|

"Partnerka w prawdzie". Kim jest Karine Jean-Pierre, nowa rzeczniczka Białego Domu

“Psaki przywróciła tradycję zasadniczo uprzejmej wymiany zdań między Białym Domem a prasą”
“Psaki przywróciła tradycję zasadniczo uprzejmej wymiany zdań między Białym Domem a prasą”
Źródło: Alex Wong/Getty Images

Jak przełamywać schematy, jak nie pozwolić, by stereotypy podyktowały ci twoją przyszłość – w tej kwestii Karine Jean-Pierre stała się ekspertką na długo przed dniem, gdy została pierwszą czarnoskórą, otwarcie homoseksualną rzeczniczką prezydenta Stanów Zjednoczonych. 

Artykuł dostępny w subskrypcji

O mianowaniu Karine Jean-Pierre na stanowisko sekretarza prasowego Białego Domu mówi się, że to podwójnie historyczne wydarzenie. Pochodząca z rodziny haitańskich imigrantów 44-latka jest pierwszą czarnoskórą kobietą pełniącą tę eksponowaną i ważną funkcję. Zarazem jest też pierwszą osobą na tym stanowisku otwarcie mówiącą o swoim homoseksualizmie. Żyjącą w związku z kobietą i razem z nią wychowującą adoptowaną dziewczynkę.

Dotychczasowa rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki, prezentując 5 maja 2022 roku następczynię, była wyraźnie wzruszona. "Będę płakać" – uprzedziła na początku odprawy. Po czym zaprosiła Karine na podium, przytuliła ją i przedstawiła jako swoją przyjaciółkę, koleżankę i "partnerkę w prawdzie". 

Karine Jean-Pierre i Jen Psaki, 5 maja 2022 roku 
Karine Jean-Pierre i Jen Psaki, 5 maja 2022 roku 
Źródło: Ting Shen/Bloomberg/Getty Images

Nową rzeczniczkę komplementował też prezydent Joe Biden, mówiąc, że Karine "wnosi doświadczenie, talent i uczciwość potrzebne do tej trudnej pracy". Dodał, że on i pierwsza dama, dr Jill Biden, "znają i szanują Karine od dawna, będzie silnym głosem przemawiającym w jego imieniu i w imieniu Białego Domu".

To, co akcentowały media w Stanach i na całym świecie, to jednak przede wszystkim kwestia reprezentowania mniejszości. Jen Psaki podkreśliła: [Karine] "zamierza być głosem ludzi takich jak ona. A zarazem pokazać im, co jest naprawdę możliwe, gdy ciężko pracujesz i marzysz".

"One chciały, żeby ktoś dodał im odwagi"

Jak przełamywać schematy, jak nie pozwolić, by stereotypy podyktowały ci twoją przyszłość – w tej kwestii Karine Jean-Pierre stała się ekspertką na długo przed dniem, gdy została pierwszą czarnoskórą, otwarcie homoseksualną rzeczniczką prezydenta Stanów Zjednoczonych. Gdy w 2019 roku, już jako osoba pracująca w Białym Domu, wydała książkę o swojej drodze życiowej Moving Forward: A Story of Hope, Hard Work, and the Promise of America ("Idąc naprzód: opowieść o nadziei, ciężkiej pracy i obietnicy, jaką daje Ameryka"), na jednym ze spotkań autorskich zobaczyła tłum czarnoskórych dziewczynek wpatrzonych w nią jak w obraz, wsłuchanych we wszystko, co mówi. Poczuła wtedy, jak bardzo musi uważać na każde słowo. Mówiła o tym w internetowym wywiadzie dla "Build Series": – One chciały, żeby ktoś dodał im odwagi. Chciały zobaczyć, jak może wyglądać ich życie. Ja jestem ich reprezentantką.

Czarnoskórych dziewczyn, ale nie tylko. Karine stała się jednocześnie reprezentantką wielu mniejszości: kobiet czarnoskórych czy szerzej – kolorowych, osób LGBT+, imigrantów żyjących w USA, wreszcie kobiet w polityce. – Reprezentowanie tych społeczności to też reprezentowanie trudów, które muszą pokonywać. Ludzie myślą, że skoro trafiłam do Białego Domu, przez całe życie musiałam mieć z górki. Nie, często miałam pod górkę, moje życie nie było usłane różami. Przede wszystkim musiałam poradzić sobie z ogromną presją, jaka często ciąży na dzieciach imigrantów.

Amerykański sen państwa Jean-Pierre 

Historia Karine Jean-Pierre zaczyna się 13 sierpnia 1977 roku, na Martynice, w rodzinie Haitańczyków. Gdy dziewczynka ma pięć lat, razem z rodzicami emigruje do Nowego Jorku w poszukiwaniu lepszego życia. Osiedlają się w Queens Village, dzielnicy klasy średniej, ale ich ulica to małe Haiti zaludnione przez zżytą ze sobą imigrancką społeczność.

Ojciec, z zawodu inżynier, wcześniej pracował jako nauczyciel, teraz zostaje nowojorskim taksówkarzem. Matka znajduje zajęcie jako niania, pomoc domowa albo opiekunka osób starszych. Oboje pracują ponad siły, po sześć, siedem dni w tygodniu. Ojciec dzień w dzień wstaje o czwartej rano, by ustawić się w kolejce taksówek oczekujących na pasażerów przed lotniskiem JFK. Matka zatrudnia się jednocześnie w dwóch, czasem trzech miejscach, jej tydzień pracy trwa zwykle sześćdziesiąt godzin.

Gdy na świat przychodzą kolejne dzieci, to Karine musi się zajmować rodzeństwem. – Jestem osiem lat starsza od mojej siostry, dziesięć lat starsza od brata, więc gdy się urodzili, sama byłam jeszcze dzieckiem. Ale moim obowiązkiem było przygotowanie im jedzenia, karmienie, zmiana pieluch.

Przede wszystkim jednak Karine ma się uczyć. Jej rodzice przybyli do Stanów po amerykański sen, który pod wieloma względami im umyka. Swoje aspiracje i nadzieje lokują więc w dzieciach. – Wpoili mi, abym nigdy się nie poddawała, bym pracowała niesamowicie ciężko i doceniała to, co mam – powie po latach Karine w wywiadzie dla magazynu "Elle".

Ciężka praca w końcu przynosi efekty. Państwo Jean-Pierre kupują dom w Hempstead. Skromny, w stylu kolonialnym, z czerwonej cegły. Szansę na spokojną emeryturę przekreśla recesja w 2008 roku. – Mama padła ofiarą systemu, który żeruje na ludziach nierozumiejących, jak to działa. Dom musiał zostać sprzedany – wspominała Karine.

Jak w wielu rodzinach imigranckich presja na sukces jest ogromna. A sukces oznacza, że dziecko ma zostać inżynierem, prawnikiem lub lekarzem, co ma mu zagwarantować wysoki status społeczny. W rodzinie Karine ciężar oczekiwań i odpowiedzialności jest tak wielki, że dziewczyna z trudem sobie z nim radzi. 

Moja seksualność stała się rodzinną tajemnicą

Jest nieśmiała, wrażliwa, samotna. Czuje się w swojej społeczności jak outsiderka. Tym bardziej że odkrywa swoją nieheteroseksualność. Na zrozumienie i wsparcie katolickiej, hołdującej konserwatywnym wartościom rodziny nie może liczyć. Coming out opisze w 2021 roku na Twitterze: "Wyznałam to mojej mamie, gdy miałam 16 lat. Wyraz buntu na jej twarzy sprawił, że szybko wróciłam do przysłowiowej szafy i zatrzasnęłam drzwi. Potem moja seksualność stała się rodzinną tajemnicą i pozostawała nią przez lata. Umawiałam się na randki, ale ukrywałam swoje związki przed rodziną".

Co się z nią wtedy działo, zrozumiała w pełni dopiero jako dorosła kobieta: "W dużej mierze z powodu niezdolności do konfrontacji ze swoją seksualnością, strachu przed tym, kim naprawdę jestem, zainwestowałam absolutnie wszystko w to, kim byłam według wyobrażeń moich rodziców. I w to, kim chcieli, żebym była", napisała w swojej autobiografii.

By spełnić pokładane w niej nadzieje, zdaje na medycynę w New York Institute of Technology. Po pierwszym roku oblewa jednak egzaminy. "To, że zostanę lekarzem, miało być moim ratunkiem i zbawieniem. Zawsze trzymałam się tej myśli jak tratwy ratunkowej. Więc kiedy zawiodłam w tej jednej rzeczy, cały mój świat się zawalił. Chciałam umrzeć. Poczułam, że mojej rodzinie będzie lepiej beze mnie".

Całe tygodnie spędziła na planowaniu samobójstwa. Gdy przyszedł ten dzień, zamknęła się w garażu, włączyła piosenkę Mary J. Blige "Everlasting Love", przekręciła kluczyk w stacyjce. Jej młodsza siostra Edwine znalazła ją nieprzytomną, ocuciła i zaprowadziła do domu. – Po dziś dzień z nikim z mojej rodziny nie rozmawiałam o mojej próbie samobójczej. Fakt, że rzeczywiście próbowałam odebrać sobie życie, jest dla mnie tak wstydliwy i bolesny, że nigdy nie miałam odwagi poruszyć tego tematu nawet z Edwine – opowiadała podczas wywiadu w stacji MSNBC, zaproszona do studia na rozmowę o problemach psychicznych młodych ludzi. 

Przyznała wówczas: – To był mroczny okres w moim życiu. W społeczności imigrantów problemy psychiczne są stygmatyzowane. Potrzebowałam lat, żeby się z tym uporać. Moja droga do poczucia, że akceptuję siebie i jestem akceptowana przez moich bliskich, nie była łatwa.

"Musisz zabierać głos, musisz wsadzać stopę w drzwi"

Polityką zainteresowała się w wieku 20 lat. Znów nie był to wybór, dla którego łatwo było zdobyć wsparcie rodziców i otoczenia. Nie tylko dlatego, że wykraczał poza sferę aspiracji wytyczanych przez triadę: inżynier, lekarz, prawnik. 

– Moi rodzice na Haiti żyli w dyktaturze [François Duvalier, znany jako Papa Doc, rządził krajem od 1957 roku do śmierci w 1971 roku, po nim przez 15 lat urząd prezydenta sprawował jego syn Jean-Claude Duvalier – przyp. red.], nie mieli prawa głosu, możliwości wyrażania swoich poglądów politycznych. Poza tym dla nich polityka wiązała się z korupcją. Nie była to droga, na której chcieliby widzieć swoją córkę. Gdy im powiedziałam, czym chcę się w życiu zajmować, wydawali się mocno skonfundowani. 

Po porażce z medycyną Karine podejmuje naukę na Wydziale Spraw Międzynarodowych i Publicznych Uniwersytetu Columbia. Jej mentorem na uczelni zostaje David Dinkins, pierwszy czarnoskóry burmistrz Nowego Jorku w latach 1990-1993. W 2003 roku Karine uzyskuje tytuł magistra spraw publicznych i podejmuje pracę w radzie miasta Nowy Jork.

Nie jest przebojowa. Pozornie nie wydaje się osobą, która mogłaby się przebić w świecie polityki. – Jestem z natury nieśmiała i zamknięta w sobie. Ludzie robią wielkie oczy, kiedy to mówię, ale taka jest prawda. Kiedyś ciągle słyszałam: musisz zabierać głos na spotkaniach, musisz wsadzać stopę w drzwi. To nie dla wszystkich. Wierzę, że przede wszystkim musisz się dowiedzieć, kim jesteś. Znaleźć to, co ci odpowiada. Czasami więcej można zdziałać, będąc po prostu osobą, która słucha. Ktoś, kto mówi cichym głosem, może mieć o wiele większy wpływ od tego, który krzyczy. Ważne, aby być autentycznym. Ludzie to docenią.

Karine jest ceniona za inteligencję, odpowiedzialność, solidność, pracowitość, uczciwość, wytrwałość. Dostaje rekomendacje na coraz poważniejsze stanowiska, wypływa na szersze wody krajowej polityki. Pracuje przy kampanii Johna Edwardsa, który w 2004 roku startuje w prawyborach na kandydata Partii Demokratycznej do wyborów prezydenckich. W 2008 roku rozpoczyna pracę przy kampanii Baracka Obamy. Gdy wygrywa, nawet jej rodzice zmieniają pogląd na politykę i na karierę córki. "To historyczne! To ważne!" – mówią z entuzjazmem. Cieszą się, gdy Karine dołącza do zespołu doradców ds. politycznych pierwszego czarnoskórego prezydenta USA.

Jakby tego było mało, zaczyna prowadzić wykłady na Uniwersytecie Columbia. Jest aktywna w mediach jako analityczka polityczna. Pełni również funkcję rzeczniczki organizacji MoveOn.org, działającej na rzecz postępu i sprawiedliwości społecznej. A w 2019 roku staje się bohaterką internetowego viralu. Podczas forum demokratów w San Francisco, na którym występuje Kamala Harris, na scenę wbiega nagle mężczyzna. Karine podrywa się z fotela i własnym ciałem zasłania przyszłą wiceprezydent. Nagranie czyni z Karine kogoś w rodzaju bohaterki. Ludzie na jej widok mówią: to ty jesteś tą odważną kobietą! Podczas kampanii Kamali Harris w 2020 roku zostaje szefową jej sztabu. 

Chce przyłożyć rękę do zwycięstwa ludzi, którzy mogą położyć kres prezydenturze Donalda Trumpa. "Jestem wszystkim, czego Donald Trump nienawidzi", zauważa na Twitterze. "Jestem czarną kobietą. Jestem lesbijką. Jestem mamą. Oboje moi rodzice urodzili się na Haiti i przyjechali tu spełnić swój amerykański sen".

Joe Biden i niełatwe zadanie

Joe Biden obejmuje urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych 20 stycznia 2021 roku. Jen Psaki, już w listopadzie wybrana na rzeczniczkę Białego Domu, mianuje Karine swoją główną zastępczynią. Od razu tworzą zgrany team. Mają dużo do zrobienia. W czasach rządów Trumpa sekretarze prasowi Białego Domu często atakowali dziennikarzy, podważali ich wiarygodność i obiektywizm. Konferencje prasowe na długie okresy były zawieszane. Przedstawianie mediów jako "wroga ludu" działającego w zmowie z liberałami było ważną tezą tej prezydentury. 

Joe Biden – przeciwnie. Docenia rolę mediów w demokratycznym państwie. – Zawsze wierzyłem, że dobre dziennikarstwo jest dla nas zwierciadłem pozwalającym zastanowić się nad dobrem, złem i prawdą – podkreśla. O jego rzeczniczce "The Washington Post" pisze: "Psaki przywróciła tradycję zasadniczo uprzejmej wymiany zdań między Białym Domem a prasą". 

W dniu, gdy Psaki ustępuje z urzędu (od miesięcy o tym uprzedzała, od września ma rozpocząć pracę w stacji MSNBC), prezydent podkreśla: "Ustanowiła standard dla powrotu do godności, szacunku i dobrych manier w sali prasowej Białego Domu. Chcę podziękować Jen za podniesienie poprzeczki, bezpośrednią i szczerą komunikację z Amerykanami oraz zachowanie przy tym poczucia humoru".

"Psaki przywróciła tradycję zasadniczo uprzejmej wymiany zdań między Białym Domem a prasą"
"Psaki przywróciła tradycję zasadniczo uprzejmej wymiany zdań między Białym Domem a prasą"
Źródło: Alex Wong/Getty Images

Ale media zauważają, że przed Karine Jean-Pierre niełatwe zadanie.  "Będzie odgrywała kluczową rolę w kształtowaniu narracji prezydentury Bidena, co jest celem prezydenta i jego współpracowników, którzy przyznali, że jest tu jeszcze dużo do zrobienia. Sam prezydent wyraził frustrację, że nie potrafił w skuteczny sposób przekazać społeczeństwu swoich osiągnięć", komentuje "The Washington Post". Według sondaży Joe Biden ma obecnie poparcie tylko 35–40 proc. Amerykanów. Większość społeczeństwa negatywnie ocenia jego rządy, a szczególnie politykę gospodarczą. Rosnąca inflacja daje się wszystkim we znaki.

W dodatku Jean-Pierre przejmuje stanowisko rzeczniczki w przededniu trudnej bitwy o to, by demokraci utrzymali kontrolę nad Izbą Reprezentantów i Senatem. Polityka zagraniczna to też poważne wyzwania, tu najważniejszą kwestią będzie temat inwazji Rosji na Ukrainę.

Partnerka, dziecko, rodzina 

Jeśli nominacja nowej sekretarz prasowej budzi kontrowersje, to z jednego powodu. Karine Jean-Pierre żyje w związku z reporterką polityczną CNN Suzanne Malveaux. Pojawiają się pytania o konflikt interesów. Na problem zwraca uwagę między innymi Michael Chamberlain, dyrektor ds. nadzoru etycznego fundacji Protect the Public's Trust. Rzecznik CNN Matt Dornic zapewnia jednak w oświadczeniu dla mediów, że wraz z objęciem nowej funkcji przez Jean-Pierre Suzanne Malveaux przestanie relacjonować wydarzenia polityczne.

Karine Jean-Pierre i Suzanne Malveaux
Karine Jean-Pierre i Suzanne Malveaux
Źródło: Shedrick Pelt/Getty Images

Karine Jean-Pierre i Suzanne Malveaux są parą od lat. Poznały się w 2012 roku podczas Narodowej Konwencji Demokratów w Charlotte. O ich wspólnym życiu niewiele wiadomo. Bo choć Karine jest aktywna w mediach społecznościowych, życie prywatne chce zachować dla siebie. Deklaruje jednak często: "Jestem dumna z bycia czarną queerową kobietą i to już od dłuższego czasu". 

Rodzina zaakceptowała jej życiowe wybory i orientację seksualną. "Tak jak społeczeństwo amerykańskie ewoluowało w ciągu ostatnich kilku dekad, aby przyjąć społeczność LGBTQ (pisząc to nie zapominam, że wciąż mamy wiele pracy do wykonania), moja rodzina ewoluowała, aby przyjąć moje członkostwo w niej". A innym razem: "Z radością mogę powiedzieć, że moja Matka jest teraz dumna ze WSZYSTKIEGO, kim jestem; kocha moją partnerkę i uwielbia być kochającą babcią dla córki, którą razem wychowujemy".

Córka Karine Jean-Pierre i Suzanne Malveaux to ośmioletnia obecnie dziewczynka imieniem Soleil. W rozmowie z "Elle" w 2019 roku Karine opowiedziała co nieco o tym, jaką jest matką: – Kiedy moja córka ma ciężki poranek albo mówi: "Mamo, tak naprawdę nie chcę chodzić do szkoły", "Nie chcę tego robić", myślę zawsze o tym, jak ważne jest okazywanie jej wsparcia. Mówię: "Masz nas, kochamy cię. Jesteś mądra. Dasz radę!". 

Z perspektywy czasu widzi, że dorastanie w imigranckiej rodzinie, sposób wychowywania ukształtowało to, kim jest. – Stąd się wzięła moja ciężka praca, moja wytrwałość, sposób, w jaki wchodzę w relację z ludźmi, jak ich widzę, jak z nimi rozmawiam. Wreszcie to, jaką matką jestem, jaką partnerką.

Podsumowując czterdzieści cztery lata życia, wszystkie swoje wzloty i porażki, zauważa: – Cokolwiek robię, myślę o moich rodzicach.

Czytaj także: