W Korei Południowej doszło do katastrofy lotniczej. Samolot Boeing 737-800 ze 181 osobami na pokładzie podczas lądowania zjechał z pasa startowego i rozbił się. Zginęło 179 osób, w tym wszyscy pasażerowie. Przetrwało dwoje członków załogi. O ich życie walczą lekarze. Jeden z pasażerów wysłał przed katastrofą wiadomość do krewnego. Napisał, że w skrzydle utknął ptak. Służby wiele godzin po tragedii wciąż szukają ciał. Obawiają się, że zostały one rozrzucone na bardzo dużym terenie.
Do katastrofy doszło w nocy z soboty na niedzielę polskiego czasu na lotnisku Muan na południu kraju. Władze w Seulu po godz. 13. w Polsce przekazały, po kilkunastu godzinach od wypadku, że zginęło 179 ze 181 osób na pokładzie.
Wśród nich znalazło się 175 pasażerów i czworo członków załogi. Jak przekazał szef lokalnej straży pożarnej Muan Lee Jung-hyun, z wraku samolotu wyciągnięto dwoje uratowanych członków załogi - mężczyznę i kobietę.
Według wstępnych informacji, które podaje agencja Yonhap z Seulu, do katastrofy doszło na skutek awarii podwozia spowodowanej zderzeniem z ptakami. Pilot próbował wylądować bez wysuniętego podwozia, na kadłubie, ale ten manewr się nie udał. Rozpędzony samolot sunął po pasie i uderzył w betonowe ogrodzenie, co zarejestrowano na jednym z nagrań.
Na innych nagraniach widać płonące szczątki samolotu i kłęby dymu wydobywające się z rozbitej maszyny. Szef lokalnej straży pożarnej poinformował po godzinie 5 czasu polskiego, że pożar został ugaszony.
Jak pisze Reuters, kilka godzin po katastrofie w kolejce ustawiły się karawany. Służby wciąż szukają ciał. Władze przekazały, że na terenie lotniska została utworzona tymczasowa kostnica.
Według świadków, z którymi rozmawiał Reuters, w miejscu katastrofy czuć było zapach paliwa lotniczego i krwi.
"Czy mam wypowiedzieć ostatnie słowa?"
Jak poinformował urzędnik południowokoreańskiego ministerstwa transportu, na którego powołuje się Reuters, przed katastrofą samolotu wieża kontroli lotów wysłała ostrzeżenie o zderzeniu z ptakiem, a wkrótce potem piloci ogłosili komunikat "mayday". Nie sprecyzował, czy piloci poinformowali o zderzeniu z ptakami. Dodał, że około minuty po sygnale "mayday" pilot podjął nieudaną próbę lądowania.
Jak podała agencja News1, jeden z pasażerów wysłał przed katastrofą SMS do krewnego, że w skrzydle samolotu utknął ptak. "Czy mam wypowiedzieć ostatnie słowa?" - miała brzmieć ostatnia wiadomość tej osoby.
Na pokładzie samolotu Boeing 737 linii Jeju Air, lecącego ze stolicy Tajlandii, Bangkoku, było 175 pasażerów i sześcioro członków załogi.
Według Ministerstwa Transportu Korei Południowej wśród pasażerów było dwóch obywateli Tajlandii, a pozostałe osoby to prawdopodobnie obywatele Korei Południowej. Rzecznik rządu Tajlandii Jirayu Houngsub przekazał, że na pokładzie samolotu znajdowały się dwie Tajki w wieku 22 i 45 lat.
Premier Tajlandii Paetongtarn Shinawatra we wpisie w mediach społecznościowych złożyła kondolencje rodzinom zmarłych i rannych. Poinformowała, że poleciła Ministerstwu Spraw Zagranicznych udzielenie pomocy.
Jak przekazał Reuters, na miejscu katastrofy pojawił się pełniący obowiązku prezydenta Korei Południowej minister finansów Czoi Sang Mok.
Agencja Yonhap przekazała, że wszystkie loty krajowe i międzynarodowe na lotnisku Muan zostały odwołane.
Najtragiczniejszy wypadek lotniczy od prawie trzech dekad
Prezes południowokoreańskiej linii lotniczej przeprosił za katastrofę. Podczas krótkiego briefingu prasowego, Kim E-bae powiedział, że wsparcie pogrążonych w żałobie jest obecnie najwyższym priorytetem.
Kondolencje złożyła też firma Boeing. Poinformowała również, że jest w kontakcie z Jeju Air. To tania linia lotnicza założona w 2005 roku.
Według danych Ministerstwa Transportu Korei Południowej jest to najtragiczniejszy wypadek lotniczy z udziałem południowokoreańskich linii lotniczych od prawie trzech dekad.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: YONHAP/EPA