Libijczycy ostrzegają USA


Drugi raz w ciągu dwóch dni Libijczycy dają do zrozumienia Amerykanom, że relacje między obu krajami mocno się ochłodziły.

W środę MSZ Libii wezwało ambasadora USA w Trypolisie i zażądało przeprosin za oświadczenie amerykańskiego Departamentu Stanu na temat Libii.

Agencja Reutera wyjaśnia, że rzecznik departamentu P.J. Crowley poczynił sarkastyczny komentarz na briefingu prasowym o wypowiedzi przywódcy Libii Muammara Kadafiego, w której przywódca Libii wezwał do "dżihadu" przeciwko Szwajcarii.

Reuters nie cytuje jednak wypowiedzi rzecznika.

Koncerny na dywaniku

W czwartek na dywaniku szefa libijskiego państwowego koncernu naftowego National Oil Corporation (NOC) wylądowali kierownicy działających w Libii oddziałów amerykańskich firm energetycznych.

Jak podaje komunikat NOC, sekretarz jej komitetu zarządzającego Szokri Ghanem poskarżył się Amerykanom na komentarz Departamentu Stanu dotyczący Kadafiego.

Zdaniem NOC przedstawiciel USA "nie zrozumiał treści (wypowiedzi Kadafiego - red.) i nie wie o tym, że takie oświadczenia będą miały negatywny wpływ na działające w Libii kompanie amerykańskie".

Amerykanie wyrażają żal

Według komunikatu dyrektorzy oddziałów firm: Exxon Mobil, ConocoPhillips, Occidental i Marathon wyrazili żal z powodu wypowiedzi rzecznika. Mieli też zapowiedzieć poinformowanie rządu USA o tym, że "takie uwagi zaszkodzą interesom naftowym amerykańskich kompanii".

Amerykańskie koncerny energetyczne poczyniły znaczne inwestycje w Libii od czasu gdy ten kraj, mający wielkie zasoby ropy naftowej, wyszedł z międzynarodowej izolacji.

Źródło: PAP