Z wielką pompą, zgodnie w wielowiekową tradycją Elżbieta II wygłosiła w środę mowę tronową. Brytyjska królowa przedstawiła w Izbie Lordów program rządu Gordona Browna na 80 dni przed końcem kadencji parlamentu.
Głównymi jego punktami są: ukrócenie działań sektora bankowego londyńskiego City wyrażających się w astronomicznych premiach za podejmowanie ryzyka spekulacyjnego i nałożenie na rząd prawnego obowiązku zmniejszenia deficytu budżetowego w okresie czterech lat.
Największa na świecie baza DNA
W programie znalazły się m.in. uściślenie regulacji sektora bankowego, reforma parlamentu, wprowadzenie darmowej opieki socjalnej dla najuboższej grupy emerytów liczącej tylko w Anglii ok. 400 tys. osób, co ma być sfinansowane z oszczędności w służbie zdrowia, rozszerzenie obecnie największej w świecie bazy danych DNA o nowe kategorie przestępców seksualnych.
Na międzynarodowe korporacje zostanie nałożony obowiązek przeciwdziałania korupcji. Rząd ratyfikuje międzynarodową konwencję o zakazie stosowania bomb kasetowych, zapewni Brytyjczykom powszechny dostęp do superszybkich połączeń internetowych do 2012 roku, usunie dyskryminację tzw. pracowników agencyjnych.
Priorytetem rządu będzie utrwalenie gospodarczego wzrostu i pobudzenie zatrudnienia w miarę, jak gospodarka będzie wychodzić z najgłębszej od pół wieku recesji.
Królowa niepotrzebna
W mowie królowej nie chodzi o dobro państwa, lecz o próbę ratowania Partii Pracy. To legislacja dla legislacji, nie po to, by rzeczywiście czegoś dokonać. lider konserwatystów David Cameron
Opozycja - konserwatyści i Liberalni Demokraci - uważa, że rząd nie przedstawił programu ustawodawczego, lecz manifest wyborczy. Poza tym jest zmęczony rządzeniem i nie ma świeżych pomysłów.
Według lidera liberałów Nicka Clegga, przemówienie Elżbiety II było niepotrzebne, zamiast niego Izba Gmin powinna przyjąć nadzwyczajny program reform mający na celu oczyszczenie parlamentu i przywrócenie publicznego zaufania do systemu politycznego, któremu zaszkodził skandal z refundacją wydatków poselskich.Wielu komentatorów ma wątpliwości, czy rząd zdoła zrealizować tak ambitny program do końca maja najbliższego roku, gdy spodziewane są wybory.
Z kolei lider konserwatywnej partii David Cameron nazwał rządowy program "politycznym wybiegiem" i "stratą czasu". - W mowie królowej nie chodzi o dobro państwa, lecz o próbę ratowania Partii Pracy. To legislacja dla legislacji, nie po to, by rzeczywiście czegoś dokonać - powiedział Cameron, cytowany przez BBC.
Konserwatyści prowadzą w przedwyborczych sondażach.
Źródło: PAP