"Zostaniemy, jak długo będziecie nas potrzebować". Lekarze z Kuby przybyli na pomoc Włochom

Pielęgniarze, epidemiolodzy, pulmonolodzy. W zbyt lekkich ubraniach, ale z nieocenionym doświadczeniem zawodowym. 50 specjalistów z Kuby przybyło do Włoch. Chcą odciążyć ochronę zdrowia Lombardii, regionu, który pozostaje epicentrum epidemii COVID-19. Szpital polowy, w którym właśnie zaczęli działać, powstał w trzy dni.

Oglądaj TVN24 w internecie na TVN24 GO>>>

Raport tvn24.pl: Koronawirus - najważniejsze informacje

Z samolotu wyszli, trzymając wielką kubańską flagę. Niektórzy mieli też mniejsze, papierowe wersje, także flagi włoskiej. Każdy schodził na płytę lotniska w maseczce. Na końcu schodów czekał na nich ambasador Kuby we Włoszech, dalej  przedstawiciele lokalnych władz. Ze wszystkimi witali się łokciem.

Nagrania z przywitania kubańskich lekarzy na terminalu lotniska Malpensa w Mediolanie przypominają takie, na których fani piłki nożnej wyczekują swoich sportowych idoli. Były oklaski, flesze aparatów, podziękowania:

Szpital polowy w Cremie
Szpital polowy w Cremie
Źródło: PAP/EPA/Marco Ottico

"Nie rozmawialiśmy o żadnej formie zapłaty"

Każda pomoc jest dla lombardzkiej służby zdrowia na wagę złota, a grupa kubańskich medyków będzie szczególnie przydatna. Do Włoch przyleciało łącznie 15 pielęgniarzy i 35 lekarzy, z czego 31 ma doświadczenie w misjach zagranicznych, w tym w Afryce, gdzie pomagali podczas walki z wirusem eboli.

Na Półwysep Apeniński przybyli z przyjacielską pomocą. - Nie rozmawialiśmy o żadnej formie zapłaty. Włochy zapewniły nam wikt i opierunek – wyjaśnił w rozmowie z "Corriere Della Sera" Carlos Ricardo Pérez Diaz, szef zespołu.

Włoskie wojsko w 72 godziny postawiło szpital polowy, w którym będą działać kubańscy specjaliści. Znajduje się w miejscowości Crema, 50 kilometrów na wschód od Mediolanu, na betonowym parkingu obok stacjonarnego szpitala miejskiego.

-Wydaje mi się, że ten szpital polowy to dobrze przygotowane miejsce, w którym będzie można wykonywać wspaniałą robotę. Wszyscy bardzo ciepło nas przywitali, są wdzięczni za pomoc. Teraz czas, żebyśmy się odwdzięczyli – stwierdził Pérez Diaz.

"Nasze rodziny wiedzą, jak kochamy ten zawód"

Jak przekazał, do tej pory jego grupa pracowała na Kubie w różnych miejscach: w szpitalach, w gabinetach lekarskich. "Brygada", jak ją nazywa, składa się ze specjalistów, którzy mają doświadczenie w różnych dziedzinach: medycynie chorób wewnętrznych, intensywnej terapii, pneumologii, epidemiologii.

- Zostaniemy tak długo, jak długo będziecie nas potrzebować i jak długo będziemy czuć się przydatni. Nasze rodziny wiedzą, jak kochamy ten zawód. Mają nadzieje, że uda nam się zakończyć tę misję sukcesem - przekazał Kubańczyk.

Dziennikarz włoskiej gazety nie omieszkał zauważyć, że jego rozmówca ma na sobie ewidentnie za dużą kurtkę. Pérez Diaz przyznał, że cała pięćdziesiątka przyjechała nieprzygotowana na europejski chłód.

- Nigdy nie potrafimy przygotować się na prawdziwą zimę, przyjechaliśmy w takich kurtkach, których używamy u nas w zimie. Ale z waszymi temperaturami… Na szczęście przyjaciele z Cremy pospieszyli z pomocą i zapewnili cieplejsze ubrania – oznajmił.

Polowy szpital w Cremie oficjalnie zaczął działać w środę, jeszcze tego samego dnia trafili do niego pacjenci. Mieści 35 łóżek, w tym trzy przeznaczone do intensywnej terapii. W strukturze polowej stworzono też salę do badań rentgenowskich.

We Włoszech odnotowano do tej pory ponad 74 tysiące przypadków zakażenia korona wirusem. Ponad 7,5 tysiąca osób zmarło, ponad 9300 uznaje się za wyleczonych.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO

Czytaj także: