Prezydent Dalia Grybauskaite, która oskarżyła szefa koalicyjnej Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, europosła Waldemara Tomaszewskiego o próbę "zdyskredytowania" kraju sama - jego zdaniem - "upolitycznia sądy", prowokując prześladowania Polaków. - Prezydent tej dyskusji uciąć nie może - stwierdził Tomaszewski, odnosząc się do kary, jaką nałożono na polskiego urzędnika za używanie dwujęzycznych tablic informacyjnych z nazwami ulic.
W trakcie wtorkowej debaty europarlamentu Tomaszewski, występując w imieniu frakcji Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR), nawiązał do niedawnych wydarzeń na Litwie. Na wniosek pełnomocnika litewskiego rządu, wileński sąd okręgowy nałożył tam karę w wysokości około 13 tys. euro na dyrektora administracji samorządu rejonu solecznickiego Bolesława Daszkiewicza. Rejon ten zamieszkany jest w 80 proc. przez Polaków.
W czasie debaty Tomaszewski nazwał, "popieraną przez najwyższe władze walkę z językiem mniejszości narodowej, przejawem skrajnego nacjonalizmu".
Na słowa Tomaszewskiego w europarlamencie ostro zareagowała prezydent Litwy. Według Dalii Grybauskaite żadna organizacja europejska nie potwierdziła, jakoby kraj ten łamał jakiekolwiek normy międzynarodowe, w tym konwencję ramową Rady Europy dotyczącą ochrony mniejszości narodowych.
Prześladowanie w UE niedopuszczalne
- Prezydent tej dyskusji uciąć nie może - stwierdził Tomaszewski, komentując słowa pani prezydent na antenie TVN24 Biznes i Świat. Europoseł przypomniał, że w dyskusji brali udział nie tylko Polacy, ale też deputowani z Litwy, Holandii i Wielkiej Brytanii. - Niedopuszczalne jest, że w XXI wieku są osoby prześladowane ze względu na używanie własnego języka, we własnej ojczyźnie, w której mieszkają z dziada pradziada - mówił.
Dlatego, jego zdaniem, przekonywanie członków Parlamentu Europejskiego do tego, że Litwa jest rajem dla Polaków, "to dosyć nieudana próba tłumaczenia". - Należy tylko ubolewać, że pani prezydent nadaje ton również sądom przed sprawami sądowymi. W ten sposób upolitycznia sądy - stwierdził.
Tablice zostaną, to "paradoks"
Tomaszewski dodał, że w sprawie samej grzywny, nałożonej na polskiego urzędnika, dojdzie do odwołania się od wyroku do Sądu Najwyższego.
Równocześnie uspokoił, że "niemożliwe jest usunięcie tablic z domów prywatnych, bo łamałoby to szereg innych ustaw, w tym święte prawo do własności prywatnej". Fakt ten - jak zauważył - jest paradoksem wynikającym z litewskiego prawa, bo doszło już w przeszłości do sytuacji, gdy jeden z litewskich posłów próbował usunąć tablice z posesji i "został przez ten sam sąd ukarany".
- To jest niedopuszczalne, że w kraju unijnym dzieją się takie rzeczy. To nie Afryka, gdzie bronimy praw człowieka. Tutaj, w Unii też są one jednak naruszane i musimy o tym mówić - podsumował.
Autor: adso/kka / Źródło: TVN24 Biznes i Świat
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24