Lotnisko i most poza zasięgiem rebeliantów. Putin musiał zwołać Radę Bezpieczeństwa


Bitwa o donieckie lotnisko oraz walki o most na rzece Doniec Siewierski obnażyły słabość rebeliantów w starciu z regularną armią ukraińską. Ostatnie wydarzenia w Donbasie potwierdzają, że bez bezpośredniej ingerencji wojsk rosyjskich, Kijów już dawno stłumiłby bunt.

Nieskuteczne ataki sił "Donieckiej Republiki Ludowej" na bronione przez wojsko ukraińskie lotnisko donieckie wywołały już chyba irytację w Moskwie. W poniedziałek Władimir Putin zwołał bowiem posiedzenie Rady Bezpieczeństwa na temat sytuacji w Donbasie. Nawet oficjalny komunikat Kremla przyznawał, że przede wszystkim chodzi o lotnisko w Doniecku. Co ciekawe, w naradzie nie brał udziału nikt z rosyjskiego wojska, ani minister obrony Siergiej Szojgu, ani żaden generał. Nie wiadomo, co ustalono na Kremlu i jakie decyzje zapadły. Wiadomo za to, że w Donbasie widać koncentrację sił rebeliantów i rosyjskiej armii na wypadek zerwania rozejmu. Rozejmu, który jest głównie na papierze. W Donbasie toczą się bowiem walki. Przede wszystkim w rejonie Doniecka i na północ od Ługańska. Dwa inne newralgiczne punkty to Mariupol i Debalcewo – tutaj obie strony przygotowują się do militarnego starcia.

Sytuacja na UkrainieTVN 24

Front Zachodni

Najcięższe walki toczą się teraz na środkowym, "awdiejewskim" odcinku frontu – a więc na zachodnich przedmieściach Doniecka. Ukraińcy zajmują pozycje wzdłuż linii, poczynając od południa, Pieski – lotnisko donieckie – Opytnoje – Awdiejewka – Krutaja Bałka – Wasiljewka – Wierchnietoreckoje – Krasnyj Partizan. Od dwóch tygodni celem rebeliantów jest wypchnięcie przeciwnika dalej na zachód, poza obwodnicę Doniecka. Aby tego dokonać, konieczne jest zajęcie lotniska – stąd nieustanne szturmy i artyleryjski ostrzał.

W ostatnich dniach w atakach uczestniczą głównie lokalne oddziały donieckich rebeliantów, Opłot, Wostok i Sparta, wzmocnione przez najemników z Rosji. Regularne oddziały rosyjskie pełnią rolę osłonową, nie angażują się w walkę. Rebelianci ciągle zmieniają taktykę – ostatnio na przykład zaczęli atakować w nocy, w zupełnych ciemnościach – ale nic to nie daje. Atakujący ponoszą bardzo duże straty. Tylko po weekendzie w kostnicy miejskiej doliczono się 427 ciał rebeliantów zabitych podczas walk o lotnisko. Morale nie jest najlepsze – szczególnie w oddziale "Motoroli", który poniósł ostatnio największe straty.

Ukraińscy analitycy zwracają uwagę, na katastrofalne błędy szturmujących lotnisko rebeliantów. Najbardziej dziwią frontalne natarcia dużej liczby "żołnierzy", biegnących w stronę terminala przez odkryty teren. Ukraińcy koszą ich wręcz seriami z broni maszynowej. To samo dotyczy użycia ciężkiej broni przez rebeliantów. Czołgi "Donieckiej Republiki Ludowej", zamiast ostrzeliwać terminal z zabezpieczonych pozycji, wyjeżdżają na odkryte pole i wtedy prowadzą ogień. Stają się łatwym celem dla przeciwpancernej broni obrońców.

Najgorsze dla sił ukraińskich jest ciągłe bombardowanie lotniska przez artylerię. Sądząc po natężeniu ognia, na brak zaopatrzenia w amunicję rebelianci nie narzekają. Ukraińcy odpowiadają ogniem artylerii stacjonującej na zachód od Doniecka. Ofiarą tej wymiany ognia padają często mieszkańcy Doniecka. Jak informuje rada miejska, w poniedziałek w mieście zginęło 4 cywilów, 10 zostało rannych. Noc minęła stosunkowo spokojnie, dużo gorzej było wieczorem. W ostrzelanym 8-piętrowym bloku mieszkalnym w dzielnicy Kijowskiej w ogniu stanęły mieszkania na 1. i 4. piętrach. Około godz. 21 pocisk uderzył w mieszkalny dom w dzielnicy Kujbyszewskiej – budynek został całkowicie zniszczony.

Rebelianci doszli być może w końcu do wniosku, że lotnisko jest nie do zdobycia, dopóki nie zostanie odcięte od zaopatrzenia i posiłków. Stąd – nieudana - próba ataku w poniedziałek na miejscowość Pieski. Należy pamiętać, że rejon lotniska nie jest wyizolowany, jest tylko wysuniętą pozycją ukraińskich wojsk. Jedyna droga łącząca lotnisko z siłami głównymi prowadzi właśnie przez miejscowość Pieski. Mieszkało tam kiedyś ok. 2 tys. ludzi, dziś stoją tam jedynie oddziały ukraińskie. Sztab w Kijowie zdaje sobie sprawę ze strategicznej wagi miejscowości – stąd koncentracja dużych sił: żołnierzy batalionu Dniepr-1, ochotników z batalionów OUN i Sicz, żołnierzy z 95. Brygady Powietrzno-Desantowej oraz czołgów z 93. Brygady.

Na południe od Piesek rozpoczyna się druga ważna rubież ukraińskich sił, wzdłuż linii Krasnogorowka-Marinka-Nowomichajłowka. Tutaj panuje spokój. Podobnie jak na północ od Doniecka. Rosyjscy dywersanci próbują tam przenikać na tyły sił ukraińskich, jednak Ukraińcom udało się już uszczelnić "granicę". W poniedziałek odparli we wsi Donieckoje koło Słowiańska atak rosyjskiej grupy specnazu. W Kramatorsku (obwód doniecki) kontrwywiad SBU zatrzymał zaś dwóch członków oddziału komendanta “Donieckiej Republiki Ludowej” Aleksandra Możajewa ps. Babaj.

Front Północny

Na północny wschód od Doniecka leży drugi newralgiczny obecnie obszar na linii frontu: węzeł debalcewski. Wojska ukraińskie kontrolują tutaj skrzyżowanie tras łączących Ługańsk z Donieckiem oraz Charków z Donbasem i granicą rosyjską. W ostatnich dniach Ukraińcy umacniają swoje pozycje na linii Uglegorsk-Ilinka-Czernuchino, przede wszystkim na najdalej na południe wcinającym się w obszar rebelii rejonem Olchowatka-Nikiszino. Rebelianci i Rosjanie stale ostrzeliwują tutaj pozycje ukraińskie, ale też wzmacniają swoje siły na flankach debalcewskiego przyczółka. Od strony wschodniej to taktyczne zgrupowanie regularnej armii rosyjskiej, od zachodu oddziały Igora Bezlera ps. Bies (rejon Gorłówki).

Jeśli dojdzie do zerwania rozejmu, niemal na pewno nastąpi tutaj z dwóch stron uderzenie, którego celem będzie zamknięcie sił ukraińskich w Debalcewie w "kotle". Dodatkowo może wtedy dojść do frontalnego uderzenia z południowego wschodu – z pozycji zajmowanych przez oddziały Aleksieja Mozgowoja ("Ługańska Republika Ludowa") i Kozaków atamana Kozicyna, panujących w swoich "państewkach" w rejonie Pierwomajska i Ałczewska.

Idąc linią frontu dalej na wschód, kolejnym ważnym punktem jest rejon miejscowości Sczastje. Łącząca Ługańsk z Charkowem droga H21 przecina tutaj rzekę Siewierski Doniec. Ukraińcy panują nad mostem i przyczółkiem na południowym brzegu. Rebelianci ciągle bombardują ten teren i podejmują co jakiś czas próby natarcia. Po stronie "Ługańskiej Republiki Ludowej" walczą tutaj oddziały Don i Zarja, w których połowa ludzi to najemnicy z Serbii i Czeczenii.

