W niedzielę w Mediolanie 30 tysięcy kibiców w tłumie, często bez maseczek, nie przestrzegając norm walki z pandemią, świętowało zdobycie mistrzostwa kraju przez piłkarski klub Inter. Eksperci we Włoszech przyznają, że po tym, co zobaczyli, załamują ręce.
Na placu przed mediolańską katedrą i w wielu punktach stolicy Lombardii doszło do scen, jakich nie widziano tam od początku pandemii. Huczne świętowanie w ścisku przerwały siły porządkowe o godzinie 22, gdy rozpoczęła się godzina policyjna. - Sytuacja wyrwała się spod kontroli - powiedział specjalista chorób zakaźnych profesor Massimo Galli z Mediolanu.
Profesor Franco Locatelli z Rady Służby Zdrowia i komitetu doradców rządu stwierdził zaś: - Nie możemy sobie pozwolić na takie sceny. Nie tak oddaje się cześć 121 tysiącom zmarłym na COVID-19 - dodał.
Sytuacja epidemiczna we Włoszech
Eksperci biją na alarm we włoskich mediach, że istnieje ryzyko poważnego wzrostu zakażeń po wydarzeniach w Mediolanie. Minionej doby na COVID-19 zmarło 256 osób i potwierdzono 5948 nowych zakażeń, ale przy bardzo małej jak na Włochy dziennej liczbie testów - wykonano ich tylko 121 tysięcy. Tak niewielkiej liczby przypadków nie notowano od połowy października zeszłego roku.
Bilans zmarłych wzrósł do 121 433 - podało w poniedziałek Ministerstwo Zdrowia. Do tej pory wykryto w kraju ponad 4 miliony zakażeń. Liczba wyleczonych przekroczyła 3,5 miliona.
Źródło: PAP