Prezydent Alaksandr Łukaszenka, który rządzi Białorusią od 20 lat, oświadczył w czwartek, że wystartuje w tegorocznych wyborach prezydenckich. Powtórzył też, że nie dopuści do Majdanu na Białorusi.
- Jako urzędujący prezydent nie mam prawa wycofywać swojej kandydatury w wyborach – oświadczył Łukaszenka na konferencji prasowej w Mińsku. – Jedyny powód, dla którego urzędujący prezydent może nie uczestniczyć (w wyborach - PAP), to imbecylizm, tępota albo choroba - powiedział.
Jak zaznaczył, tylko naród ma prawo podejmować decyzję, czy powinien on dalej kierować krajem. - Dlatego jeśli będę żyw i zdrów, zobaczycie mnie na liście kandydatów – oznajmił.
Dodał, że "żaden Kreml ani Zachód" nie są w stanie skłonić go do przejścia na emeryturę. - Można mnie powiesić albo zabić, ale zmusić do zmiany kursu politycznego, mojej twarzy – nie sposób – zaznaczył.
Przyznał, że gdyby własny naród odesłał go na emeryturę w wyniku wyborów prezydenckich, byłoby mu przykro. - Ale jeśli coś stanie się z krajem, to wy wybraliście taki kurs – ostrzegł zebranych.
Nie dopuści do ponownych protestów
Zapewnił, że władze Białorusi nie dopuszczą do powtórzenia się podczas wyborów prezydenckich wydarzeń z 19 grudnia 2010 r. Po zakończeniu głosowania doszło wówczas do demonstracji, w trakcie której - jak twierdzą władze - przedstawiciele opozycji zaatakowali siedzibę rządu. Atak ten według opozycji był prowokacją.
- Jeśli będziecie wyłamywać drzwi w siedzibie rządu, wsadzę was. Ale jeśli pójdziecie na głosowanie, gwarantuję wam pełne bezpieczeństwo, o ile tylko pokonacie tę drogę w sposób cywilizowany – powiedział.
Podkreślił, że władze Białorusi wiedzą, iż organizatorzy tamtej akcji protestacyjnej otrzymywali finansowanie z zagranicy. - Wiemy, kto zapłacił pieniądze, i wiem, czego żądano od kandydatów. Żądano od nich Majdanów na Białorusi, a do tego nie mogłem dopuścić – oświadczył.
Po raz kolejny zadeklarował, że nie dopuści do Majdanu w swoim kraju. - Dopóki jestem prezydentem, jestem gotów zapobiegać bratobójstwu. A jak ktoś ma ochotę postrzelać, to jest Syria. Damy pieniądze na bilet - powiedział.
Wybory prawdopodobnie w listopadzie
Termin tegorocznych wyborów prezydenckich na Białorusi ma być ogłoszony na początku sierpnia, ale szefowa Centralnej Komisji Wyborczej Lidzija Jarmoszyna już dwukrotnie zapowiadała, że najbardziej prawdopodobna data to 15 listopada.
Po ostatnich wyborach prezydenckich w grudniu 2010 r. doszło do brutalnego zdławienia protestów przeciwko oficjalnym wynikom, dającym prawie 80 proc. poparcia Łukaszence. Jeden z kandydatów opozycji, Mikoła Statkiewicz, nadal odbywa wyrok 6 lat pozbawienia wolności, gdyż sąd uznał go za winnego organizacji masowych zamieszek.
Łukaszenka po raz pierwszy wygrał wybory prezydenckie 10 lipca 1994 r., pokonując w II turze ówczesnego premiera Wiaczasłaua Kiebicza. Stanowisko objął 20 lipca. Były to pierwsze i ostatnie wybory prezydenckie na Białorusi uznane przez niezależnych obserwatorów za uczciwe. Od tego czasu zarzuca się władzom m.in. nierówne traktowanie kandydatów podczas kampanii oraz nieprzejrzyste liczenie głosów.
Autor: kło / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24