Norweska policja usunęła w czwartek siedmioro aktywistów organizacji ekologicznej Greenpeace z platformy wiertniczej Statoil w Arktyce, gdzie norweski koncern zamierza wywiercić najbardziej wysunięty na północ szyb naftowy na świecie - podali działacze i firma.
Greenpeace, który nazywa Statoil "arktycznym agresorem", poinformował, że plany państwowego przedsiębiorstwa dotyczące rozpoczęcia prac na nowym obszarze na Morzu Barentsa zagrażają Wyspie Niedźwiedziej, gdzie występuje wiele rzadkich gatunków zwierząt.
Koncerny naftowe nigdy wcześniej nie prowadziły odwiertów tak daleko na północ. Obecnie lód się cofa, a złagodzone prawo pozwala firmom na odwierty na obszarach, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu były zamarznięte.
Interweniowała policja
We wtorek rano 15 aktywistów weszło na platformę o nazwie Transocean Spitsbergen. Pięcioro dobrowolnie wróciło na jedną z wysp, troje udało się na pobliski statek Greenpeace'u, a pozostali zostali w czwartek usunięci przez policję.
Norweskie władze musiały uzyskać zgodę na wejście na platformę od władz Wysp Marshalla, gdzie jest ona zarejestrowana, jako że znajdowała się na wodach międzynarodowych. - Działacze z Transocean Spitsbergen są teraz w rękach norweskiej policji - poinformował Statoil w oświadczeniu.
Cofnęli Statoil?
Greenpeace podał, że aktywiści z Danii, Finlandii, Norwegii, Filipin i Szwecji zostali usunięci w sposób pokojowy. Jedna z zatrzymanych kobiet była w grupie działaczy, którzy jesienią 2013 roku po podobnym proteście spędzili dwa miesiące w rosyjskim areszcie.
Platforma Statoil popłynie teraz do planowanego miejsca odwiertów, ok. 43 km na północ od obecnej lokalizacji, ale na razie nie rozpocznie poszukiwań ropy. - Statoil ma zgodę na rozpoczęcie odwiertów, ale czeka na ostateczną decyzję ministerstwa ds. klimatu i ochrony środowiska, które rozpatruje skargę Greenpeace'u - dodała firma. Nie jest jasne, kiedy zapadnie decyzja.
Autor: pk//gak / Źródło: PAP