Media: decyzja ws. "afgańskiego pasztetu" jest słuszna

Aktualizacja:
 
Media przychylne ObamieTVN24.pl

"Decyzja słuszna i odważna", "by się z Afganistanu wycofać trzeba najpierw mocniej się tam zaangażować", "najważniejsze przemówienie prezydentury" - światowa prasa pozytywnie pisze o decyzji Baracka Obamy w sprawie Afganistanu. Amerykański prezydent zamierza wysłać do tego kraju 30 tys. dodatkowych amerykańskich żołnierzy.

Barackowi Obamie przyklasnęły media w Ameryce.

Zdaniem "Washington Post" decyzja o zwiększeniu wojsk o 30 tys. jest "słuszna i odważna". Gazeta ocenia, że Obama "ograniczył misję sił USA. Ich celem nie będzie pokonanie talibów, ale odwrócenie ich impetu, utrzymanie głównych centrów i wyszkolenie sił afgańskich". Zwiększenie liczby wojsk "jest jedynym sposobem, by zapobiec klęsce" w Afganistanie - podkreśla dziennik.

Przekonujące argumenty Obamy

Po to, by się z Afganistanu wycofać trzeba najpierw mocniej się tam zaangażować. Wojny są jak prace w domu, łatwo się je zaczyna, ale jeśli nie doprowadzi się ich do końca, to skutkiem jest ogólny bałagan The Times

(Decyzja Obamy o zwiększeniu wojsk) jest jedynym sposobem, by zapobiec klęsce Washington Post

Obama mając gorzką pewność, że wywołał niezadowolenie wszystkich - jastrzębi i gołębi, prawicy i lewicy, generałów i ambasadorów - podjął jedyną decyzję, na jaką pozwalał mu afgański pasztet, odziedziczony po George'u W. Bushu

"New York Times" poświęca Barackowi Obamie sporo miejsca. Gazeta pisze z o "przekonujących argumentach militarnych" i "znacznej odwadze politycznej" prezydenta.

W innym artykule "NYT" zwraca uwagę na "być może najbardziej decydujące pytanie", czy w wojnę zaangażują się silniej same władze afgańskie. "Kontynuowanie strategii (George'a W.) Busha, by walczyć (w Afganistanie) tanim kosztem, jest gwarancją klęski" - pisze dziennik. Gazeta przypomina, że po ponad sześciu latach wojny, było tam tylko 27 tys. żołnierzy USA.

Chwali też Obamę za przedstawienie wiarygodnego kosztu zwiększenia wojsk - 30 mld USD w przyszłym roku. "Nie wiemy, czy Obama zdoła dotrzymać swego terminu rozpoczęcia wycofywania wojsk w lipcu 2011 roku" - przyznaje "NYT", jednak wyznaczenie terminu uważa za "rozsądną ideę".

Nieco po nosie dostało się Obamie od "Wall Street Journal". Dziennik za negatywną uważa decyzję amerykańskiego prezydenta o ograniczeniu planów szkolenia i wyposażenia sił afgańskich.

Brytyjczycy też chwalą

Pochwałę Obama zebrał także od brytyjskiej prasy.

"The Times" - podobnie jak media amerykańskie - określa krok Obamy jako "słuszny". "Po to, by się z Afganistanu wycofać trzeba najpierw mocniej się tam zaangażować" - pisze dziennik. I dodaje" "wojny są jak prace w domu, łatwo się je zaczyna, ale jeśli nie doprowadzi się ich do końca, to skutkiem jest ogólny bałagan".

Zdaniem "Timesa", Obama nie chce, by Afganistan pozostał "projektem niedokończonym". Gazeta zwraca uwagę, że rozmieszczenie dodatkowych wojsk USA rozpocznie się w styczniu i będzie następowało w kilku fazach w zależności od tego, jak z ruchem rebelianckim będzie sobie radził afgański rząd.

"Times" nie ma wątpliwości, iż "Obamie będzie o wiele łatwiej przekonać do swych planów Kongres i opinię, jeśli swój plan przedstawi nie jako eskalacji wojny, lecz jako początek wycofywania się z tego kraju".

Ryzykowna decyzja

Również dziennik "Daily Telegraph" podkreśla, że Obama po raz pierwszy wyznaczył datę - lipiec 2011 roku, jako początek wycofywania się Amerykanów z Afganistanu. "Prezydent USA podjął najbardziej ryzykowne przedsięwzięcie, które może zadecydować o tym, jak jego prezydentura będzie oceniana" - twierdzi gazeta.

Najważniejsze przemówienie

Do głosów pochwał przyłączyła się włoska prasa, która wtorkowe wystąpienie prezydenta USA określa jako jego "najważniejsze przemówienie prezydentury".

Tak jest przynajmniej dla dziennika "La Stampa", którego zdaniem przemówienie Obamy wyznacza "przełom" w jego polityce i jest dowodem jego niesłychanej stanowczości. Celem zaś - jak podkreśla - jest zniszczenie i pokonanie Al-Kaidy.

W rekordowym tempie

"Corriere della Sera" pisze o "rekordowym tempie" w jakim amerykańscy żołnierze trafią do Afganistanu. "Nie będą sami. U ich boku mają stanąć nowe wojska sojuszników, od 5 tys. do 10 tys. ludzi, których tym razem europejskim stolicom trudno będzie odmówić" - zauważa największa włoska gazeta.

"Ale na pewno będą ostatni: w Kabulu nie będą zawsze" - dodaje "Corriere della Sera" odnosząc się do zapowiedzi, że Amerykanie zaczną się wycofywać za 18 miesięcy. Podjęta decyzja "wystawi na ciężką próbę możliwości logistyczne machiny wojskowej USA" - podsumowuje dziennik.

Afgański pasztet

Mniej entuzjastyczna w ocenie jest włoska "La repubblica".

"Obama mając gorzką pewność, że wywołał niezadowolenie wszystkich - jastrzębi i gołębi, prawicy i lewicy, generałów i ambasadorów - podjął jedyną decyzję, na jaką pozwalał mu afgański pasztet, odziedziczony po George'u W. Bushu" - pisze dziennik.

Krok, jaki podjął amerykański prezydent gazeta nazywa "dalszym zanurzeniem ręki w afgański ul". Według komentatora dziennika Obama postąpił zgodnie z powiedzeniem: "będziesz przeklęty, jeśli to zrobisz i będziesz przeklęty, jeśli tego nie zrobisz".

Zdaniem publicysty Obama wygłaszając przemówienie wiedział bowiem, że każda decyzja, jaką ogłosi, będzie skrytykowana i uznana za kontrowersyjną. "Od wczorajszego wieczoru wojny Busha stały się wojnami Obamy" - konstatuje "La Repubblica".

Źródło: PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl