Danyło B., skazany przez sąd w Wilnie na trzy lata i cztery miesiące więzienia, jest obywatelem Ukrainy. Kilka dni po podpaleniu Ikei odebrał torbę zawierającą materiały wybuchowe i detonatory, przeznaczone do ataków terrorystycznych na centra handlowe na Litwie i Łotwie.
Zdaniem prokuratury rosyjscy zleceniodawcy obiecali skazanemu i jego wspólnikowi 10 tys. euro oraz samochód BMW 530 za serię aktów sabotażu na Litwie, Łotwie i w Polsce. Sprawcy przestępstwa nigdy jednak nie otrzymali tych "nagród" - podkreślił niezależny rosyjski portal Mediazona.
Pojechał do Polski, został zwerbowany przez Rosjan
Amerykański dziennik "New York Times" informował, powołując się na litewskich śledczych, że Danyło B. opuścił Ukrainę po pełnowymiarowej rosyjskiej inwazji i udał się do Polski, gdzie został zwerbowany przez rosyjskie służby wywiadowcze.
Prokuratura w Wilnie oceniła, że przestępstwo, polegające na podpaleniu Ikei, "zostało popełnione przez cudzoziemca, działającego w interesie struktur wojskowych i służb bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, w ramach wcześniej utworzonej zorganizowanej grupy terrorystycznej, której celem było dokonywanie czynów zabronionych o charakterze terrorystycznym na terytorium Litwy i Łotwy".
Portal Delfi donosił wiosną tego roku, powołując się na materiały ze śledztw, że wybór Ikei na cel ataku nie był przypadkowy. Po napaści Moskwy na Ukrainę firma ta opuściła bowiem Rosję. Według portalu pożar spowodował straty o wartości bliskiej 500 tys. euro.
Proces obywatela Ukrainy rozpoczął się wiosną 2025 r. i odbywał się za zamkniętymi drzwiami. Prokurator wnioskował o karę czterech lat więzienia. Obrona domagała się zwolnienia 18-latka z odpowiedzialności karnej, ponieważ Danyło B. przyznał się do winy i współpracował ze śledztwem. Adwokat argumentował również, że należy uznać za okoliczność łagodzącą fakt, iż Ukrainiec miał zaledwie 17 lat, gdy dopuścił się przestępstwa.
Danyło B. jest też podejrzany w sprawie podpalenia centrum handlowego przy Marywilskiej 44 w Warszawie.
Autorka/Autor: kkop/lulu
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock