Sytuacja w Rosji i Brazylii, dyskusja na temat testów na obecność przeciwciał po przebytej chorobie COVID-19 i model życia po pandemii - między innymi takimi tematami żyją we wtorek światowe media. Przegląd prasy zagranicznej przygotował Jacek Stawiski, redaktor naczelny TVN24 BiS.
Putin przez ostatnie lata obcinał nakłady na służbę zdrowia, a to dzisiaj się mści – pisze Spiegel Online, analizując sytuację w Rosji w czasie epidemii, i wspomina o studentach kierunków medycznych, którzy zgłosili się do pomocy w szpitalach i pogotowiu. To ostatnia rezerwa Putina – zauważa portal niemieckiego tygodnika. Studentów-ochotników są tysiące, a w samej tylko Moskwie setki. W Rosji tempo wzrostu zakażeń jest nawet większe niż w Stanach Zjednoczonych, choć początkowo rosyjski autokrata nie chciał słyszeć o epidemii. Luki, spowodowane cięciami w systemie zdrowotnym, dzisiaj są ogromne, szacuje się, że w całej Federacji Rosyjskiej brakuje ponad 6 tys. lekarzy i tysięcy pielęgniarek. System wyczerpał swoje rezerwy, dlatego sięgnięto po studentów, którzy kierowani są nawet w miejsca określane jako "czerwone strefy", zamknięte obszary zakażeń. Studentom na "wszelki wypadek" płaci się minimalny dodatek na pokrycie szkód poniesionych w walce z chorobą. Wynosi on niecałe 10 euro.
Czytaj więcej w raporcie tvn24.pl: Koronawirus - najważniejsze informacje
Kolejnym światowym centrum zakażeń może stać się Brazylia, której prezydent Jair Bolsonaro otwarcie ignoruje zagrożenie koronawirusem i nazywa je "małą grypką". Prezydent jest przeciwny zamrażaniu życia społecznego i gospodarczego, co spotyka się z niezrozumieniem wielu lekarzy i znacznych grup obywateli. Szef państwa niedawno zwolnił ministra zdrowia, który ostrzegał przez epidemią i wzywał do wprowadzenia obostrzeń w przestrzeni publicznej. Jak relacjonuje telewizja Sky News, polityka Bolsonaro to jedno, a życie to drugie. Licząca 211 milionów ludzi Brazylia jest państwem zdecentralizowanym, dlatego szefowie prowincji na własną rękę próbują walczyć z koronawirusem, nie oglądając się na kontrowersyjnego prezydenta. Szpitale wielkich metropolii, takich jak Rio de Janeiro i Sao Paolo, są przepełnione i ostrzegają, że nie będą w stanie leczyć ciężko chorych na COVID-19, jeśli liczba hospitalizowanych będzie rosła tak szybo jak teraz. Oficjalnie mówi się o prawie 70 tys. zakażonych i 4,5 tys. zmarłych, ale naukowcy szacują, że zakażeń jest dziesięć razy więcej. Dodatkowe niebezpieczeństwo stwarza sama natura, do Brazylii zbliża się zima, co spowoduje nawarstwienie się infekcji sezonowych. Nie tylko szpitale są przeciążone – donosi telewizja Sky News – ale i brazylijskie zakłady pogrzebowe ostrzegają, że zaczyna im brakować trumien do chowania zmarłych.
Amerykańska telewizja NBC informuje, że w Stanach Zjednoczonych rosną obawy o ciągłość dostaw mięsa i wędlin do sklepów. W kilkunastu wielkich przetwórniach mięsnych w kraju wstrzymano pracę z powodu stwierdzonych zakażeń wśród personelu. Dzisiaj koncerny mięsne zapowiadają, że dołożą starań, aby pracownicy przetwórni byli odpowiednio zabezpieczeni i otrzymali dobre maski typu chirurgicznego oraz odzież ochronną. Wszystko to ma zapewnić, że zamknięte na jakiś czas przetwórnie wrócą do pracy. Kłopoty na rynku żywności odbijają się na kondycji amerykańskich farmerów. Gwałtowny spadek zamówień spowodował, że wielu z nich musiało zniszczyć plony.
NBC opisuje także na swoim portalu dyskusję na temat testów na obecność przeciwciał w organizmie człowieka po przebytej chorobie COVID-19. Choć WHO ostrzega, że przebycie choroby niekoniecznie oznacza uodpornienie się na nią, to jednak testy na obecność przeciwciał są coraz powszechniejsze. Pytania o odporność to jedno, ale takie testy, jeśli będą przeprowadzone odpowiednio szeroko, dadzą odpowiedź, nie tylko jaki procent populacji przeszedł nową chorobę, ale też jaki procent populacji nie przeszedł tej choroby i nadal jest narażony na zakażenie. Na portalu NBC czytamy też, że przeciwciała, które pojawiają się w organizmie po przebytej chorobie, występują w różnych formach. Co ciekawe, na teraz wydaje się, że najsilniejsze przeciwciała, te, które najdłużej uodpornią na COVID-19, wytworzyły się w organizmach najciężej chorych, którym udało się wyjść z choroby.
We francuskim tygodniku "Challenges" brytyjski eseista i dziennikarz David Goodhart zastanawia się, jaki będzie model życia europejskiego po pandemii. Autor książki "Dwa klany – nowy podział światowy" jest zdania, że państwa Europy zdecydują się na powrót do gospodarczego protekcjonizmu. Już teraz – ocenia Goodhart – widzimy, że w Wielkiej Brytanii nie ma fabryk, które produkowałyby nowe szczepionki! W tej dziedzinie, jak podkreśla brytyjski autor, uzależniliśmy się od Chin i Indii. Jego kolejne przewidywania mogą zaniepokoić tych, których do dzisiaj uważaliśmy za elitę społeczeństw, czyli wysoko wykształconych specjalistów. Jak czytamy w artykule w "Challenges", w przyszłości może się okazać, że wiedza tych ludzi zostanie zastąpiona przez korzystanie ze sztucznej inteligencji. Pandemia natomiast przywróciła pojęcie "pracowników kluczowych". Okazało się, że są nimi sprzedawcy, kierowcy ciężarówek czy dostawcy produktów. W życiu społeczno-politycznym po pandemii może być więcej zapotrzebowania na empatię, a mniej na działania przy użyciu rozumu – zauważa David Goodhart.
Źródło: TVN24 BiS