Przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un nie pokazał się publicznie od dwóch tygodni - zauważają w niedzielę agencje Yonhap i RIA Nowosti. Według części komentatorów może być to sygnał, że Kim złagodzi swoją wojenną retorykę i groźby wojny pod adresem Zachodu.
Kim nie pokazuje się publicznie od 1 kwietnia, gdy przewodniczył dorocznej sesji parlamentu. W przeszłości również zdarzały mu się długie okresy nieobecności, ale tym razem sytuacja jest wyjątkowa, bo reżim w Pjongjangu przygotowuje się do obchodów urodzin Kim Ir Sena, co może być okazją do zademonstrowania siły i wystrzelenia rakiety średniego zasięgu. Przywódca Korei Płn. być może pojawi się publicznie właśnie w poniedziałek. Jak pisze agencja Yonhap, źródła bliskie Kimowi mówią, że jego nieobecność to część wojny psychologicznej. Agencja, powołując się na wywiad południowokoreański, dementuje też plotki o rzekomym planie obalenia Kima. Przekonuje, że wokół przywódcy nie zauważono żadnych zawirowań.
"Nie pozwolimy, by Korea miała broń jądrową"
Jeden z ekspertów seulskiego uniwersytetu uważa, że milczenie Kima to także część wojennej retoryki i że Pjongjangowi trudno będzie złagodzić swój ton. - Korea Północna raczej będzie podnosić napięcie niż próbować zmieniać obecną retorykę - uważa. W niedzielę amerykański sekretarz stanu John Kerry, który przebywa z wizytą w Japonii, powiedział, że USA i Korea Południowa nie mogą pozwolić, by Korea Północna weszła w posiadanie broni jądrowej. Zapowiedział też, że USA będą chronić swoich sojuszników w Azji przed jakimikolwiek aktami prowokacji ze strony Korei. Podkreślił jednocześnie, że USA opowiada się za pokojowym rozwiązaniem konfliktu na Półwyspie Koreańskim.
Autor: jk//gak / Źródło: Yonhap News Agency, Ria Novosti