Musimy już teraz rozpocząć prace nad planem działań w sytuacji, w której reżim w Korei Północnej upadnie - zaapelował były dowódca sił amerykańskich w Korei, gen. Walter Sharp. Według amerykańskiego wojskowego, poważne zmiany na Półwyspie Koreańskim nastąpią w ciągu około trzech lat.
Emerytowany gen. Walter Sharp, dowódca amerykańskich sił zbrojnych w Korei (USFK) w latach 2008-2011, we wtorek wziął udział w konferencji na temat wzmocnienia obecności amerykańskich sił lądowych w rejonie Pacyfiku.
Niestabilność i ryzyko konfliktu
Jak powiedział, gwarantuje obecnemu dowódcy USFK gen. Vincentowi Brooksowi, że na Półwyspie Koreańskim nastąpią poważne zmiany przed końcem jego kadencji, która rozpoczęła się w marcu tego roku. Kadencja dowódcy USFK trwa zwykle około trzech lat.
- Po pierwsze, spodziewam się silnych prowokacji, agresji ze strony Korei Północnej, która szybko może przerodzić się w poważny konflikt - stwierdził gen. Sharp. - Po drugie, wierzę, że niestabilność Korei Północnej doprowadzi do jej upadku znacznie szybciej niż większość z nas myśli - dodaj.
Spekulacje o upadku
Spekulacje na temat tego, jak długo reżimowi północnokoreańskiemu uda się utrzymać władzę w obliczu powtarzających się w tym kraju klęsk głodu i suszy, bardzo niskiego standardu życia obywateli oraz nasilających się sankcji międzynarodowych, trwają od dawna. Część ekspertów jest przekonana, że Pjongjang stoi dziś na skraju upadku, podczas gdy inni oceniają, że reżim przetrwał w przeszłości gorsze kryzysy niż obecny.
Zdaniem gen. Sharpa obecny kryzys wyróżnia jednak dołączenie się Chin do zaostrzonych w tym roku sankcji ONZ nałożonych na Koreę Północną. Pekin jest jedynym formalnym sojusznikiem władz w Pjongjangu i w przeszłości kilkukrotnie ratował je przed upadkiem w kryzysowych sytuacjach.
Jak podkreślił amerykański wojskowy, zmniejszenie chińskiego wsparcia jest szczególnie dotkliwe, bo "północnokoreańska gospodarka nie zaspokaja potrzeb obywateli", a forsowanie kosztownego programu nuklearnego i rakietowego kosztem standardu życia cywilów "nie sprawdzi się".
"Musimy szykować się na upadek"
Amerykański wojskowy podkreślił, że do tego problemu należy dodać rosnący dostęp Koreańczyków z Północy do świata zewnętrznego za sprawą telefonów komórkowych. W tym izolującym się państwie rosnąć ma w rezultacie "wewnętrzna presja, która zmusi do zmian we władzy, lub zmiany samej władzy".
- Musimy już teraz rozpocząć prace nad planem działań w sytuacji, w której reżim w Korei Północnej upadnie - stwierdził. - Co zrobimy z olbrzymią, północnokoreańską armią? Jak zapewnimy stabilność i bezpieczeństwo, jeżeli Korea Północna upadnie? Musimy zacząć o tym rozmawiać i się przygotowywać na tę ewentualność - ocenił.
Jego zdaniem w sytuacji upadku reżimu w Pjongjangu potrzebna będzie także pomoc ONZ i Chin. - Widziałbym potrzebę, by ONZ przejęła kontrolę nad obecną granicą Korei Północnej z Chinami, przypuszczalnie misją tą kierowałby przedstawiciel Chin - powiedział.
Zaostrzone sankcje ONZ
Pjongjang kontynuuje próby z rakietami balistycznymi oraz prace nad programem nuklearnym mimo przyjętej 2 marca przez Radę Bezpieczeństwa ONZ rezolucji, która zdecydowanie zaostrzyła sankcje wobec Korei Północnej.
Rezolucja ta była odpowiedzią na przeprowadzony przez ten kraj 6 stycznia kolejny test z bronią nuklearną. Ponadto w lutym Korea Płn. wystrzeliła rakietę balistyczną dalekiego zasięgu, która umieściła na orbicie okołoziemskiej satelitę.
Autor: mm/ja / Źródło: Stars and Stripes, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: KCNA