Minister spraw zagranicznych Serbii Ivica Daczić zapowiedział w piątek, że jego kraj zwróci się o zwołanie w trybie pilnym posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w związku z podjętą w Kosowie decyzją o utworzeniu tam regularnej armii. Decyzję parlamentu w Prisztinie szef NATO Jens Stoltenberg nazwał "niefortunną". Rosja zwróciła uwagę na możliwość odnowienia się konfliktu zbrojnego na Bałkanach.
Parlament Kosowa przyjął w piątek ustawę o utworzeniu przez to państwo własnej armii. Premier Serbii Ana Brnabić zastrzegła, że decyzja władz Kosowa utrudni wysiłki pokojowe w regionie. - Dzisiejszy dzień nie przyczynia się do współpracy i bezpieczeństwa w regionie - powiedziała.
Szef serbskiej dyplomacji Ivica Daczić oświadczył, że utworzenie armii Kosowa, którego niepodległości Belgrad nigdy nie uznał, jest "najbardziej bezpośrednim zagrożeniem dla pokoju i stabilności w regionie i dla bezpieczeństwa narodu serbskiego". - Serbia będzie próbowała dalej podążać drogą pokoju i stabilności, drogą ku dostatkowi - zastrzegł.
"Nielegalna, okupacyjna formacja"
Marko Djurić, odpowiedzialny w serbskim rządzie za sprawy Kosowa, uznał, że decyzja kosowskiego parlamentu jest naruszeniem międzynarodowych porozumień, które zakończyły wojnę z lat 1998-1999. Władze Serbii uważają, że jedyną siłą zbrojną w Kosowie mogą być tylko międzynarodowe siły pokojowe KFOR pod dowództwem NATO, które w 1999 roku otrzymały mandat ONZ na podstawie kończącej wojnę rezolucji 1244 Rady Bezpieczeństwa.
- Tak zwane wojsko Kosowa stanowi nielegalną, okupacyjną formację zbrojną na terytorium Serbii - oświadczył Djurić na konferencji prasowej. Powiedział, że Serbia żąda od sił pokojowych NATO w Kosowie zapobieżenia wszelkim działaniom kosowskiej armii i rozbrojenia jej żołnierzy.
Nikola Selaković, doradca prezydenta Serbii Aleksandara Vuczicia, powiedział w serbskiej telewizji publicznej, że wśród możliwych reakcji są: uznanie przez Serbię Kosowa za terytorium okupowane oraz użycie sił zbrojnych. Zastrzegł, że oba warianty wymagałyby zgody rządu i parlamentu.
Sam Vuczić, który w czwartek mówił, że utworzenie kosowskich sił zbrojnych będzie prowokacją i może zaszkodzić bezpieczeństwu w regionie, w najbliższym czasie ma odwiedzić serbskie oddziały stacjonujące w pobliżu granicy z Kosowem.
Prisztina uspokaja
Rząd w Prisztinie kategorycznie zaprzeczył, jakoby wojsko mogło zostać wykorzystane przeciwko Serbii. - Armia Kosowa nigdy nie będzie użyta przeciwko nim (Serbom - red.) - oświadczył premier Ramush Haradinaj. Dodał, że "armia Serbii będzie miała teraz partnera - armię Kosowa - w procesie pokojowym i nie upłynie wiele czasu zanim będziemy służyć razem".
Kosowo, będące w przeszłości w autonomicznym regionem Serbii, w 2008 roku ogłosiło niepodległość, czego jednak władze w Belgradzie nie uznają. Uregulowanie wzajemnych stosunków jest dla obu państw jednym z warunków wejścia do Unii Europejskiej, o co zabiegają zarówno Belgrad, jak i Prisztina.
Stoltenberg: niefortunna decyzja
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg określił decyzję kosowskiego parlamentu jako "niefortunną".
- Rada Północnoatlantycka będzie musiała ponownie ocenić poziom współpracy z siłami bezpieczeństwa Kosowa - zapowiedział Stoltenberg.
- Wszystkie strony muszą zapewnić, że dzisiejsza decyzja nie spowoduje zwiększenia napięć w regionie - oświadczył.
Moskwa: groźba powrotu do konfliktu zbrojnego
Oświadczenie w tej sprawie wydało także rosyjskie MSZ. Według resortu decyzja o utworzeniu regularnej armii "jest poważnym naruszeniem rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ (...), prowadzącym do poważnego zaostrzenia sytuacji na Bałkanach, grożącym powrotem konfliktu zbrojnego w regionie". Moskwa wezwała misję ONZ w Kosowie (UNMIK) do podjęcia działań na rzecz demilitaryzacji i rozwiązania wszelkich zbrojnych formacji kosowskich Albańczyków.
UNMIK od połowy 1999 roku zarządzała Kosowem w imieniu wspólnoty międzynarodowej.
10 lat budowy armii Kosowa
Zgodnie z przyjętą w piątek ustawą, istniejące obecnie, liczące 4000 osób, lekko uzbrojone Siły Bezpieczeństwa Kosowa - które zajmują się głównie obroną terytorialną i reagowaniem na sytuacje kryzysowe - zostaną przekształcone w regularną armię. Docelowo ma ona liczyć 5000 osób stałego personelu i 3000 rezerwistów.
Według rządu w Prisztinie, proces tworzenia armii potrwa co najmniej 10 lat. Utworzone zostanie też ministerstwo obrony, którego obecnie w Kosowie nie ma. Od czasu interwencji NATO w 1999 r. za bezpieczeństwo Kosowa odpowiadają kierowane przez Sojusz siły międzynarodowe.
Autor: ft\mtom / Źródło: PAP