4 listopada w masakrze zginęło dziewięć osób: trzy kobiety i sześcioro dzieci. Pięcioro dzieci, z których jedno zostało postrzelone, zdołało uciec i dotrzeć do domu. Ofiary należały do rodziny powiązanej z amerykańską społecznością mormonów i miały podwójne obywatelstwo - meksykańskie i amerykańskie.
Ministerstwo spraw zagranicznych Meksyku poinformowało, że zwróciło się o pomoc do FBI za pośrednictwem ambasady USA w Meksyku, a agenci Biura będą współpracowali z meksykańskimi śledczymi i nie będą uzbrojeni - podał Reuters.
Telewizja Fox News poinformowała, że meksykańskie władze mają najwyraźniej trudności w ustaleniu, kto stał za atakiem, a FBI zaoferowało swoją pomoc wkrótce po masakrze mormonów, ale jak dotąd nie było jasne, czy władze Meksyku mają zamiar skorzystać z tej oferty.
"Czas wszcząć wojnę z kartelami"
Nazajutrz po zamordowaniu mormonów prezydent Donald Trump napisał na Twitterze, że USA są gotowe udzielić Meksykowi pomocy wojskowej. Do masakry doszło w regionie, w którym walczą ze sobą kartele narkotykowe.
W następnym tweecie dodał: "Dla Meksyku to czas, by z pomocą USA wszcząć WOJNĘ z kartelami i zetrzeć je z powierzchni ziemi. Czekamy tylko na telefon prezydenta!".
Prezydent Meksyku Andres Manuel Lopez Obrador uznał jednak, jak podaje Fox News, że wojna z kartelami nie jest właściwą reakcją na ich ataki.
Ofiary masakry należały do rodziny LeBaron, której przodkowie osiedlili się w północnym Meksyku pod koniec XIX wieku, uciekając z USA przed prześladowaniami ze względu na ich tradycje, między innymi poligamię.
Atak na kobiety z dziećmi
Do ataku doszło między stanami Chihuahua i Sonora przy granicy z USA. Lokalne władze tego samego dnia wydały wspólne oświadczenie, w którym poinformowano o wszczęciu dochodzenia w sprawie.
Władze Meksyku ogłosiły tuż po masakrze, że jest ona prawdopodobnie dziełem karteli narkotykowych, które zaatakowały mormonów przez pomyłkę.
Przedstawiciele rodziny ofiar powiedzieli w wywiadzie dla Fox News, że ich zdaniem atak był celowo wymierzony w konkretne ofiary.
Przekonują, że dowodem na to może być fakt, że egzekucja osób jadących jeepami była kontynuowana, nawet gdy odkryto, że są to kobiety i dzieci, a sprawcy nadal atakowali kolejne samochody. - Ale dlaczego tak się stało, tego jeszcze nie jesteśmy pewni - powiedzieli rozmówcy Foxa.
Autor: asty//now / Źródło: PAP