Porównują mnie do Hitlera, do Mussoliniego albo do tego argentyńskiego dyktatora, który pozbywał się swych przeciwników wywożąc ich samolotem razem z piłką, a potem otwierał drzwi i mówił "jest ładna pogoda, idźcie sobie pograć" - ten żart włoskiego premiera nie spodobał się Argentyńczykom. Relacje między Rzymem a Buenos Aires wyraźnie się pogorszyły.
Żart premiera Silvio Berlusconiego z ofiar wojskowego reżimu w Argentynie padł podczas piątkowego wiecu wyborczego w Cagliari.
Na te słowa rozległy się gromkie śmiechy sympatyków Berlusconiego, zastrzegł on: "To może śmieszyć, ale to jest dramatyczne".
Argentyna się burzy
Wypowiedź szefa włoskiego rządu odbiła się szerokim echem w Argentynie.
Porównują mnie do Hitlera, do Mussoliniego albo do tego argentyńskiego dyktatora, który pozbywał się swych przeciwników wywożąc ich samolotem razem z piłką, a potem otwierał drzwi i mówił "jest ładna pogoda, idźcie sobie pograć" Silvio Berlusconi
Zaprotestowały stowarzyszenia rodzin zabitych.
Ambasador na dywaniku
Na medialnej krytyce jednak się nie zakończyło. Argentyńskie MSZ wezwało w środę do siebie włoskiego ambasadora. Co usłyszał dyplomata? Między innymi to, że władze Argentyny są "zaniepokojone i dotknięte" żartem z tzw. lotów śmierci.
Ambasador wytłumaczył oczywiście, że słowa Berlusconiego były "pomyłką" i zapewnił, iż ma "absolutną pewność", że premier Włoch nie chciał nikogo urazić. Włoski dyplomata w geście pojednania spotkał się następnie z przedstawicielami kilku organizacji krewnych ofiar reżimu.
Opozycja niezadowolona z premiera
Z powodu niefortunnej wypowiedzi Berlusconiego burzy się nie tylko Argentyna. Również Włosi są zniesmaczeni dowcipem.
Centrolewicowa włoska opozycja nazwała żart premiera "niegodną gafą" oraz "kalumniami" i domaga się obecnie, aby publicznie za nią przeprosił. Opozycja chce również, by minister spraw zagranicznych Franco Frattini zreferował we włoskim parlamencie okoliczności tego poważnego kryzysu dyplomatycznego między Włochami i Argentyną.
Źródło: PAP