Wspierana przez siły saudyjskie jemeńska milicja odbiła w środę z rąk rebeliantów z ruchu Huti port w Adenie, główny port na południu Jemenu, oraz przylegającą doń dzielnicę Mualla - podała agencja Reutera, powołując się na mieszkańców i lokalnych bojowników.
W ostatnim czasie prorządowe siły w Jemenie przejęły inicjatywę w wojnie z szyickimi rebeliantami Huti, wspieranymi przez Iran, walczącymi o obalenie prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego, który schronił się w Arabii Saudyjskiej i jest wspierany przez jej władze.
Zmiana kolei wojny?
Ofensywa na Aden rozpoczęła się we wtorek od opanowania lotniska, a następnie pozostałych dzielnic. Jest to pierwszy taki poważny kontratak, od kiedy Aden został opanowany przez Hutich w marcu. Do zaciętych walk doszło w dzielnicy Krater, gdzie mieści się pałac prezydencki.
W dzielnicy Mualla Huti opierali się przez jakiś czas siłom lojalnym wobec Hadiego, ale siły koalicji pod wodzą Arabii Saudyjskiej przeprowadziły o świcie sześć ataków na pozycje rebeliantów. Według źródeł medycznych kilkudziesięciu bojowników i cywilów zginęło w ciągu ostatnich dwóch dni walk. Główny szpital w Adenie wystosował pilny apel o krew.
Trudna sytuacja cywili
We wtorek podczas telekonferencji prezydent USA Barack Obama zaapelował do króla Arabii Saudyjskiej Salmana o pilne zakończenie walk, a także o zapewnienie, iż międzynarodowa pomoc dotrze do wszystkich Jemeńczyków, którzy znaleźli się na obszarze konfliktu. Rozejm humanitarny, ogłoszony w weekend w celu dostarczenia pomocy milionom Jemeńczyków, został zerwany. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) informowała we wtorek, że zdołała dowieźć do Adenu 46,4 tony leków, opatrunków, wody i środków higienicznych dla 84 tys. ludzi. Według ONZ ponad 21 mln osób, czyli 80 proc. ludności Jemenu, potrzebuje jakiejś formy pomocy. Sześć milionów osób, tj. co piąty Jemeńczyk, cierpi głód. Od marca w jemeńskim konflikcie zginęło 3200 ludzi, w tym połowa to cywile; ponad milion zostało zmuszonych do opuszczenia swych domów.
Autor: mk//gak / Źródło: PAP