Celem kopuły umieszczonej w piątek rano nad odwiertem w Zatoce Meksykanskiej jest przechwycenie 90 proc. wycieku - podał dowodzący akcją ze strony koncernu BP Doug Suttles. Z kolei prezydent USA Barack Obama odwołał dwie podróże zagraniczne z powodu ciągle nie powstrzymanej katastrofy ekologicznej.
Zdaniem fachowca z BP, kopuła "powinna działać". Wcześniej admirał Straży Przybrzeżnej USA Thad Allen oświadczył, że nawet jeśli kopuła okaże się skuteczna, to jest ona tylko rozwiązaniem tymczasowym i częściowym problemu. - Musimy kontynuować energiczne przeciwdziałania, operacje przy odwiercie, na powierzchni i wzdłuż unikalnych wybrzeży Zatoki - dodał.
Operacja opuszczania i mocowania cylindrycznej kopuły była transmitowana przez amerykańskie stacje telewizyjne.
Nie doczekają się Obamy
Tymczasem prezydent USA Barack Obama odwołał wyznaczoną na bieżący miesiąc podróż do Australii i Indonezji, by zająć się kryzysem wokół wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej i innymi sprawami - poinformował w piątek Biały Dom.
Jak oświadczył prezydencki rzecznik Robert Gibbs, Obama zrezygnował z zagranicznej podróży, by "zająć się ważnymi sprawami, w tym wyciekiem ropy (koncernu) BP".
Prezydent Stanów Zjednoczonych rozmawiał już telefonicznie z premierem Australii Kevinem Ruddem indonezyjskim prezydentem Susilo Bambangiem Yudhoyono na ten temat.
Katastrofa na platformie
Katastrofę ekologiczną wywołał wybuch i pożar na platformie wiertniczej koncernu BP Deepwater Horizon 20 kwietnia, który spowodował śmierć 11 pracowników tego koncernu. Do Zatoki Meksykańskiej wydostaje się obecnie około 3 milionów litrów ropy dziennie.
Wyciek został określony przez władze USA jako największa katastrofa w historii Stanów Zjednoczonych. Plama dotarła do wybrzeży USA i zabiła nieokreśloną dokładnie liczbę zwierząt (głównie morskich i ptaków).
Źródło: Reuters, BBC