Kościoły zamienili w kostnice. "Za chwilę znajdziemy się w sytuacji bez wyjścia"

9 lutego w lokalnej gazecie nekrologi zajmowały jedną stronę. W ostatni piątek - jedenaście. Władze Lombardii skracają rodzinom zmarłych czas decyzji na wybór cmentarza i zalecają tradycyjną formę pochówku, bo na kremację nie starcza czasu. Brakuje miejsc w kostnicach i w szpitalach. Na dwóch wypisanych dziennie pacjentów jest 85 nowych. - Za chwilę znajdziemy się w sytuacji bez wyjścia - obawia się pracownik opieki społecznej.

Szczególnie trudna sytuacja jest w rejonie Bergamo (50 km od Mediolanu). Jej symbolem stało się 11 stron lokalnej gazety "L'Eco di Bergamo" z nekrologami. ""Ciarki" pisze mieszkaniec północy i udostępnia nagranie porównujące dwa wydania gazety, z 9 lutego i 13 marca:

W tej samej prowincji, obecnie najbardziej dotkniętej przez epidemię, kościół przy lokalnym cmentarzu został zamieniony w ostatnich dniach na kostnicę. Zabrakło już miejsc w tych przyszpitalnych.

Pogrzeby bez rodziny, ostatnie namaszczenia udzielane przez lekarzy

Jak pisze włoski dziennik "Il Messaggero", podobna sytuacja jest w Cremonie, gdzie ciała zmarłych przewożone są do kościoła przy tamtejszym szpitalu. Z kolei kuria w Brescii udostępniła kościoły, w których można ustawiać trumny w oczekiwaniu na pochówek. Sto dodatkowych miejsc na ciała przygotowały też władze stolicy regionu - Mediolanu, zmieniając jednocześnie przepisy: obecnie rodziny mają pięć dni (nie trzydzieści, tak jak poprzednio) na decyzję o tym, gdzie pochowają swoich bliskich.

Inny problem to zwiększona liczba próśb o kremację ciał. Dlatego prefekt Brescii Attilio Visconti zaapelował do rodzin o to, by wybierały tradycyjną formę pochówku. O tradycyjnych uroczystościach nie ma mowy, pogrzeby odbywają się bez udziału rodziny i znajomych.

Wierzący chorzy czują też potrzebę obrzędu - ostatniego namaszczenia. W obecnej sytuacji jest to ciężkie do zrealizowania, duchowni nie zdążają do każdego pacjenta. Dlatego biskup Bergamo, Francesco Beschi, ogłosił: - Ofiarowuję wam dar błogosławieństwa. Zwrócił się w ten sposób do bliskich i pracowników służby zdrowia, którzy są przy pacjentach w ostatnich chwilach ich życia - pisze dziennik "L'Eco di Bergamo".

Do szpitali ściągają personel z Ameryki, pacjentów oddają na południe kraju

Dramatyczne informacje płynące z Lombardii dotyczą też liczby miejsc w szpitalach. Prognozy są przytłaczające.

- Za chwilę znajdziemy się w sytuacji bez wyjścia. Jeśli każdego dnia mamy dodatkowe 85 osób, które przyjmujemy na oddział intensywnej terapii, a zazwyczaj opuszczają go dwie lub trzy osoby, (...) to nie starczy nam środków. Staramy się jak możemy, prosimy o wsparcie - zaapelował Giulio Gallera z zarządu lombardzkiej opieki społecznej - pisze w niedzielę włoska agencja prasowa ANSA.

Dwóch pacjentów ze szpitala z Bergamo, u których wykryto koronawirusa, zostało w nocy z piątku na sobotę przetransportowanych na Sycylię. Do szpitala miejskiego w Palermo dolecieli wojskowym samolotem. - Włochy są krajem nie do podzielenia. Dotarła do nas taka prośba, a my nie mieliśmy problemu z tym, żeby na nią odpowiedzieć - skomentował Ruggero Razza, przedstawiciel służby zdrowia z regionu Sycylia. 61 i 62-latek przebywają na oddziale intensywnej terapii, ich stan określa się jako ciężki.

Pomagają kibice, pomaga zagranica

Lombardzkiej służbie zdrowia pomaga, kto może. Grupa kibiców klubu piłkarskiego Atalanta (z Bergamo) przekazała swojemu szpitalowi pieniądze z biletów na mecz z hiszpańską Valencia CF (na który z oczywistych powodów nie mogli się udać). Ofiarowali w sumie 40 tysięcy euro na walkę z koronawirusem:

Już wiadomo, że władze regionu uzyskają też pomoc z zagranicy. - Rekrutujemy personel medyczny z zachodu, prosimy tylko żeby byli zapisani w ich narodowym rejestrze służby zdrowia. Przyjedzie do nas personel z Wenezueli, Kuby, z Chin. To osoby, którym oczywiście damy miejsce zamieszkania. Naprawdę potrzebujemy ich kompetencji - przekazał dodatkowo Giulio Gallera. Do Rzymu lekarze z Szanghaju przylecieli już w piątek wieczorem.

W niedzielę liczba zakażonych w całych Włoszech przekroczyła 21 100. Zmarło ponad 1400 osób. Ponad 1900 uznaje się za wyzdrowiałych.

Czytaj także: