Światowe media zastanawiają się, czy Chiny faktycznie wygrały walkę z epidemią. Dla "Financial Times" w tej sprawie wypowiedział się prezydent Francji Emmanuel Macron, a "American Interest" analizuje pomoc Chin dla innych krajów dotkniętych pandemią. Przegląd prasy zagranicznej przygotował Jacek Stawiski, redaktor naczelny TVN24 BiS.
"Czy Chiny wygrywają?" – pyta na okładce tygodnik "Economist", analizując politykę Pekinu w dobie pandemii. Specjalna okładka prestiżowego brytyjskiego pisma odnosi się bezpośrednio do trwającej od kilkunastu dni w mediach światowych dyskusji o roli Chin w obecnym kryzysie i roli Chin w przyszłym poepidemicznym świecie.
Chińska propaganda dzisiaj przedstawia swój kraj jako ten, który poradził sobie z chorobą, inaczej niż Zachód, a teraz gotów jest swoje "doświadczenia" przekazać innym krajom. Na dowód swoich dobrych intencji Chińska Republika Ludowa kieruje "pomoc" do takich krajów, jak Włochy czy Stany Zjednoczone, które z ogromnymi trudnościami walczą z nową chorobą. Jednak w artykule redakcyjnym "Economist" przekonuje, że Chinom wcale nie musi się udać narzucić własnej wersji wydarzeń ostatnich miesięcy. Tygodnik zwraca uwagę, że nadal nie wiemy, jaki jest rzeczywiście dorobek Chin w walce z COVID-19 ani czy owe chińskie sukcesy są rzeczywiście tak imponujące w porównaniu z dorobkiem w walce z epidemią krajów demokratycznych na Dalekim Wschodzie – Korei Południowej i Tajwanu.
"Odejście od globalizacji dotknie Chiny tak jak inne regiony"
"Economist" przekonuje również, że autokratyczny reżim chiński może oczywiście nakazać otwarcie fabryk w dobie pandemii, ale już nie będzie mógł zmusić konsumentów do kupowania produktów z tych fabryk. "Tak długo, jak szaleje pandemia, jest zbyt wcześnie, aby stwierdzić, czy obywatele będą wdzięczni Chinom za zdławienie wirusa, czy będą obwiniać Chiny za represjonowanie lekarzy z Wuhan, którzy podnieśli alarm" – konkluduje.
"Economist" zwraca uwagę na nachalność chińskiej propagandy, która nie tylko wychwala własnych przywódców, ale też upaja się kłopotami Ameryki albo rozgłasza teorie, że wirus to amerykańska broń biologiczna. Tygodnik dostrzega także, że w stosunku Zachodu do Chin zachodzi poważna zmiana. Komisja Europejska wzywa rządy państw członkowskich do kupowania udziałów w przedsiębiorstwach o znaczeniu strategicznym, aby uniemożliwić Pekinowi wykorzystanie trudności na rynkach do przejęcia kontroli nad takimi branżami. To ma także szerszy zakres – podkreśla "Economist" – pandemia dostarczyła argumentów do tego, że państwa nie powinny polegać na Chinach jako dostarczycielu kluczowych dóbr i usług, od respiratorów do sieci 5G.
"Odejście od globalizacji dotknie Chiny tak jak inne regiony" – stwierdza "Economist" i zauważa, że testem dla Chin będzie kwestia szczepionki na koronawirusa. Jeśli Chiny pierwsi zdobędą szczepionki, to może to być sukces narodowy, ale i platforma do globalnej kooperacji. Na koniec artykułu "Economist" zastanawia się, że Pekinowi być może nie chodzi o to, aby światu przewodzić, ale o to, żeby doprowadzić sytuacji, w której inne mocarstwa nie będą mogły albo nie będą usiłowały powstrzymać Chin. I dlatego wysiłki Pekinu koncentrują się na tym, aby chińscy dyplomaci byli obecni w organizacjach międzynarodowych i mieli wpływ na wypracowanie światowych standardów dotyczących praw człowieka czy zarządzania internetem.
"Nie bądźmy naiwni, że Chiny były lepsze w walce z epidemią"
O Chinach wypowiada się także bardzo zdecydowanie Emmanuel Macron, który w wywiadzie dla "Financial Times" wskazuje, że nie wolno porównywać funkcjonowania społeczeństw, w których informacje są przekazywane swobodnie, a władza może być krytykowana, z tymi, gdzie prawda jest tłumiona. "Nie bądźmy naiwni, że Chiny były lepsze w walce z epidemią. W Chinach jest wiele rzeczy, które tam się zdarzyły, o których nie wiemy" – mówi francuski prezydent.
W brytyjskim dzienniku Macron podkreśla, że zrezygnowanie z wolności w czasie walki z chorobą to działanie groźne dla zachodniej demokracji. Czyniąc aluzję do Węgier Victora Orbana, prezydent Francji mówi, że niektórzy w Europie tak robią. Alarmistycznie francuski przywódca wypowiada się o przyszłości Unii Europejskiej, kreśląc wizję jej rozpadu, jeśli nie będzie solidarności bogatych, głównie Holandii i Niemiec, z krajami, jak Hiszpania czy Włochy. Spór w UE przebiega dzisiaj między Południem a Północą i dotyczy sposobów finansowania walki z pandemią. Południe chce uwspólnotowienia długów finansowych, Północ jest przeciwna i chce, aby pomoc kierowana była z istniejących programów ratunkowych dla zadłużonych krajów. "Jesteśmy w momencie prawdy, który zdecyduje, czy Unia Europejska to projekt polityczny, czy rynkowy" – stwierdza Macron, a sam oświadcza, że on uważa Unię za projekt polityczny.
Do relacji Chin ze światem nawiązuje też amerykańskie pismo polityczne "American Interest", gdzie z kolei przypomina się, że Chiny nie tyle pomagają, co sprzedają licznym państwom sprzęt medyczny własnej produkcji. Na dodatek, zauważa pismo, same Chiny także otrzymały pomoc w czasie epidemii, między innymi od Stanów Zjednoczonych. Stany Zjednoczone przekazały 100 milionów dolarów na pomoc Chinom, a amerykański Departament Stanu w lutym przekazał 18 ton pomocy humanitarnej do Państwa Środka.
Źródło: TVN24 BiS