Nowa Komisja Europejska, której szefem jest Luksemburczyk Jean-Claude Juncker, rozpoczyna dziś formalne urzędowanie. KE, tak jak dotychczas, będzie liczyła 28 osób - po jednym reprezentancie z każdego kraju członkowskiego UE - ale jej struktura została zreorganizowana.
Jean-Claude Juncker powołał siedmiu wiceprzewodniczących, którzy będą koordynować prace pozostałych komisarzy i czuwać nad realizacją priorytetowych zadań, jak np. pobudzanie wzrostu gospodarczego i zatrudnienia czy budowa unii energetycznej.
Pierwszym wyzwaniem, które stoi przed nową KE, jest skonkretyzowanie zapowiedzianego przez Junckera programu wielkich inwestycji europejskich o wartości 300 mld euro. Polska komisarz Elżbieta Bieńkowska będzie odpowiadać za rynek wewnętrzny, przemysł i przedsiębiorczość.
423 głosy na tak
Za powołaniem nowej KE głosowało 423 europosłów, przeciw było 209, a 67 wstrzymało się od głosu. Juncker uzyskał dla swojego zespołu komisarzy poparcie dwóch największych frakcji w europarlamencie: chadeckiej Europejskiej Partii Ludowej oraz Socjalistów i Demokratów, a także liberałów. Frakcja Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, do której należy PiS, wstrzymała się od głosu, a skrajna lewica, Zieloni i eurosceptyczna grupa Europa Wolności i Demokracji Bezpośredniej były przeciwko.
Przed głosowaniem Juncker przedstawił europodeputowanym skład i program prac Komisji na pięcioletnią kadencję. Przekonywał, że KE będzie skuteczna i skupi się na sprawach najważniejszych dla obywateli.
Zapowiedział, że jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia zaproponuje program inwestycji o wartości 300 mld euro dla pobudzenia wzrostu gospodarczego i zatrudnienia. Nie ujawnił jednak szczegółów i nie podał, z jakich źródeł zostanie sfinansowany.
Juncker "nie wierzy w cuda"
Juncker podkreślił, że wyzwaniom gospodarczym UE i jej kraje członkowskie mogą sprostać tylko kontynuując reformy strukturalne, dbając o stabilność finansową oraz inwestując. Dlatego nie będzie złagodzenia reguł dyscypliny finansowej, zapisanych w Pakcie Stabilności i Wzrostu - oświadczył. Dodał, że w ramach paktu możliwa jest pewna elastyczność.
- Odpowiedź na wyzwania dla gospodarki nie może zostać narzucona z góry. Nie wierzę w cuda. Nie ma magicznej kuli ani żadnego guzika, który można w Brukseli nacisnąć. Reformy strukturalne, wiarygodność fiskalna oraz inwestycje na szczeblu krajowym oraz unijnym muszą iść ze sobą w parze - zaznaczył.
Wśród zadań, którymi Komisja Europejska chce zająć się w pierwszej kolejności, wymienił też prace nad stworzeniem wspólnego rynku cyfrowego oraz budowę unii energetycznej.
Juncker przyznał, że "obywatele UE tracą w nią wiarę". - Ekstremiści po lewej i prawej stronie depczą nam po piętach (...). Czas byśmy tchnęli nowe życie w projekt europejski - dodał.
Nowa KE "bardziej polityczna"
- Komisja Europejska musi działać w bardziej skuteczny sposób - powiedział. Poprawie tej skuteczności ma służyć nowa organizacja KE, w tym powołanie siedmiorga wiceprzewodniczących, którzy mają odpowiadać za priorytetowe zadania - jak np. budowa unii energetycznej, wzrost i miejsca pracy czy budżet - oraz koordynować prace pozostałych komisarzy.
Juncker podkreślił, że nowa KE ma też być "bardziej polityczna". "Nie jesteśmy grupą anonimowych technokratów (...). Zrobiłem wszystko, by mieć w Komisji polityków wagi ciężkiej. Pełnili oni w swych krajach ważne funkcje, które wiązały się z dużą odpowiedzialnością" - przekonywał.
- Chcę politycznej, wykonawczej Komisji, która będzie służyć wspólnemu dobru i obywatelom Europy - powiedział Juncker. Dodał, że UE musi zajmować się najważniejszymi problemami obywateli, odsuwając na bok drobnostki.
Kadencja nowej KE potrwa pięć lat, do końca października 2019 roku.
Autor: kde/kka / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: (CC BY 2.0)/wikimedia.org | Sébastien Bertrand