Prezydent USA Donald Trump nakazał kolumbijskiemu rządowi i mafii, by mnie zamordowano - powiedział w opublikowanym w środę wywiadzie dla rosyjskiej agencji RIA prezydent Wenezueli Nicolas Maduro. W poniedziałek pojawiły się tymczasem spekulacje, że Waszyngton może przerzucić wojska do Kolumbii, aby przygotować interwencję zbrojną w Wenezueli.
- Bez wątpienia, Donald Trump wydał rozkaz zabicia mnie, nakazał kolumbijskiemu rządowi, kolumbijskiej mafii zabicie mnie - stwierdził Nicolas Maduro w opublikowanym w środę wywiadzie dla rosyjskiej agencji RIA. - Jeżeli coś mi się stanie, Donald Trump i prezydent Kolumbii Ivan Duque będą za to odpowiedzialni - dodał zapewniając jednak, że ma dobrą ochronę.
Na pytanie, czy część tej ochrony stanowią prywatni, rosyjscy najemnicy, stwierdził, że "nie może powiedzieć". - Bez komentarza, niczego nie komentuję w tym temacie - powiedział. W ubiegłym tygodniu agencja Reutera informowała, że rosyjscy najemnicy mieli wzmocnić ochronę prezydenta Wenezueli.
Maduro twierdzi, że chce dobrze
Nicolas Maduro zadeklarował gotowość do rozmowy z opozycją przy udziale międzynarodowych mediatorów. - Jestem gotowy, by usiąść do stołu negocjacyjnego z opozycją, żeby rozmawiać dla dobra Wenezueli, jej przyszłości i dla pokoju - zapewniał w wywiadzie. Zrobił to tydzień po antyrządowych demonstracjach w całym kraju. Podczas głównej manifestacji w Caracas lider opozycji i przewodniczący parlamentu Juan Guaido ogłosił się tymczasowym prezydentem i wezwał do rozpisania przedterminowych wyborów, żeby - jak to ujął - położyć kres "dyktaturze Maduro". Siły podległe Maduro zabiły w ostatnich miesiącach wielu protestujących przeciwko głodowi i biedzie obywateli.
Prezydent Maduro dodał w wywiadzie, że rozmowy z opozycją mogłyby odbyć się przy mediacji takich państw jak Meksyk, Urugwaj, Boliwia, Watykan i Rosja. Wskazał, że "jest wiele rządów i organizacji na świecie, które wyrażają poważne zaniepokojenie" sytuacją w jego kraju.
Dodał, że armia pozostaje lojalna wobec prawowitych władz kraju. Na środę wenezuelska opozycja zapowiedziała kolejne demonstracje, aby przekonać armię, by odwróciła się od prezydenta i uznała Guaido, szeroko popieranego na arenie międzynarodowej.
Maduro opowiedział się w wywiadzie także za przedterminowymi wyborami parlamentarnymi w celu zakończenia kryzysu politycznego w kraju. - Bardzo dobrze byłoby zorganizować wybory parlamentarne wcześniej, byłaby to bardzo dobra forma dyskusji politycznej, dobre rozwiązanie poprzez powszechne głosowanie - powiedział prezydent.
Spytany o apele dotyczące wcześniejszych wyborów prezydenckich, zaznaczył, że władze Wenezueli nie zaakceptują ultimatum i nie pozwolą się nikomu szantażować. Dodał, że kraje wzywające do przedterminowych wyborów prezydenckich, będą musiały poczekać do 2025 roku. - Nie akceptujemy ultimatum kogokolwiek na świecie, nie akceptujemy szantażu. Wybory prezydenckie odbyły się w Wenezueli przed dziesięcioma miesiącami i jeśli imperialiści chcą nowych wyborów, muszą poczekać na rok 2025 - oświadczył.
Na początku stycznia Maduro został zaprzysiężony na drugą kadencję po wygraniu w 2018 roku niespełniających standardów demokratycznych wyborów prezydenckich.
Lider opozycji Juan Guaido, który w zeszłym tygodniu ogłosił się tymczasowym prezydentem Wenezueli i został uznany przez USA, wezwał do przedterminowych wyborów prezydenckich tłumacząc, że Maduro został wybrany w nieuczciwy sposób.
Wenezuela "dotrzymuje zobowiązań"
Nicolas Maduro w rozmowie z RIA pytany był także, czy jego rząd może dać gwarancje, że spłaci pożyczki udzielone przez Rosję i Chiny. - Wenezuela zawsze dotrzymuje swoich zobowiązań finansowych wobec wierzycieli - podkreślił prezydent.
We wtorek rosyjskie władze poinformowały, że Caracas może mieć problemy z obsługą długu wobec Moskwy po tym, jak Waszyngton nałożył zakrojone na dużą skalę sankcje na wenezuelski państwowy koncert naftowy PDVSA. Maduro podkreślił, że amerykańskie sankcje przeciwko PDVSA "są nielegalne" i są "jedną z najbardziej szalonych" decyzji Johna Boltona, doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta USA Donalda Trumpa.
Zapewnił, że wenezuelskie władze podejmują wszelkie wysiłki, aby ustabilizować sytuację gospodarczą w kraju.
Jak podała rosyjska agencja Sputnik, Maduro przekazał również, że Wenezuela otrzymała od prezydenta Rosji Władimira Putina "poparcie na wszystkich frontach" i że władze w Caracas są za to "ogromnie wdzięczne".
Notatka Johna Boltona
Tymczasem na poniedziałkowej konferencji prasowej w Białym Domu, podczas której poinformowano o sankcjach USA wobec Wenezueli, przedstawiciele mediów mieli okazję zobaczyć w notatniku Boltona odręczny zapisek "5000 żołnierzy do Kolumbii".
Pojawiły się spekulacje, że Waszyngton może przerzucić wojsko do Kolumbii, aby przygotować interwencję zbrojną w Wenezueli.
Agencja Associated Press odnotowuje, że Biały Dom, poproszony o wyjaśnienie zapiski w notatniku Boltona, odpowiedział e-mailem, iż "jak oświadczył prezydent (Donald Trump - red.), wszystkie opcje są na stole".
Nicolas Maduro nazwał tymczasem tę notatkę "naiwnym przykładem wojny psychologicznej na poziomie dzieci".
Guaido ogłosił przejęcie władzy
Ogłoszone przez Juana Guaido przejęcie władzy w Wenezueli uznały Stany Zjednoczone, Kanada, większość państw Ameryki Łacińskiej (z wyjątkiem m.in. Meksyku, Boliwii, Kuby i Nikaragui), Izrael i Australia, a spośród państw europejskich - Albania, Kosowo i Gruzja.
Unia Europejska na razie wstrzymała się z taką deklaracją, ale kilka państw członkowskich - Francja, Niemcy, Wielka Brytania, Hiszpania, Portugalia i Holandia - wystosowało w sobotę ultimatum, zapowiadając, że jeśli Maduro nie rozpisze nowych, uczciwych wyborów w ciągu ośmiu dni, również uznają Guaido.
Rosja zadeklarowała w zeszłym tygodniu, że uznaje Maduro za prawomocnego prezydenta Wenezueli, a jego rząd za legalny.
Autor: mm/adso / Źródło: Ria Novosti, PAP, tvn24.pl