Zmarła Madeleine Albright, sekretarz stanu w administracji prezydenta USA Billa Clintona - przekazała jej rodzina w oświadczeniu, które zostało opublikowane w mediach społecznościowych.
"Z załamanym sercem ogłaszamy, że dr Madeleine K. Albright, 64. sekretarz stanu USA i pierwsza kobieta na tym stanowisku, zmarła dziś wcześniej. Przyczyną był rak" - napisała w oświadczeniu rodzina. Przekazano, że dyplomatka odeszła w wieku 84 lat w otoczeniu rodziny i przyjaciół. "Straciliśmy kochającą matkę, babcię, siostrę, ciocię i przyjaciółkę" - czytamy w oświadczeniu.
"Jako uchodźczyni w 1948 roku przybyła do Stanów Zjednoczonych" i "wzniosła się na szczyt amerykańskiej polityki"
Z pochodzenia była Czeszką. Urodziła się w Pradze w 1937 roku jako Marie Jana Korbelova, "jako uchodźczyni w 1948 przybyła do Stanów Zjednoczonych" i "wzniosła się na szczyt amerykańskiej polityki, otrzymując w 2012 roku Prezydencki Medal Wolności".
Albright była 64. Sekretarzem Stanu USA oraz pierwszą kobietą na tym stanowisku. Pracowała w gabinecie Billa Clintona w latach 1997-2001. Wcześniej, w latach 1993-1997, pełniła funkcję ambasadora USA przy ONZ.
Gdy prezydentura Clintona i lata 90. XX wieku dobiegły końca, Albright stała się ikoną pokolenia młodych kobiet szukających inspiracji w poszukiwaniu możliwości i szacunku w miejscach pracy. Albright lubiła mówić: "W piekle jest specjalne miejsce dla kobiet, które sobie nawzajem nie pomagają".
Madeleine Albright o Rosji, Władimirze Putinie, demokracji oraz wolności mediów
W 2016 roku, w rozmowie z Jackiem Stawiskim w "Faktach z Zagranicy" TVN24 BiS, Madeleine Albright mówiła między innymi o NATO w ten sposób: - Fakt, że mamy ten silny sojusz w czasie, kiedy Rosjanie zachowują się zupełnie inaczej, niż myśleliśmy, że będą się zachowywać - ten fakt jest jasną wskazówką, dzięki której możemy powiedzieć, że poszerzanie NATO było dobrym pomysłem.
Mówiła wówczas również, że wierzy w "naród rosyjski". - Myślę, że Putin był bardzo złym przywódcą dla nich, ponieważ odwołuje się do tych złych instynktów - hipernacjonalizmu i szukania wroga. Kiedy kraj potrzebuje wroga, aby poprawnie funkcjonować, to jest to błąd. Trzeba działać na emocjach pozytywnych. Trzeba być częścią jakiegoś większego systemu i czerpać korzyści z tego, że ludzie mogą mówić to, co myślą, żyjąc w swoim kraju. Ale to, co się dzieje w tym momencie w Rosji, określiłabym jako "kryzys tożsamości". To oznacza, że potrzebują wroga, aby mieć w ogóle jakiekolwiek strefy wpływów - powiedziała.
W wywiadzie tym stwierdziła również: - Nie jest to stulecie, w którym kraje napadają na siebie, w którym odbierają sobie terytoria, w którym manipulują ludźmi poprzez cyberataki czy korzystają z "zielonych ludzików" i tak dalej. Uważam, że to, co ma miejsce i co jest tragedią, to że Putin żyje w innym stuleciu.
Albright pojawiła się również w czerwcu ubiegłego roku w premierowym odcinku cyklu "Rozmowy na 20-lecie" z okazji 20-lecia stacji TVN24. Wywiad poprowadził wtedy Piotr Marciniak, który już raz spotkał się z byłą szefową amerykańskiej dyplomacji w 2005 roku. W rozmowie tej mówiła o Putinie, ale również o demokracji, wolności mediów oraz sytuacji w Polsce i Europie.
Rzecznik Departamentu Stanu USA: była tą, która przecierała szlak
Rzecznik Departamentu Stanu USA Ned Price wspominał na środowej konferencji zmarłą dyplomatkę. Powiedział, że wpływ, który miała "na tę instytucję jest odczuwany tutaj absolutnie każdego dnia i w każdym zakątku tego budynku". - Nasi urzędnicy od sekretarza stanu po urzędników na każdym szczeblu nazywali ją szefową. Ale tak naprawdę była ich mentorką - powiedział.
Podkreślił, że wiele osób w Departamencie miało "wielką przyjemność" poznać sekretarz Albright na przestrzeni lat. - Jest wielu ludzi, którzy dalej pracują tutaj, a pracowali z nią i pamiętają bardzo dobrze czas, kiedy była tutaj, była tą, która przecierała szlak jako pierwsza kobieta Sekretarz Stanu. Otwierała drzwi, dosłownie, dla wielu osób obecnie pracujących - kontynuował.
Price powiedział, że nigdy nie był studentem Albright, ale w przeszłości prowadził razem z nią zajęcia. - Były to doświadczenia z jednej strony przerażające, z drugiej strony uczyły pokory. Ale to jest coś, czego się nigdy nie zapomni - oświadczył rzecznik.
- Tak wiele osób wzięła pod swoje skrzydła, że musicie sobie tylko wyobrazić, jak bardzo szerokie te skrzydła były - podkreślał.
Ocenił, że jej śmierć to "straszna wiadomość". - Wiem, że wiele osób w tym budynku dzisiaj będzie pogrążonych w żałobie - dodał Ned Price.
Madeleine Albright, jedna z głównych orędowniczek poszerzenia NATO
Madeleine Albright, córka czechosłowackiego dyplomaty Josefa Korbela, trafiła do USA razem z rodziną w 1948 roku w wieku 11 lat. Po ukończeniu studiów na Wellesley College i doktoracie na uniwersytecie Columbia pracowała jako doradczyni wpływowego senatora Edmunda Muskie, a następnie w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego Białego Domu pod przewodnictwem Zbigniewa Brzezińskiego, byłego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta USA Jimmy'ego Cartera, jednego z największych w USA autorytetów w dziedzinie stosunków międzynarodowych.
Później pracowała w Smithsonian Institution, prowadząc badania nad ruchem Solidarności w Polsce oraz na Uniwersytecie Georgetown, zaś po objęciu prezydentury przez Billa Clintona w 1992 r. została mianowana jako ambasador USA przy ONZ, by w 1997 objąć stanowisko szefowej dyplomacji.
Była jedną z kluczowych orędowniczek rozszerzenia NATO o Polskę, Czechy i Węgry, co stało się faktem w 1999 r.
Po odejściu z polityki Albright pracowała m.in. jako profesor na Uniwersytecie Georgetown w Waszyngtonie i działała na rzecz promocji praw kobiet. Stale też komentowała wydarzenia na świecie. Tuż przed inwazją Rosji na Ukrainę przewidywała w tekście dla "New York Times", że atak na Ukrainę "zapewni Putinowi infamię, pozostawiając jego kraj odizolowany, gospodarczo okaleczony i strategicznie narażony".
Źródło: tvn24.pl, Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24