Pojawienie się w regionie Sahelu wojsk rosyjskich, w tym Korpusu Afrykańskiego utworzonego po rozwiązaniu Grupy Wagnera, przypomina czasy zimnej wojny – pisze "Le Monde". Francuska gazeta podkreśla, że politycy zachodni interpretowali ów zwrot jako kontynuację rozliczeń z epoka kolonialną.
Zakończenie współpracy wojskowej Nigru ze Stanami Zjednoczonymi i zbliżenie się tego kraju z Rosją, powinien być intepretowany jako powrót do układu sił z czasów zimnej wojny - pisze w czwartek "Le Monde".
W marcu junta wojskowa w Nigrze ogłosiła zakończenie porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi, zezwalającego na działalność w kraju personelu wojskowego i cywilnego USA. Rzecznik armii Amadou Abdramane oświadczył, że wypowiedzenie umowy następuje ze skutkiem natychmiastowym i wyraża "aspiracje i interesy narodu" nigerskiego.
Gazeta "Le Monde" w środowym artykule podkreśla, że politycy zachodni, w tym sekretarz stanu USA, interpretowali ów zwrot jako kontynuację rozliczeń z epoką kolonialną.
Kraje Sahelu zawiązały sojusz obronny
Ta interpretacja zapewne nadal odzwierciedla część problemu, ale - jak sugeruje francuska gazeta - pojawienie się w tym regionie wojsk rosyjskich, w tym Korpusu Afrykańskiego utworzonego po rozwiązaniu Grupy Wagnera, przypomina czasy zimnej wojny, kiedy to Sahel był terenem konfrontacji szeroko rozumianego Zachodu z ZSRR.
Kraje Sahelu - Burkina Faso, Mali i Niger - wystąpiły w styczniu tego roku ze Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej (ECOWAS) i zawiązały obronny Sojusz Państw Sahelu. Te kraje, rządzone przez junty wojskowe, mają na celu uniezależnienie się od wpływów państw zachodnich.
Oznaką zbliżenia z Rosją jest pogratulowanie Putinowi wygranej w ostatnich "wyborach". "Le Monde" podkreśla, że Niger, nawiązując bliskie stosunki z Iranem i mówiąc o możliwej współpracy przy wydobyciu uranu, dodatkowo przysparza problemów Stanom Zjednoczonym i umacnia porównanie do sytuacji z ubiegłego wieku.
Nowym władzom Nigru bliżej do Kremla
Jak wskazywał polski Ośrodek Studiów Wschodnich, komentując umieszczenie 100-osobowego kontyngentu Korpusu Afrykańskiego w Republice Środkowoafrykańskiej: "korpus może zostać rozmieszczony nie tylko w państwach, w których operowali dotąd rosyjscy najemnicy (Libia, Mali, RŚ, Sudan), lecz także w Nigrze".
Junta wojskowa w Nigrze, dowodzona przez generała Abdourahamane Tchiani, przed wyrzuceniem wojsk amerykańskich odmówiła spotkania z sekretarzem d.s. afrykańskich tego kraju.
Fakt, że Amerykanie odczekali dwa miesiące, aby potępić zamach stanu w Nigrze - w przeciwieństwie do Francji, której ostatni żołnierz opuścił kraj już w grudniu ubiegłego roku - nie przyniósł poprawy sytuacji. Potwierdził tylko, zdaniem OSW, że nowym władzom Nigru bliżej jest do Kremla.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Forum