"Ludzie kontrolują nawet to, co mówią". Rok na Krymie pod rosyjską okupacją


Mija rok od ogłoszenia przez krymskich separatystów "niepodległości" od Ukrainy. Władze półwyspu w wyniku inspirowanej i wspomaganej z Rosji "rewolucji" proklamowały niezależność od Kijowa, a potem przeprowadziły "referendum", w którym rzekomo 97 proc. mieszkańców opowiedziało się za przynależnością do Federacji Rosyjskiej. Tatarzy krymscy zbojkotowali głosowanie i nie podporządkowują się nowej władzy. Reuters sprawdzał, jak żyje się tej mniejszości na półwyspie w rok od historycznych wydarzeń.

Bakczysaraj jest kulturową i polityczną stolicą Tatarów krymskim i to tutaj jak w soczewce widać zmiany zachodzące w społeczeństwie. Rosjanie zlikwidowali krymski parlament i zabronili wjazdu tatarskim liderom: Mustafie Dżemilewowi i Refatowi Czubarowowi.

"Jesteśmy już zmęczeni"

Mieszkańcy Bakczysaraju twierdzą, że rok od aneksji Krymu ich życie drastycznie się zmieniło - pojawił się strach. Muszą przestrzegać różnych zakazów, których wcześniej nie było.

Mężczyzna o imieniu Iskander w rozmowie z Reutersem powiedział, że pojawił się spis literatury zakazanej. - To nakłada na nas ogromne ryzyko. Muszę kontrolować to, co mam w swoim telefonie, na mojej półce, bo mogę pójść do więzienia - powiedział. - Zauważyłem, że ludzie kontrolują nawet to, co mówią. Tego nigdy wcześniej nie robili ani Tatarzy, ani Ukraińcy.

Zagrożona jest także krymska telewizja ATR, która obawia się, że nie dostanie koncesji. Już czterokrotnie odrzucano jej wnioski, a ostateczny termin upływa 1 kwietnia. Stacja wielokrotnie razy wcześniej dostawała pogróżki. - Jesteśmy już tym zmęczeni, ale nadal mamy nadzieję, że dostaniemy pozwolenie i przetrwamy dla naszych odbiorców - powiedziała Lilia Budzhurowa, dyrektor stacji ATR.

Mieszkańcy Krymu żalą się, że zaraz po aneksji półwyspu siedmiu członków społeczności Tatarów zaginęło. Odnalazła się tylko jedna z nich, martwa. Zwłoki nosiły ślady tortur.

Chcą normalności

Przewodniczący zależnej od Rosji Rady Ministrów Republiki Krymskiej Rusłan Balbek przekonuje, że Tatarów interesuje teraz tylko codzienne życie. - Krymscy Tatarzy nie marzą o powrocie do Ukrainy. Nie pamiętają już Mustafy Dżemilewa, ani Czubarowa. Tatarzy krymscy interesują się dzisiaj tylko tym, jak się żyje - przekonuje. Jego zdaniem Ukraińcy wcześniej nie zapewnili mieszkańcom Krymu podstawowych warunków do życia. Całkowicie inne zdanie ma sam Dżemilew, który twierdzi, że Tatarzy wiele przeżyli, ale ich to tylko umocniło. - Krymscy Tatarzy nie potrzebują ochrony. Twierdzą, że przetrwają wszystko: odcięcie surowców, prądu, byle by Rosjanie stąd odeszli - oświadczył były przywódca Tatarów.

[object Object]
Jacek Czaputowicz o szczycie czwórki normandzkiej w Paryżutvn24
wideo 2/23

Autor: pk\mtom / Źródło: Reuters TV

Tagi:
Raporty: