Historię zielonego jamnika Solarisa opisywaliśmy w sierpniu na tvnwarszawa.pl. Maskotka towarzyszyła w pracy pani Annie, która od 17 lat kieruje miejskimi autobusami w Warszawie. Kobieta obecnie jeździ u jednego z ajentów wykonujących przewozy w stolicy - PKS Grodzisk Mazowiecki.
To właśnie ta firma dostała upomnienie od Zarządu Transportu Miejskiego. Umieszczenie maskotki za szybą pojazdu zostało uznane za uchybienie. Powodem było "działanie na szkodę estetyki pojazdu". Miało to skutkować opłatą karną w wysokości 799 złotych, potrąconą z pensji pani Anny.
Anulowana kara
- Przewoźnik złożył odwołanie. Kara za uchybienie nałożona na firmę została anulowana - przekazał nam w poniedziałek Tomasz Kunert, rzecznik ZTM.
Jak zastrzegł, nie oznacza to jednak przyzwolenia na umieszczanie maskotek za szybą autobusu. - Prosiliśmy o to, żeby operator przypomniał swoim kierowcom, jakie obowiązują zasady i że nie wolno przewozić takich rzeczy w kabinie - dodał.
Petycja w sprawie powrotu jamnika
Kierowczyni miejskiego autobusu stara się jednak, aby maskotka mogła nadal z nią podróżować. Na początku września złożyła do ZTM petycję w tej sprawie. W sieci poparło ją ponad 2200 osób.
- Walczę o to, by jamnik, którego uwielbiają pasażerowie duzi i mali, nadal mógł jeździć tam, gdzie najlepiej wygląda. Aby każdy kierowca miał możliwość umieszczenia jamnika na szybie, by w ten sposób działać dobrze na humory pasażerów. Żeby nie było za to absurdalnych kar - przekazała nam w sierpniu.
Petycja nie została jeszcze rozpatrzona.
"Nie jest dozwolone ozdabianie kabiny kierowcy"
ZTM tłumaczył wcześniej, że umowy z przewoźnikami regulują między innymi aspekt wizualny autobusów, a także zawierają katalog uchybień w świadczeniu usług wraz z wysokością możliwej kary dla operatora za ich popełnienie.
- Nie jest dozwolone ozdabianie kabiny kierowcy jakimikolwiek elementami nieuzgodnionymi z ZTM takimi jak na przykład naklejki, folie, proporczyki, plakaty lub inne przedmioty, w tym maskotki - wyjaśnił wówczas Tomasz Kunert.
Dodał, że wszelkie nieprawidłowości zauważają pracownicy ZTM, przeprowadzający kontrole w autobusach. Następnie przekazują je drogą formalną do przewoźnika. Tak też było w przypadku jamnika. Rzecznik zaznaczył, że przewożenie maskotki w taki sposób jest podobnym uchybieniem jak np. spóźnianie się kierowcy czy podjeżdżanie na przystanek w niewłaściwy sposób. Dlatego do przewoźnika trafił wniosek o ukaranie.
- Co się dzieje z kierowcą w takim przypadku, jeśli to kwestia finansowa, to są już wewnętrzne sprawy firm, które pełnią nasze usługi - wyjaśnił nam Kunert. Z jego wyjaśnień wynikało również, że o wysokości kary dla swojego kierowcy decyduje już sam przewoźnik. W tym przypadku PKS Grodzisk Mazowiecki.
Autorka/Autor: kk
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Anna kierowniczka, Facebook