Chińskie władze prowincjonalne potwierdziły w środę, że trzech mieszkańców wiosek położonych przy granicy z Koreą Północną zostało zabitych. Urząd miasta Helong w prowincji Jilin nie potwierdził jednak doniesień medialnych, że podejrzanymi są trzej dezerterzy z północnokoreańskiej straży granicznej.
Policja wszczęła śledztwo w sprawie zabójstwa 55-letniego mężczyzny nazywającego się Zhao, jego 26-letniej córki i innego mężczyzny o nazwisku Sun, który miał 67 lat. Wszyscy zostali zamordowani w miejscowości Longcheng, leżącej tuż przy granicy z najbardziej odizolowanym państwem na świecie. Sprawa została zgłoszona na policję w sobotę.
Południowokoreańska telewizja KBS podała informację, że podejrzanymi w sprawie jest trzech dezerterów ze straży granicznej Korei Północnej. Gdyby ta wiadomość została potwierdzona, byłoby to kolejne tego rodzaju zdarzenie w ostatnich miesiącach.
Seryjni mordercy z drugiej strony rzeki
Pod koniec grudnia 2014 roku północnokoreański żołnierz, który uciekł do Chin, obrabował i zabił czterech obywateli Chińskiej Republiki Ludowej. Miało to miejsce w mieście Helong, położonego na północ od rzeki Tumen oddzielającej oba kraje. Incydent zmusił Pekin do wystosowania noty dyplomatycznej z protestem.
Jeszcze wcześniej, 3 września, w położonej blisko granicy wiosce Nankin inny zbieg z Korei Północnej zabił trzyosobową rodzinę.
Rodziny ofiar nie mogą liczyć na sprawiedliwość
- Chińskie władze przyjrzą się sprawie wspólnie z władzami Korei Północnej. Oba kraje wiąże traktat o dwustronnej pomocy prawnej - powiedział Hong Daode, profesor prawa karnego z Chińskiego Uniwersytetu Nauk Politycznych i Prawa.
- Nawet gdyby Korea Północna potwierdziła, że obywatele tego kraju mogą być sprawcami zbrodni, to i tak nie będą oni sądzeni w Chinach, gdyż traktat nie reguluje ekstradycji - powiedział Daode.
Daode dodał także, że rodzinom ofiar trudno będzie dochodzić odszkodowania od Pjongjangu, a władze chińskie nie ponoszą w takiej sprawie odpowiedzialności.
Chińska Republika Ludowa i Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna dzielą granicę o długości 1300 kilometrów, z czego 1200 kilometrów przebiega wzdłuż rzek.
W ciągu ostatnich dwóch lat zaobserwowano wzrost liczby morderstw i napaści na granicy chińsko-koreańskiej. Eksperci uważają, że stoi za tym uszczelnienie tej granicy przez północnokoreański reżim. Z tego powodu spadła liczba zwykłych obywateli KRL-D uciekających tą drogą z kraju i tym samym liczba okazji do uzyskania łapówki przez północnokoreańskich strażników. To, zdaniem ekspertów, skłania ich do rabunków po chińskiej stronie granicy.
Autor: fil / Źródło: chinadaily.com, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia (CC BY 2.0) | Prince Roy