W poniedziałek bardzo zaktywizowała się artyleria rebeliancka w obwodzie ługańskim. Trzykrotnie ostrzelano z moździerzy pozycje Gwardii Narodowej koło Bachmutek (bez strat po ukraińskiej stronie). Wieczorem pod ogień artylerii trafił umocniony posterunek 92. Brygady koło miejscowości Wiesiełaja Gora (rejon Słowianoserbska) – rannych zostało 4 żołnierzy. Rebelianci ostrzelali też 24. batalion szturmowy ukraińskiej armii w rejonie elektrociepłowni Sczastje (3 żołnierzy rannych). Około południa pociski moździerzowe spadły na pozycje brygady górskiej piechoty w rejonie Pieriewalska, na posterunek Gwardii Narodowej koło Jekaterinowki i na miasteczko (zginęła tutaj kobieta). Ostrzelane zostały też pozycje oddziału MSW w mieście Popasnaja – zostało rannych 4 oficerów milicji i sierżant.

Front Południowy

W porównaniu z rejonami Doniecka i północnych rejonów obwodu ługańskiego, w rejonie Mariupola jest spokojniej, choć widać niepokojące ruchy po stronie rebeliancko-rosyjskiej. Pozycje ukraińskie koło wsi Oktiabr i Kulikowo zostały ostrzelane przez dopiero co ściągniętą tam grupę pancerną przeciwnika (w tym kilka czołgów). Niedługo potem kadyrowcy zaatakowali wieś Pawłopol, próbując zdobyć przeprawę dla cięższego sprzętu przez rzekę Kalmius. Jednocześnie rebelianci próbują przejąć pełną kontrolę nad drogą H20, aby odizolować Mariupol. W pasie Nowoazowsk-Telmanowo-Komsomolskoje rebelianci i Rosjanie stworzyli już zgrupowanie ok. 5 tys. ludzi. Wzmacniają je cały czas ludźmi i uzbrojeniem. Tutaj właśnie ściągnięto dwa dywizjony artylerii i kilka baterii wyrzutni rakietowych Huragan. Nasiliły się działania dywersyjne na zachód od tego pasa – to może sugerować przygotowania do oskrzydlającego ataku na północ od Mariupola.

Rozejm dobiega końca?

Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Andrij Łysenko, pytany w poniedziałek o doniesienia o odwrocie Ukraińców ze Słowianoserbska, odrzekł, że "ukraińscy żołnierze ani na metr nie cofnęli się z tych pozycji, które zajmowali w momencie podpisania rozejmu 5 września w Mińsku". Tyle że nawet śledząc codzienne mapy sytuacyjne przedstawiane przez RBNiO, widać, iż Ukraińcy stracili kontrolę nad niektórymi rejonami, co wcześniej tłumaczono wyrównywaniem linii frontu.

W Kijowie pocieszają się doniesieniami o konfliktach w szeregach rebelii. Szczególnie często ma dochodzić do wymiany ognia między lokalnymi bojówkami a wojskiem rosyjskim. Niektórzy analitycy widzą też w dziwnej taktyce frontalnego atakowania lotniska w Doniecku ukryty zamiar wykrwawienia sił rebeliantów. To właśnie lokalni liderzy są najbardziej niezadowoleni z rozejmu, część z nich czuje, że została wykorzystana przez Moskwę w rozgrywce z Kijowem. Z kolei najemnikom z Rosji jest wszystko jedno – grunt, że dostają pieniądze i do tego mogą grabić Donbas. Ideowców jest coraz mniej. Ich liderem był Igor Girkin (Striełkow), odstawiony teraz na boczny tor. To on otwarcie zaatakował obecną politykę Kremla w Donbasie, a konkretnie oskarżył Władisława Surkowa, pełnomocnika Putina ds. Ukrainy. Striełkow twierdzi, że obecne władze rebelii – nominaci Surkowa - mają za zadanie jedynie rozkraść pomoc finansową dla Donbasu. Według byłego dowódcy sił "Donieckiej Republiki Ludowej" połowa środków pozostanie na kontach w Rosji, "druga połowa w większości trafi do kieszeni tych ludzi, których rozstawił nasz wielki przywódca".

Pytanie, czy Kreml i jego namiestnicy w "Noworosji" mogą sobie pozwolić na humanitarną katastrofę w Donbasie? Wciąż jakieś 80 proc. dostaw z Rosji to broń i amunicja. Wciąż przyjeżdżają "ochotnicy". Nie widać przygotowań do zimy, nie widać pomocy humanitarnej dla mieszkańców strefy zajętej przez rebeliantów. Być może oznacza to, że już niedługo dojdzie do zerwania rozejmu. Niewykluczone, że Kreml zdecyduje się na to tuż przed wyborami parlamentarnymi na Ukrainie.

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Autor: Grzegorz Kuczyński / Źródło: tvn24.pl

Tagi:
Raporty: