalne potrzeby, jak np. naprawy dróg. Także swoim czterem zastępcom zmniejszył uposażenie do 100 euro miesięcznie. W ten sposób łączne oszczędności miały wynieść 10 tys. euro rocznie. Budżet gminy wynosi 300 tys. euro.
Nowa ustawa
Delpeyrat jednak otrzymał ostatnio urzędowe pismo, zalecające, aby zgodnie z nowa ustawą, która weszła w życie w tym miesiącu, merowie miejscowości poniżej 1000 mieszkańców nie wypłacali sobie mniej niż 800 euro miesięcznie. Ma to w założeniu rządu sprawić, by więcej osób garnęło się do polityki lokalnej. - To groteskowe - powiedział Delpeyrat brytyjskiemu dziennikowi "The Telegraph", dodając, że około 30 z 331 merów w departamencie Landów (Landes) zostało zmuszonych do podniesienia sobie pensji. - Intencja nie jest zła, ale to absurd w czasach, kiedy wszystkich prosi się o zaciskanie pasa, zwłaszcza lokalne społeczności. To nie do wiary, zwłaszcza, kiedy mer tego nie chce - dodał.
Autor: dln\mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: wiki (CC BY SA 3.0) | Bildoj