Stany Zjednoczone utrzymują bezpośrednią komunikację z przedstawicielami wenezuelskiej armii, wzywając ich do porzucenia prezydenta Nicolasa Maduro - w piątek poinformowała agencja Reutera. Waszyngton ma również przygotowywać nowe sankcje, mające zwiększyć presję wywieraną na Maduro.
Agencja Reutera powołuje się na niewymienionego z nazwiska wysokiego rangą przedstawiciela Białego Domu. Według niego, administracja Donalda Trumpa oczekuje dalszych dezercji ze stronnictwa Nicolasa Maduro, choć dotychczas zdecydowało się na to jedynie kilku wyższych rangą oficerów.
- Wierzymy, że to pierwszych kilka "kamyków", nim naprawdę zaczniemy widzieć większe "głazy" lecące w dół - powiedział rozmówca Reutera. - Wciąż rozmawiamy z członkami byłego reżimu Maduro, z członkami sił zbrojnych, choć te rozmowy są bardzo, bardzo ograniczone - dodał.
Rozmówca odmówił podania szczegółów dotyczących tych rozmów ani ujawnienia, na jakim szczeblu się one odbywają.
Armia popiera Maduro
Jak zaznacza Reuters, nie jest więc jasne, czy tego typu kontakty mogą doprowadzić do rozłamu w siłach zbrojnych popierających Maduro, co jest kluczowe dla utrzymywania się przez niego u władzy.
Inny rozmówca w Waszyngtonie, bliski wenezuelskiej opozycji, wyraził w rozmowie z agencją wątpliwości, czy administracja Donalda Trumpa wykonała dostateczną pracę, aby wywołać szerszy bunt w szeregach armii. Jej wielu oficerów podejrzewanych jest o odnoszenie korzyści z korupcji i przemytu narkotyków. Wenezuelscy wojskowi mają się także obawiać, że w przypadku ich dezercji narażą na niebezpieczeństwo swoje rodziny.
Jak dotąd najwyższym rangą wojskowym, który przeszedł na stronę wenezuelskiej opozycji, jest gen. Francisco Yanez z dowództwa sił powietrznych. Jak podkreśla Reuters, to zaledwie jeden spośród około dwóch tysięcy generałów w Wenezueli. W styczniu od Nicolasa Maduro odwrócił się także attache wojskowy z przedstawicielstwa Wenezueli w USA.
Jednocześnie Biały Dom szykuje kolejne sankcje na Wenezuelę, twierdzi rozmówca agencji Reutera. Poprzednia seria sankcji objęła dziesiątki wenezuelskich wojskowych i polityków, m.in. samego Nicolasa Maduro. Jak podkreślił rozmówca agencji, Waszyngton ma wszystkie dostępne narzędzia, by wywrzeć presję na Maduro i jego ludzi, "żeby zaakceptowali uprawnioną, demokratyczną zmianę".
Kryzys w Wenezueli
W pogrążonej w kryzysie politycznym i gospodarczym Wenezueli o władzę rywalizują dwa ośrodki. Na czele jednego z nich stoi dotychczasowy prezydent Nicolas Maduro, popierany m.in. przez Rosję. Przywódcą drugiego jest przewodniczący parlamentu Juan Guaido, który na fali masowych wystąpień przeciwko Maduro ogłosił się 23 stycznia tymczasowym prezydentem.
Dotychczas ponad 40 państw świata uznało Guaido za tymczasowego prezydenta Wenezueli. W grupie tej jest również Polska.
Stany Zjednoczone, które jako pierwsze państwo uznały deklarację przewodniczącego parlamentu Juana Guaido o tymczasowym przejęciu urzędu prezydenta, nałożyły sankcje na wenezuelski państwowy koncern naftowy PDVSA (ropa naftowa jest głównym towarem eksportowym Wenezueli), a następnie przekazały Guaido kontrolę nad aktywami Wenezueli znajdującymi się na rachunkach rządowych tego kraju w amerykańskich bankach.
Prezydent Nicolas Maduro na początku stycznia został zaprzysiężony na drugą kadencję, ale wygrane przez niego w 2018 roku wybory prezydenckie nie spełniały standardów demokratycznych.
Maduro oskarża teraz Waszyngton o kierowanie puczem mającym na celu odsunięcie go od władzy i przejęcie kontroli nad największymi rezerwami ropy naftowej na świecie.
Autor: mm//plw / Źródło: reuters, pap